PKO Ekstraklasa. Arvydas Novikovas ujawnia, dlaczego odszedł z Legii Warszawa. Były dwa powody

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Arvydas Novikovas
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Arvydas Novikovas

Legia Warszawa niedawno rozstała się z Arvydasem Novikovasem. Litewski pomocnik teraz wytłumaczył, co było powodem transferu do Turcji.

Rok temu Arvydas Novikovas odszedł z Jagiellonii Białystok do Legii Warszawa. W stolicy wiele sobie po nim obiecywano. Litewski skrzydłowy jednak grał poniżej oczekiwań i tego lata pożegnano go bez żalu.

29-latek został sprzedany do tureckiego Erzurumsporu. Teraz w "Przeglądzie Sportowym" wyjaśnił, co decydowało o tym transferze. Wpływ na to miały dwie kwestie.

- Pierwsza to aspekt finansowy. Muszę patrzeć na przyszłość, nie mam już 19 lat, jak Karbownik. Erzurumspor dał mi lepszy kontrakt niż miałem w Legii, więc była to kusząca opcja, szczególnie że liga turecka jest silniejsza niż polska. Po drugie i najważniejsze, zadecydowały względy rodzinne. Miałem trochę problemów, mam nadzieję, że teraz, kiedy mieszkam w Turcji, wszystko się poukłada. Nie chcę o tym opowiadać, w Legii wszyscy zrozumieli moje położenie, nikt nie robił mi przeszkód, bym odszedł - mówi reprezentant Litwy.

Novikovas przyznaje, że jest rozczarowany, że w Legii mu nie wyszło. Tłumaczy to faktem, że nękały go kontuzje. Do nikogo jednak nie ma żalu.

- Wiem, że ludzie są zdziwieni, że spędziłem w Legii tylko rok. Przyznaję, że sam jestem tym zaskoczony. Czuję niedosyt z pobytu przy Łazienkowskiej, bo przez rok nie pokazałem wszystkiego, co potrafię. Wykluczały mnie kolejne kontuzje, pół sezonu straciłem z powodu urazów - przyznaje.

W ubiegłym sezonie Litwin rozegrał tylko 17 meczów w PKO Ekstraklasie. Rozgrywki zakończył z czterema bramkami i miał tyle samo asyst.

Transfery. Oddala się transfer Michała Karbownika. SSC Napoli chce piłkarza Realu Madryt >>

Europejskie puchary. Fatalna sytuacja polskiej piłki klubowej >>

ZOBACZ WIDEO: Majdan gratuluje Lewandowskiemu. "Nie jest łatwo wejść na szczyt w dobie Ronaldo, Messiego i Neymara"

Komentarze (0)