Agenci CBA czekali pod siedzibą PZPN już od 6.30, a więc przed przybyciem wszystkich pracowników. Grupa ponad 20 agentów dostała do dyspozycji pokój konferencyjny. W sumie w akcji wzięło udział 100 agentów w centrali PZPN oraz w 16 regionalnych związkach.
Wywołało to spore zdziwienie wśród pracowników związku, gdyż operacji na taką skalę, których efektem nie jest żadne zatrzymanie, raczej nie należą do częstych.
Jakub Kwiatkowski, rzecznik związku, zapewnił nas, że PZPN jest transparentny, agenci dostają wszystkie dokumenty, które chcą. Przez jakiś czas z agentami w pomieszczeniu przebywali prawnicy związku, którzy mieli odpowiadać na pytania. Jak mówią pracownicy związku, wszystko odbywa się profesjonalnie i spokojnie. Do zabawnej sytuacji doszło jedynie z samego rana, gdy pracownik PZPN zwrócił agentom uwagę, by założyli maseczki... co ci natychmiast zrobili.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się strzela w polskiej III lidze
PZPN wystosował komunikat: "W czwartek, 10 września br., w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej w Warszawie rozpoczęło się przeszukanie prowadzone przez Centralne Biuro Antykorupcyjne zgodnie z postanowieniem Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie. Biuro PZPN zapewniło pełne wsparcie funkcjonariuszom CBA oraz przekazało wszystkie dokumenty określone w postanowieniach o kontroli. Mając na uwadze szybkie wyjaśnienie sprawy, PZPN gwarantuje pełną współpracę z CBA".
Pretekstem do wejścia była sprawa tzw. afery melioracyjnej. Tam głównym podejrzanym jest poseł PO Stanisław Gawłowski i jest w nią zamieszany były sędzia Łukasz B., syn jednego z najbardziej wpływowych baronów PZPN. W sprawie chodzi o pranie brudnych pieniędzy.
Łukasz B. był założycielem i prezesem fundacji All Sports Promotion. W latach 2011-13 fundacja B., reprezentując koszykarski AZS Koszalin, podpisywała umowy o świadczenie usług reklamowych z Zakładami Chemicznymi Police, ale część środków przekazywanych przez Zakłady Chemiczne w związku z zawieranymi umowami nie trafiła do AZS Koszalin. Śledczy ustalili, że klub otrzymał jedynie 600 tys. z 2,5 mln zł, jakie miały do niego trafić.
W piśmie, które agenci przekazali przedstawicielom związku, głównym wątkiem była sprawa firmy Mikrotel. Jest to firma należąca do Romana Bońka, brata prezesa PZPN. Zajmuje się od dawna rozstawianiem różnych instalacji na imprezach sportowych (m.in. banery reklamowe). Wiadomo też, że agenci weszli również do siedziby jego firmy w Bydgoszczy. Według naszych informacji, firma nie współpracuje bezpośrednio z PZPN (to by było złamaniem statutu), a za pośrednictwem firmy zewnętrznej.
Kolejnym istotnym tematem jest dystrybucja biletów na Euro 2016. Wiadomo, że agenci CBA mogą też według przepisów "w uzasadnionych przypadkach poprosić o inne dokumenty", natomiast nie jest dokładnie sprecyzowane, co znaczy, jakie to sytuacje.
Według naszych informacji, agenci przed wyjściem z siedziby związku zaplombowali serwerownię, co oznacza, że mogą ściągać dane z dysków związkowych.
Nie jest to pierwsza odsłona konfliktu Bońka z partią rządzącą. Przed wyborami Zbigniew Boniek w lekceważący sposób wypowiedział się na temat elektoratu PiS. Krótko po tym niszowy tygodnik "Gazeta Polska" wypuściła serię artykułów, w których wiązała Bońka ze Służbami Bezpieczeństwa. Prawnicy Bońka w ramach tzw. zabezpieczenia uzyskali w sądzie roczny zakaz pisania przez Gazetę Polską o kilku tematach, m.in. firmy Mikrotel, powiązań Bońka z byłymi agentami SB.
ZOBACZ Afera melioracyjna - dlaczego agenci CBA weszli do siedziby PZPN