Przed spotkaniem Borussia Dortmund - Paris Saint-Germain (2:1) w 1/8 finału Ligi Mistrzów, Neymar przez ponad dwa tygodnie był wyłączony z gry. PSG kazało mu wypoczywać po tym, jak 1 lutego doznał kontuzji żebra.
Z tym, że zdaniem brazylijskiego gwiazdora, tak długi rozbrat z piłką wcale nie był mu potrzebny. Neymar uważa, że paryżanie kazali mu odpoczywać nie ze względu na uraz, a z uwagi na strach przed doznaniem innej kontuzji, która wyeliminowałaby go z gry przeciwko BVB.
- Trudno jest wrócić do gry po czterech meczach przerwy. To nie był mój wybór. Taką decyzję podjęli przedstawiciele klubu i lekarze. Dużo o tym rozmawialiśmy. Nie podobało mi się to. Chciałem grać, czułem się dobrze - powiedział Neymar dla RMC Sport.
ZOBACZ WIDEO: Polska akademia na Zielonej Wyspie. Mariusz Kukiełka otworzył szkółkę w Irlandii
- Klub bał się o mnie, dlatego nie grałem. Rozumiem strach, bo w dwóch ostatnich sezonach przez kontuzje nie mogłem pomóc drużynie w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Szanuję tę decyzję, ale nie może być tak, że przez nią zawodnik cierpi - skomentował Neymar.
Brazylijczyk, choć brakowało mu meczowego rytmu, zdołał strzelić jedyną bramkę dla PSG w potyczce z Borussią. Neymar zapisał się na listę strzelców w 75. minucie, jednak jego trafienie nie uchroniło paryżan przed porażką z BVB.
- To był bardzo trudny mecz. Przez 90 minut było intensywnie, nie było czasu na odpoczynek. Gdybym był w lepszej formie, z pewnością zagrałbym lepsze spotkanie - stwierdził Neymar.
Rewanżowe starcie PSG - Borussia na Parc des Princes w Paryżu odbędzie się 11 marca.
Zobacz też:
Liga Mistrzów 2020. Borussia Dortmund - Paris Saint Germain. Hamann skrytykował Neymara. "Wyglądał jakby odmawiał pracy"
Liga Mistrzów 2020. Borussia Dortmund - Paris Saint Germain. Niemieckie media nieźle oceniły Łukasza Piszczka