W 2011 roku ówczesny Premier Polski - Donald Tusk - wydał wojnę stadionowym chuliganom w wyniku czego zalecił zamknięcie stadionów. W wyniku tego m.in. wojewoda mazowiecki - Jacek Kozłowski zadecydował, że kibice nie wejdą na najbliższe spotkanie warszawskiej Legii.
Takie ruchy spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem kibiców, a także partii opozycyjnych. Decyzji Tuska próbował wówczas jednak bronić Roman Kosecki, ówczesny poseł Platformy Obywatelskiej. - Nie można chować głowy w piasek, jakby nic się nie stało. Jako piłkarz wiem, że ciężko gra się przy pustych trybunach, ale rozumiem rząd - mówił.
Dziś jednak uważa, że tamte słowa były błędem. W programie Kanału Sportowego - "Hejt Park" przeprosił za poparcie decyzji o wykluczeniu kibiców.
ZOBACZ WIDEO: Zrobimy sobie w Polsce "drugie Bergamo"? "We Włoszech wszystko zaczęło się od meczu piłki nożnej!"
- Popełniłem jeden polityczny błąd - gdy zamykano stadiony. Gdy wojewoda zamknął stadion Legii mówiłem, że nie ma wyjścia. To była moja największa głupota, za co przepraszam - powiedział Kosecki.
Były poseł podkreślił, że nie należy, tak jak to było w 2011 roku, stosować odpowiedzialności zbiorowej. O porządek na trybunach dbać powinny odpowiednie służby.
- Po to mamy policję w kraju, po to mamy różnego rodzaju służby i grupy, które rozpracowują różne nieprawidłowości, by tych najgorszych eliminować. Po coś się jednak gra, nawet teraz najgorszy przeciwnik - koronawirus, pokazał, że mecze się odbywają, no ale to wszystko jest takie nijakie - skomentował Kosecki odnosząc się do aktualnej sytuacji na świecie, gdzie wiele lig gra bez udziału fanów.
- Dałem się podpuścić. Sam się też pewnie trochę wystawiłem. Dostałem mocno w tyłek. Moi rodzice i znajomi również mocno to odczuli - zakończył wątek były reprezentant Polski.
Czytaj także:
- Znamy sędziów na 28. kolejkę PKO Ekstraklasy i hit Wisła Kraków - Legia Warszawa
- Transfery. Arkadiusz Milik w Juventusie Turyn? Były reprezentant Włoch uważa, że jest za słaby