Epidemia koronawirusa doprowadziła do zawieszenia rozgrywek. Przypominamy zatem najciekawsze, najdziwniejsze i najbardziej pamiętne mecze sprzed lat.
- Spytałem go co robi. Sprowokował mnie, chciał wsadzić palec tam gdzie mi się nie podoba. Jeśli uważa, że to jest gra w piłkę, to okej. Dostałem czerwoną kartkę, ale na moim miejscu każdy zawodnik zareagowałby tak samo - mówił po spotkaniu Euzebiusz Smolarek. Wtedy był już mniej nerwowy, bo mimo liczebnego osłabienia (były reprezentant Polski został wykluczony z gry w 62. minucie) "Czarne Koszule" zwyciężyły 1:0 po bramce Artura Sobiecha w końcówce.
Gdy tuż przed opuszczeniem boiska Smolarek dwa razy mocno uderzył Manuela Arboledę, początkowo nikt nie zdawał sobie sprawy, skąd wzięła się ta agresja. Szybko jednak wychwycono na zdjęciach i materiale wideo, że obrońca "Kolejorza" wkładał palec między pośladki rywala.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Robert Lewandowski założył maseczkę i... popełnił błąd. Celowo
Sprawa wywołała spore poruszenie, a napastnik Polonii, mimo że ewidentnie zapracował na czerwoną kartkę (co przyznał ówczesny trener ekipy z Warszawy Jacek Zieliński), spotkał się ze zrozumieniem, zaś na Arboledę spadła lawina krytyki. Kolumbijczyk zresztą miał opinię prowokatora, dlatego nie mógł się spodziewać zbyt wielkiego wsparcia. Zachowaniem w stolicy rozzłościł nawet kibiców Lecha.
Arboleda tłumaczył potem w mediach, że "tyłek Smolarka go nie interesuje", a podczas każdego meczu dochodzi do mnóstwa prowokacyjnych sytuacji. Żalił się też, że sam został niegdyś... złapany za jądra przez Vuka Sotirovicia (byłego piłkarza Śląska Wrocław i Jagiellonii Białystok).
Gdy Kolumbijczykowi wytknięto, że jego zachowanie było jednak mocno nietypowe, stwierdził, że pilnowanie napastników to jego zaleta, a w przypadku Smolarka nie było to zadanie łatwe i trzeba było trzymać bliską odległość. O ile samo tłumaczenie wyglądało kuriozalnie, to Kolumbijczyk zaapelował przynajmniej do organów dyscyplinarnych, by napastnik "Czarnych Koszul" nie został ukarany. Komisja Ligi miała jednak inne zdanie i zawiesiła Smolarka na trzy mecze, dokładając jeszcze 5 tys. zł grzywny.
Spotkanie Polonii z Lechem zapisało się w pamięci kibiców tylko przez tę awanturę, bo pod względem sportowym nie miało wielkiego znaczenia dla rozstrzygnięć w sezonie 2010/2011. Poloniści finiszowali na 7. miejscu, a Lech był 5. Żaden z tych zespołów nie zakwalifikował się do europejskich pucharów.
Smolarek zaraz po zakończeniu tamtych rozgrywek opuścił "Czarne Koszule" i wyjechał do Kataru. Karierę zakończył latem 2013 roku. Arboleda był w Lechu do połowy 2014 roku i potem również zawiesił buty na kołku.