Do niedawna Uładzisłau Tatur pracował jako komentator piłkarski w państwowej telewizji. Wszystko zmieniło się po wyborach prezydenckich na Białorusi. Oficjalnie w pierwszej turze wygrał w nich Alaksandr Łukaszenka. Wybory były najprawdopodobniej sfałszowane. Wątpliwości co do ich prawidłowego przebiegu ma wiele krajów na świecie i międzynarodowe organizacje. Od kilku tygodni w Mińsku i innych białoruskich miastach trwają protesty przeciwko władzy.
Po 9 sierpnia codziennie na Białorusi odbywają się protesty. Obywatele mają już dość rządów Łukaszenki i poczuli szansę na zmianę. Dyktator nie zamierza oddawać władzy, paraduje z karabinem maszynowym i straszy Białorusinów atakiem wojsk zachodnich.
Wsparcie protestujących na antenie i strata pracy
Dziennikarz nie ukrywa swojego krytycznego stosunku wobec autorytarnego reżimu prezydenta Łukaszenki i za to zresztą został zwolniony z pracy w państwowej telewizji. W niedzielę Tatur brał udział w pokojowym proteście przeciwko fałszowaniu wyników wyborów prezydenckich i brutalności policji. O niej przekonał się na własnej skórze.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zrobił to jak z Niemcami! Kapitalne podanie Grosickiego na treningu kadry
Pochodzący z Soligorska dziennikarz w sierpniu stracił pracę w telewizji. 27-latek to jeden z najpopularniejszych komentatorów sportowych na Białorusi. Mimo młodego wieku jest już cenionym ekspertem. Ostatni raz komentował ćwierćfinał Ligi Mistrzów pomiędzy Manchesterem City i Olympique Lyon. Pod koniec meczu wyraził solidarność z protestującymi Białorusinami.
- Nie można być obojętnym na wydarzenia, które mają miejsce w naszym kraju, ale wielki naród białoruski to naród, który zawsze podzielał takie wartości jak pokój, dobroć, sprawiedliwość i uczciwość - mówił podczas transmisji, a następnego dnia udał się na pokojowy protest w Mińsku.
Bezrobotny nie zapłaci grzywny
Podczas ostatniej niedzielnej demonstracji został zatrzymany. Najpopularniejszy sportowy serwis na Białorusi - by.tribuna.com - zaapelował na Twitterze o rozpowszechnianie informacji i solidarność z Taturem. 1 września sąd skazał dziennikarza na sześć dni więzienia. Znając białoruskie realia, kara może być przedłużona. Tatura skierowano do aresztu Akrestsina, który w czasie protestów stał się znany z tortur więźniów politycznych i demonstrantów.
Tatura wspierają inni białoruscy dziennikarze. To mogło spotkać każdego z nich. "Tatur nikogo nie zabił, nie zgwałcił, a trzeci dzień siedzi w celi" - napisał w mediach społecznościowych Aleksiej Andronow. Dlaczego Tatur trafił do więzienia? Sędzia uznał, że nie będzie w stanie zapłacić grzywny ze względu na to, że dziennikarz jest bezrobotny. Z aresztu ma wyjść 6 września.
Sportowcy solidaryzują się i protestują
Sportowcy i dziennikarze z Białorusi angażują się w protesty. Milicja nie ma litości dla nikogo. Pobici zostali m.in. hokeiści, piłkarze a nawet wojownicy MMA, którzy śmieli zaprotestować przeciwko Łukaszence. - Kiedy staliśmy ze znajomymi przy fontannie, podeszła grupa milicjantów i rzuciła w naszym kierunku: "co tutaj robicie"? - relacjonuje Kudin. - Odpowiedziałem, że rozmawiamy sobie. A co, nie wolno? - mówił nam zawodnik MMA, Aleksiej Kudin. Te słowa rozjuszyły funkcjonariuszy, którzy rzucili się na sportowca. W ruch poszedł najpierw gaz, a potem pałki.
Podobnie wyglądały pobicia piłkarzy Krumkaczy Mińsk. Dwóch sportowców zostało skatowanych. Jeden z nich ma pęknięty kręg i uraz nerki. Z kolei w trakcie finału Pucharu Białorusi kobiet na stadionie rozwieszono skierowane do Łukaszenki plakaty z hasłem "odejdź".
Czytaj także:
"Okładali mnie pałkami po głowie i plecach". Białoruski sportowiec mówi nam o brutalności milicjantów
Białoruś. Milion osób obejrzało film nagrany przez polskich sportowców. Premier Morawiecki: Jest moc