Szwedzki pomocnik spędził na Podlasiu tylko pół roku (rundę wiosenną sezonu 2013/2014). Niedawno opowiedział mediom o swoich wrażeniach. Część z nich brzmi kuriozalnie - choćby te o teoretycznych zajęciach z futbolu, żonglerce z niewidzialną piłką, wielogodzinnym bieganiu w lesie, czy wizytach na stadionie lekkoatletycznym, gdzie podczas biegania musiał uważać, by nie zostać trafionym oszczepem bądź dyskiem.
- To przykre, jeśli czyjaś kariera układa się w taki sposób, że przez ponad pięć lat trzeba żyć tylko wspomnieniami z Białegostoku - powiedziała WP SportoweFakty wiceprezes Jagiellonii, Agnieszka Syczewska.
- Ja tu pracuję od dwunastu lat i takich sytuacji nie pamiętam. Nikt nigdy nie rzucał w piłkarzy dyskiem, ani oszczepem. Na pewno nic takiego się w Jagiellonii nie wydarzyło, ani nie wydarzy w przyszłości - podkreśliła.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w takiej roli kolegi Roberta Lewandowskiego z Bayernu jeszcze nie widziałeś. Poszło mu świetnie
Syczewska przyznała, że zawodnicy którzy nie znajdowali się już w planach szkoleniowca pierwszego zespołu, nie mogli brać udziału w treningach, jednak nie dochodziło przy tym do żadnych haniebnych sytuacji. - Oni po prostu pracowali z drużyną rezerw.
Jak Jagiellonia zamierza zareagować na słowa Rajalakso? Czy podejmie kroki prawne? We fragmencie rozmowy z mediami piłkarz użył wobec klubu określenia "polska mafia". - Cały czas się zastanawiamy nad stanowiskiem klubu i ewentualną dalszą reakcją. Póki co nie podjęliśmy decyzji - zaznaczyła wiceprezes.
Dziś szwedzki pomocnik ma 31 lat i występuje w ojczyźnie. Po odejściu z Białegostoku, przez cztery lata reprezentował barwy GIF Sundsvall, a później grał w Syrianska FC. Jagiellonia była jedynym zagranicznym klubem w jego karierze.
Czytaj także:
PKO Ekstraklasa. Lech Poznań pobije rekord transferowy? "Tego lata nie ma na to szans"
Miliony dla sportu w nowym budżecie Unii Europejskiej