W swoim pierwszym występie w nowej edycji Ligi Narodów "Biało-Czerwoni" przegrali z Holandią 0:1, ale sama gra była znacznie gorsza niż wynik. Porażająca była zwłaszcza bezradność naszych piłkarzy w ofensywie.
- Różnica była bardzo duża. Holendrzy okazali się lepsi pod każdym względem - techniki, szybkości, wykonania zadań czy inteligencji. Na tle ich zespołu wypadliśmy słabo. Trzeba sobie jednak zadać pytanie, czy posiadamy odpowiednio dobrych piłkarzy, by z takimi rywalami grać jak równy z równym. Holandia znowu ma drużynę na światowym poziomie - powiedział WP SportoweFakty Włodzimierz Lubański.
Przykra rzeczywistość
75-krotny reprezentant Polski i złoty medalista igrzysk olimpijskich w Monachium (1972) uważa, że przy wszystkich mankamentach dotyczących tylko piątkowej potyczki, musimy brać pod uwagę mocno ograniczony potencjał "Biało-Czerwonych".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiej muskulatury może mu pozazdrości nawet Lewandowski. Imponująca sylwetka piłkarza Bayernu
- Trzeba mierzyć siły na zamiary. Graliśmy z czołówką światowego piłkarstwa. Mamy zbyt mało klasowych zawodników, żeby sprostać takiemu przeciwnikowi. Przez całe spotkanie oddaliśmy może jeden strzał. Zazwyczaj skupialiśmy się wyłącznie na obronie - dodał.
Paweł Kryszałowicz jest zdania, że kluczowa mogła być jednak nieobecność Roberta Lewandowskiego. - Zagraliśmy słabszy mecz, Holendrzy byli znacznie lepsi i wygrali w pełni zasłużenie. Samo spotkanie nie stało na jakimś wysokim poziomie. Gdy brakuje nam Roberta Lewandowskiego, okazuje się, że bardzo trudno cokolwiek zdziałać. Ciężar gry mieli przejąć inni zawodnicy, zwłaszcza ci bardziej doświadczeni, ale żaden tego nie udźwignął - ocenił uczestnik mistrzostw świata 2002.
- Robert miałby wpływ na ofensywę, przy jego obecności bylibyśmy bardziej niebezpieczni, poza tym rywale by na niego uważali. Sam jednak nie zmieniłby obrazu gry, bo po odbiorze piłki zbyt wolno przechodziliśmy do kontrataku. Popełnialiśmy też dużo błędów indywidualnych, brakowało wygranych pojedynków - wyliczył Lubański.
Selekcjoner zbyt dużym optymistą
Jerzy Brzęczek stwierdził po ostatnim gwizdku sędziego, że "jeśli chodzi o zachowanie taktyczne i nasze poruszanie się, jest zadowolony". Ta wypowiedź wzbudziła zdumienie i na selekcjonera spada coraz większa krytyka.
- Cóż, każdy ma inne spojrzenie na futbol. Ja bym na pewno nie był zadowolony. Może takie słowa są efektem tego, że rozmowa odbywała się bezpośrednio po meczu. W takim momencie działają jeszcze emocje - powiedział Kryszałowicz.
- Trzeba wziąć pod uwagę warunki przygotowań, lecz powiedzmy sobie szczerze - mamy aktualnie generację zawodników, którzy mogą się mierzyć z europejskimi średniakami, ale nie z absolutną czołówką. Jerzy Brzęczek wybrał tych, którzy jego zdaniem są najlepsi. Podejrzewam, że każdy z nas wysłałby podobne powołania. Na tle innego zespołu, np. Bośni i Hercegowiny, z którą zmierzymy się w następnym meczu, możemy wyglądać lepiej. Jednak z tą najwyższą półką nie liczyłbym na cuda - stwierdził Lubański.
Czytaj także:
Liga Narodów: Holandia - Polska. Bartosz Bosacki: Obecność Roberta Lewandowskiego nic by nie zmieniła
Liga Narodów: Holandia samodzielnym liderem po 1. kolejce, zobacz wyniki i tabelę "polskiej" grupy