Od początku marca Serie A nie gra. W dalszym ciągu nie wiadomo kiedy włoska piłka wróci do gry.
Napastnik Hellasu Werona Mariusz Stępiński w programie "Special Guest", emitowanym na oficjalnym kanale Ruchu Chorzów, przyznał, że wciąż nie wiadomo czy i kiedy piłkarze wrócą do gry. - Nikt nic nie wie do końca. Trenujemy, ale nie mogę na teraz nic konkretnego powiedzieć - stwierdził 25-latek.
Stępiński od czasu ogłoszenia pandemii czas spędza we Włoszech. - 10 marca mieliśmy ostatni trening. Po nim zaczęła się cała historia. Przez pierwsze 2 tygodnie byłem na obowiązkowej kwarantannie. Graliśmy z Sampdorią, gdzie kilku piłkarzy było zarażonych - powiedział. - Siedziałem w domu, nikogo za oknem nie było. Wszystko co wiem, to tyle co widziałem w mediach. Życie tutaj umarło na półtora miesiąca - przyznał "Stępel".
ZOBACZ WIDEO: Dosadna opinia na temat startu Bundesligi. "Fatalnie to wygląda"
Snajper w rozmowie zdradził kulisy odejścia z Ruchu Chorzów. Stępiński zespół Niebieskich opuścił latem 2016 roku, przechodząc do FC Nantes. - Wróciłem do Ruchu po Euro 2016. Powiedziałem, że wyjadę, jeśli pojawi się ciekawa oferta pod względem sportowym. Otrzymana z Nantes nie była najlepsza pod względem finansowym. Byłem już po słowie z panem Kitą. Wtedy pojawił się Janusz Paterman (ówczesny prezes Ruchu - przyp red.), który chciał transfer zablokować. Umawiał się ze mną na spotkanie w restauracji, gdzie przekonywał mnie do zmiany opcji. Miała się pojawić oferta z Rosji, ale tam nie chciałem pójść. Widać było, że Patermanowi chodziło o swój własny interes - powiedział Stępiński. - Przez tydzień czekałem na podpisanie przez Janusza Patermana transferu. W końcu Aleksander Kurczyk musiał go odwołać z funkcji prezesa - dodał były napastnik Niebieskich.
W trwającym sezonie Mariusz Stępiński w Serie A rozegrał 13 meczów i zdobył w nich 2 gole.
Czytaj także:
Transfery. AC Milan szuka napastnika. Dwa nazwiska na liście życzeń Ralfa Rangnicka
Transfery. Bardzo kręta droga Piotra Zielińskiego do Barcelony