PKO Ekstraklasa. Stal Mielec ma być polskim klubem

Newspix / MACIEJ GOCLON / FOTONEWS / Na zdjęciu: Tomasz Poręba
Newspix / MACIEJ GOCLON / FOTONEWS / Na zdjęciu: Tomasz Poręba

Polityk PiS, były piłkarz, stoi za awansem Stali Mielec do Ekstraklasy. - Mówią mi: ściągnij zawodników z krajów byłej Jugosławii, Hiszpanii albo Słowacji i będziesz grał. Ale my mamy inny model. Stal ma być polskim klubem - podkreśla Tomasz Poręba.

24 lata czekał Mielec na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Kryzys klubu był nierozerwalnie związany z finansową zapaścią całego regionu. Ale dziś najsłynniejsza drużyna Podkarpacia znowu wraca do elity. I chodzi o coś więcej niż tylko sukces sportowy. - Awans Stali do Ekstraklasy to bardzo ważny element budowania tożsamości mieszkańców Podkarpacia - twierdzi Tomasz Poręba, architekt sukcesu Stali Mielec, europoseł Prawa i Sprawiedliwości, który formalnie nie pełni żadnej funkcji w klubie.

Marek Wawrzynowski, WP SportoweFakty: Co pan przez to rozumie?

Tomasz Poręba: Od wielu lat mieszkam i pracuję na Zachodzie i wiem, jak ważną rolę w życiu lokalnej społeczności może odgrywać klub sportowy. To najprostszy sposób, żeby budować pozytywne emocje i pewność siebie ludzi, co potem przekłada się na wiele dziedzin życia.

Przez 20 lat Podkarpacie sportowo było zapomnianym regionem, teraz widać wiele zmian, awans Stali, odżywa Rzeszów, jest kilka mniejszych inicjatyw, choćby fantastyczny Beniaminek Krosno.

Tak, było bardzo trudno, co widać właśnie na przykładzie Stali Mielec. Ten sukces był możliwy dzięki niezwykłemu poświęceniu grupy osób na czele z Bogusławem Wyparło czy Bartkiem Jaskotem. Dzięki nim klub w ogóle przetrwał, a to wcale nie było takie pewne... Ale mówimy tylko o piłce nożnej, a przecież są też inne dyscypliny. W Mielcu budujemy halę widowiskowo-sportową na kilka tysięcy widzów, to będzie cały kompleks sportowy. Na Resovii walczymy o stadion lekkoatletyczny, odrodziła się Siarka Tarnobrzeg w tenisie stołowym. Trzy lata temu była bliska upadku, a dziś udało się namówić na sponsoring firmę Enea i mamy stabilny finansowo klub, najlepszy w Europie. Udało się ściągnąć pieniądze na Centrum Rehabilitacyjno-Sportowe w Sanoku, znaleźć sponsora w postaci Orlenu dla krośnieńskiej koszykówki, zbudować Podkarpackie Centrum Piłki Nożnej i nowoczesny stadion w Stalowej Woli. Na stadionie w Mielcu mamy podgrzewaną murawę, a wkrótce zadaszymy tu jedyne na Podkarpaciu pełnowymiarowe boisko piłkarskie. We wszystkich tych przedsięwzięciach uczestniczyłem i je wspierałem, bo tak rozumiem swoją aktywność publiczną.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!

Dlaczego wcześniej ten region spał?

Trudno powiedzieć, pewnie było w tym trochę polityki, może to były jakieś kompleksy, gdzie priorytetem były inne sprawy, pokazanie się, raczej inwestowanie w estetyzację miast, a nie w sport. Myślę, że przede wszystkim brakowało świadomości, że sport ciągnie region cywilizacyjnie, buduje tożsamość lokalnej społeczności. To jest kapitalny region, jeśli chodzi o ambicje i możliwości, ale ludzie potrzebują dobrego przykładu. I Stal Mielec może być takim przykładem.

Skąd w ogóle pańskie zaangażowanie w Stal, urodził się pan w Grybowie, niedaleko Gorlic.

Z Mielca pochodzi moja żona i mieszkam tu od 20 lat. W tym mieście chcę spędzić resztę swojego życia. Od dawna uważałem, że Stal zasługuje na to, żeby być znowu ważnym klubem w polskiej piłce. W 2014 ponownie zostałem wybrany europosłem, potem przyszła zmiana rządu, uznałem, że nie można żyć tylko samą polityką. Po wyborach doszły nowe możliwości, można było zacząć realizować ten plan, pomóc klubowi.

Jednak często za pieniądze ze spółek Skarbu Państwa, co zawsze budzi zastrzeżenia.

Rozumiem, ale to nie są jedyni sponsorzy, jest wiele firm prywatnych jak EuroEko, Grupa Żywiec, LvBet, Toyota. Te firmy mi zaufały nie ze względu na politykę, ale wizję i plany rozwoju klubu. Poza tym proszę nie zapominać, że Stal Mielec realizuje bardzo ambitny projekt, jakim jest akademia piłkarska. Zaczynaliśmy od zera. Dziś trenuje tu niemal 500 dzieci, głównie z Mielca i powiatu, ale też z reszty Podkarpacia. Część z nich pochodzi z biednych rodzin. To są dzieci, które normalnie byłyby wykluczone, a dzięki temu mają nowe możliwości.

Jednak zaangażowanie spółek Skarbu Państwa ma to do siebie, że wystarczy zmiana władzy i klub może mieć poważne problemy.

Ten awans był nam również potrzebny do tego, żeby pokazać się na mapie Polski, zyskać nowych, prywatnych sponsorów, zbudować trwałe i twarde fundamenty klubu, budować własną niezależność.

Stal kojarzy się z wielkimi sukcesami z lat 70., słynnym trio Kasperczak -Domarski - Lato. Myśli pan, że zdołacie nawiązać do tych czasów?

Oczywiście. Na razie chcemy zbudować klub, który będzie mógł rywalizować bez problemów na poziomie Ekstraklasy. To najbliższy cel. Potem przyjdą kolejne, włącznie z rozbudową bazy sportowej klubu.

Jak Stal Mielec chce się wyróżnić w polskiej piłce?

To ma być polski klub.

To wynika z pańskich przekonań politycznych?

Nie, po prostu chcielibyśmy przyjąć taki model budowy, nie ma to nic wspólnego z polityką. Zresztą, uprzedzę pytanie, nigdy nie wykorzystywałem Stali Mielec w aktywnościach politycznych, jestem z tym klubem, bo jego rozwój i budowa to jest niezwykłe wyzwanie. W Mielcu kocha się Stal miłością autentyczną. Są tu niesamowici kibice. To wszystko tworzy wielką zachętę do pracy. Tak jak moją życiową misją jest realizacja drogi Via Carpatia, okna na świat dla Podkarpacia i Polski Wschodniej, tak drugą moją pasją jest odrodzenie sportu na Podkarpaciu. Politykę zostawmy na boku. Co do Stali, chciałbym, żeby to był w dużej mierze polski klub, w przyszłości oparty na zawodnikach z akademii, choć wiem, że to bardzo ambitne i trudne zadanie. Ludzie mówią: "Stuknij się w głowę, tak się nie robi poważnej piłki, ściągnij zawodników z krajów byłej Jugosławii, Hiszpanii albo ze Słowacji i będziesz grał", ale my chcemy budować na podstawie własnego modelu. Mieliśmy różne przejścia z obcokrajowcami, nie mówię, że tylko złe i że w ogóle ich nie będzie, ale na dłuższą metę model, o którym mówię, wydaje się bardziej sensowny. Do tej pory budowaliśmy Stal na zasadzie ściągania zawodników, którzy chcą coś osiągnąć i się pokazać, mają często coś do udowodnienia, zostali przedwcześnie skreśleni. Oni będą zawsze pracować ciężko dla siebie i przez to dla klubu. Chcemy iść tą drogą.

Pański ojciec przez wiele lat był prezesem Kolejarza Stróże, korzysta pan z jego doświadczeń?

Wtedy, gdy dorastałem jako piłkarz i syn prezesa klubu, a dziś, to są dwa różne światy. Nie da się tego porównać, tak bardzo piłka organizacyjnie poszła do przodu. Ojciec jest za to dla mnie zawsze wzorem, jeśli chodzi o solidność, pracowitość i bezkompromisowość.

A dla pana bardziej pociągająca jest polityka czy sport?

Tu remis.

No to ładna bezkompromisowość.

No tak, tu robię wyjątek. Mogę powiedzieć tyle, że gra w piłkę przez tyle lat była dla mnie bezcenną lekcją. Sport uczy rywalizacji, współpracy, podnoszenia się po porażkach. Sport jest bezcenną lekcją życia. Bez sportu, nigdy bym nie osiągnął tego, co mi się udało w polityce.

Źródło artykułu: