"Wszystko po staremu. DFB łamie słowo. Hopp był i będzie sku***" - tak wyglądała treść na transparencie wywieszonym przez ultrasów Bayernu Monachium.
Czekano aż zostanie on zdjęty z trybuny, a kiedy wrócił, mecz przerwano. Do ultrasów podeszli piłkarze, trener Hansi Flick z asystentem oraz Hasan Salihamidzić. Później także Oliver Kahn i Karl-Heinz Rummenigge.
- Po prostu nie może dłużej tak być - mówił Hansi Flick podczas pomeczowej konferencji prasowej.
Okazało się, że władze Bayernu Monachium miały wiedzę na temat tego, co ultrasi mogą zrobić. - Bayern został ostrzeżony, że coś takiego może się stać. Do takich ludzi nie ma jednak odpowiedniego dostępu, w jakiś sposób nadal będą przemycać plakaty pełne nienawiści na stadion. Ci ludzie powinni zostać w domu - mówił Flick.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: miało być efektownie, wyszedł fatalny kiks z rzutu karnego
Trener Bawarczyków od dawna zna Dietmara Hoppa, którego tyczyły się transparenty. Właściciel TSG 1899 Hoffenheim angażuje się w działalność charytatywną, jest miliarderem i może sobie na to pozwolić. Inwestuje m.in. w badania na walkę z rakiem.
- Każdy z tych ludzi ma prawdopodobnie w rodzinie kogoś, kto skorzystał z tego, na co Dietmar Hopp poświęcił swoje środki - podkreślił Flick.
Karl-Heinz Rummenigge mówił zaś o "czarnej sobocie" i zapewnił, że podejmie działania przeciwko osobom, które wywiesiły transparent podczas sobotniego meczu w Sinsheim.
Czytaj też:
Niemieckie media zgodne po aferze w meczu Bayernu: Wstyd!
Sprawdź, dlaczego sędzia przerwał mecz TSG 1899 Hoffenheim z Bayernem Monachium (wideo)