Polski produkt eksportowy. Bramkarze na światowym poziomie - to nam się udało

Newspix / Piotr Kucza / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny
Newspix / Piotr Kucza / Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny

Polska nie ma wielu piłkarzy na światowym topie, ale jeśli chodzi o bramkarzy, jesteśmy w czołówce. A to nie koniec. Andrzej Dawidziuk chce pójść krok dalej i stworzyć polską szkołę bramkarzy.

Kolejne potwierdzenie, że tak właśnie jest, dostaliśmy kilka dni temu. W mediach pojawiła się informacja, że młody polski bramkarz Fabian Mrozek został zawodnikiem Liverpoolu. 16-latek z klubu FC Wrocław w ten sposób stał się czwartym polskim bramkarzem w "The Reds" (Jerzy Dudek, Kamil Grabara i Jakub Ojrzyński).

Polscy bramkarze jadą na Zachód z nadzieją, że to właśnie im uda się przebić na szczyt. Ale ta emigracja nie jest przypadkowa. Nasi zawodnicy są bardzo pożądanym przez tamtejsze akademie "towarem". Tak naprawdę Polacy od zawsze mieli fantastycznych bramkarzy. I "od zawsze" to nie jest przesada, bo przecież nawet w relacjach prasowych z pierwszego meczu reprezentacji można wyczytać, że najlepszym zawodnikiem spotkania został młody bramkarz Polonii Warszawa Jan Loth.

- Jeszcze w latach powojennych mieliśmy świetnych bramkarzy, było ich pełno, Gronowski, Stefaniszyn, Skory, Wyrobek i oczywiście Szymkowiak - wymienia były golkiper Hubert Kostka.

Ostatni z nich, Edward Szymkowiak, stał się chyba pierwszym polskim bramkarzem, który był powszechnie uważany za jednego z najlepszych na świecie. Po nim byli właśnie Hubert Kostka, Jan Tomaszewski czy Józef Młynarczyk. Kostka był etatowym bramkarzem naszego eksportowego Górnika Zabrze, ale dwaj kolejni to byli już zawodnicy najwyższej światowej klasy. Na Tomaszewskim wychowały się całe pokolenia bramkarzy, Młynarczyk w opinii wielu specjalistów był światowym numerem 1.

- Ja nie jestem obiektywny, bo znamy się osobiście i lubimy, ale moim zdaniem on był najlepszy. Na pewno był w tej grupie najlepszych, jak Zoff, Schumacher, Pfaff, Dasajew - uważa Andrzej Dawidziuk, obecnie trener odpowiedzialny w PZPN za edukację trenerów bramkarzy.

Najlepsi polscy bramkarze po wojnie

1950-60 Tadeusz Stefaniszyn, Edward Szymkowiak
1960-70 Szymkowiak, Hubert Kostka
1970-80 Kostka, Jan Tomaszewski, Zygmunt Kukla, Piotr Mowlik
1980-90 Józef Młynarczyk, Jacek Kazimierski, Józef Wandzik
1990-2000 Wandzik, Jarosław Bako, Adam Matysek, Andrzej Woźniak
2000-10 Jerzy Dudek, Artur Boruc
2010-20 Wojciech Szczęsny, Łukasz Fabiański

Polski bramkarz zawsze był dobrym towarem eksportowym, ale dobrych bramkarzy miało wiele krajów. Tyle tylko, że nasi zawsze utrzymywali się na szczycie. Dziś Andrzej Dawidziuk mówi, że mamy świetnych trenerów bramkarzy, ale przecież w dawnych czasach tego nie było. - Moim trenerem był Lucjan Brychczy, który strzelał dobrze i precyzyjnie, ale przecież nie mógł nauczyć mnie bramkarskich rzeczy, tak jak ja nie mogę nauczyć zawodnika dryblingu - zauważa Maciej Szczęsny.

Skąd więc bramkarze? Na pewno siła tradycji. Polacy mają świetne wzorce a to sprawia, że po prostu lubią grę na tej pozycji. - Jeśli zapyta pan chłopców w Anglii, to każdy chce grać w polu, u nas bardzo wielu chłopców garnie się do bramki - tłumaczył Krzysztof Dowhań, trener bramkarzy Legii Warszawa.

- Z czasem sukces kolejnych bramkarzy sprawiały, że rodzili się następcy. Ja jak mówiłem, i wielu chłopaków w moim wieku, chciało być jak Młynarczyk. A gdy Jurek Dudek wygrał Ligę Mistrzów w cudownym stylu? Jestem pewien, że tego wieczora narodziło się w Polsce kilkudziesięciu nowych bramkarzy. Dla następnych wielkim wydarzeniem była gra Artura Boruca na mundialu w 2006 roku czy EURO 2008. To byli zawsze świetni bramkarze, wielkie osobowości, działali na wyobraźnię - mówi.

- Na pewno wpływ ma to, że na bramce dużo pracuje się indywidualnie, łatwiej nauczyć jednego zawodnika bronić, niż dziesięciu grać z piłką w ataku lub bez piłki w obronie - mówi Maciej Szczęsny.

I pewnie sporo w tym prawdy, bo jednak Polacy nigdy nie słynęli z pracy drużynowej ani z wyszkolenia technicznego zawodników z pola. Poza jednostkami. - Ale też warto zauważyć, że na przykład w Anglii ta pozycja nie musi tak działać na wyobraźnię. Nawet jak Wojtek był w pewnym momencie najlepiej opłacanym bramkarzem w Anglii, zarabiał dwie trzecie albo połowę tego co jego koledzy z pola, którzy nawet nie łapali się do podstawowej jedenastki - zauważa Szczęsny senior.

Polska szkoła bramkarska przez kilkadziesiąt lat to była tak naprawdę kwestia pracy indywidualnej. Znaczy każdy pracował na własny rachunek i z tego wychodziła "szkoła".

- W latach 70. czy 80. w każdym klubie miał pan jednego świetnego bramkarza, czasem dwóch. Mogliśmy mieć w jakimś klubie słabszych piłkarzy, ale bramkarze zawsze byli znakomici - dodaje Kostka.

- W dawnych czasach to asystenci pracowali z bramkarzami, w Lechu był to Roman Łoś, w Legii Lucjan Brzychczy. Byłem w Legii juniorem i jak pan Lucjan uderzał, to czasem nie byliśmy w stanie we dwóch obronić, on miał tak idealnie ułożoną nogę i perfekcyjny strzał - mówi Andrzej Dawidziuk.

Byli bramkarze, nie było trenerów

Z czasem w naszym kraju zaczęli się pojawiać trenerzy bramkarzy. Kiedyś byli tylko w kadrze i tylko na turnieje. W 1974 roku Hubert Kostka prowadził Jana Tomaszewskiego, potem w 1982 Piotr Czaja Józefa Młynarczyka. Ale jeszcze w połowie lat 90. nie było mowy o specjalistach w tym zakresie. - Pierwszego prawdziwego trenera bramkarzy dostałem w wieku 33 lat, to był Krzysztof Dowhań -mówi Maciej Szczęsny.

Właśnie Dowhań i Szczęsny byli pionierami, z czasem pojawili się kolejni, choćby dziś Marek Chański może poszczycić się bramkarzami w PSG czy Evertonie. A jeśli porozmawiać z bramkarzami, to tak naprawdę w Polsce specjalistów od tej pozycji jest coraz więcej, w ostatnich latach mamy prawdziwy wysyp świetnych szkoleniowców. Dziś w PZPN pracują wręcz nad stworzeniem polskiej szkoły bramkarskiej.

- Mamy kursy UEFA Goalkeeper A i UEFA Goalkeeper B, gdzie wykształciliśmy już kilkudziesięciu specjalistów do pracy z profesjonalistami, amatorami i dziećmi. Naszym celem jest nie stracić dystansu do Europy. Czy można mówić o profilu polskiego bramkarza? Na pewno tak. To co charakteryzuje naszych, to świetna sprawność ogólna gdzie prześcigamy wyraźnie konkurencję, a także wyszkolenie techniczne - mówi Andrzej Dawidziuk.

Polscy bramkarze w ligach TOP 5

bramkarz wiekMeczeBramki/czyste kontokluby
Wojciech Szczęsny (30) 272 277/102 Juventus, Roma, Arsenal
Łukasz Fabiański (35) 240 342/64 West Ham,Swansea, Arsenal
Artur Boruc (40) 190 256/62 Bournemouth, Southampton, Fiorentina
Łukasz Skorupski (29) 140 210/33 Bologna, Roma, Empoli
Bartłomiej Drągowski (22) 51 78/12 Fiorentina, Empoli
Rafał Gikiewicz (32) 35 57/8 Union Berlin
Radosław Majecki (20) AS Monaco

To o tyle ciekawe, że Polska ze względu na brak wyspecjalizowanych nauczycieli wychowania fizycznego w klasach 1-3, znajduje się daleko z tyłu w Europie.

- Ale też warto zwrócić uwagę, że ci chłopcy w bramce są zazwyczaj zdecydowanie bardziej sprawni niż większość kolegów. Patrzysz na dzieci, niektórzy ledwie się ruszają, a bramkarz zawsze jest najlepszy ruchowo - zauważa Maciej Szczęsny.

Polska żyła złota

Dziś skauci z całego świata przyjeżdżają do Polski i szukają młodych zawodników, tak jakby pod ziemią leżała jakaś "bramkarzodajna" żyła. PZPN szacuje, że w ostatnich latach z Polski do zachodnich akademii wyjechało między 40 a 50 polskich bramkarzy poniżej 18. roku życia. Dla klubów to dobra inwestycja. Jeden się przebije, inny nie. Jednym z pierwszych bramkarzy, którzy przetarli szlak, był Wojciech Szczęsny.

- Kluby mają spore pieniądze przeznaczone na skauting, inwestują względnie niewielkie kwoty w chłopców. Kilkunastu się nie przebije, można sprzedać ich zawsze za jakieś pieniądze i odzyskać nakłady, jeden wystrzeli i zarabia się na nim miliony. Wojtek szedł za 350 tysięcy euro, został sprzedany za ponad 12 milionów. Może nie został bramkarzem na lata, ale biznesowo się to broni - mówi Maciej Szczęsny.

Niestety to też ma przełożenie na sytuację na naszym rynku. - Proszę zobaczyć, że dziś w połowie polskich klubów ekstraklasowych bronią obcokrajowcy. Ok, może młodzi wyjeżdżają, ale to też kwestia dania szansy. Był w Górniku bramkarz Loska, wielki talent. I co? Poszedł do Termaliki. Ja nie mam nic do Martina Chudego, to fajny bramkarz, ale dlaczego Loska nie dostał więcej szans? Nie możemy się bać stawiać na młodych polskich bramkarzy - mówi Kostka. Jeśli rację ma Andrzej Dawidziuk, to tylko kwestia czasu i znowu będzie jak dawniej.

ZOBACZ Wojciech Szczęsny w jedenastce sezonu Serie A

ZOBACZ Kto trzecim bramkarzem kadry? Jan Tomaszewski skreśla dwóch zawodników

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!

Źródło artykułu: