Media żyją tematem: "Robert Lewandowski czy Erling Haaland?" Ten drugi robi prawdziwą furorę w Bundeslidze, po tym jak trafił do Borussii Dortmund. W 2020 roku ma na swoim koncie 10 trafień w lidze, najwięcej ze wszystkich zawodników. Lewy ma 8 goli.
Żadnych wątpliwości nie ma za to Jacek Krzynówek. Były reprezentant Polski jest zdania, że Norwegowi jeszcze daleko do Lewandowskiego.
- Wiem, że dziennikarze lubią takie zestawienia, ale Haalandowi do Roberta jest jeszcze bardzo, bardzo daleka droga. Norweg jest dopiero na początku drogi, a nasz reprezentant to już bardzo doświadczony, a na dodatek ciągle rozwijający się napastnik. Jest piłkarzem kompletnym i to przy jego nazwisku, w konfrontacji "dziewiątek", stawiam duży plus - mówi w rozmowie ze "Sportem".
ZOBACZ WIDEO: Dosadna opinia na temat startu Bundesligi. "Fatalnie to wygląda"
Do końca rozgrywek jeszcze siedem kolejek, a napastnik Bayernu ma już 27 bramek. Goni go Timo Werner z RB Lipsk, który ostatnio ustrzelił hat-tricka. Ma już na swoim koncie 24 trafienia. Krzynówek jest zdania, że ta rywalizacja zmotywuje Lewandowskiego, który nadal ma szansę pobić rekord wszech czasów Gerda Muellera.
- Pewnie, że tak. Jeżeli w każdym meczu Robert będzie zaliczał hat-tricka, to może uzyskać jeszcze więcej goli. Wiemy przecież, że stać go na to. Ale też należy pamiętać, że trzy bramki strzelił ostatnio Timo Werner i rywalizacja o tytuł króla strzelców nadal się toczy. To bodziec, który zmotywuje "Lewego" - podkreśla.
Zobacz także:
Artur Wichniarek: W Niemczech jest głośno o Lewandowskim. Jest w stanie pobić rekord wszech czasów
Transfery. Reca za Rybusa? Sensacyjne wieści z Rosji