Od wtorku Copa del Rey sypie niespodziankami niczym asami z rękawa. Najpierw Granada awansowała kosztem obrońcy trofeum, Valencii. W środę drugoligowe CD Mirandes wyeliminowało Villarreal. Kilka minut przed rozpoczęciem tego spotkania z Copa del Rey pożegnał się Real Madryt, który po szalonym meczu przegrał z Realem Sociedad 3:4. Więcej o tym spotkaniu przeczytasz TUTAJ.
Przed meczem na Estadio San Mames w Bilbao o Barcelonie mówiło się w kontekście konfliktu Lionela Messiego z Erikiem Abidalem. Chodziło o słuszność decyzji pożegnania z Ernesto Valverde. Quique Setien zabrał głos w tej sprawie na przedmeczowej konferencji prasowej.
- To nie ma na mnie wpływu. Rozmawialiśmy o tym przez minutę. Mecz z Athletikiem jest ważny i musimy być skupieni. Interesuje mnie piłka, reszty nie mogę kontrolować - przyznał aktualny szkoleniowiec FC Barcelona.
Już poprzednie mecze z udziałem Blaugrany pokazały, że ich przewaga optyczna niewiele wnosi. I rzeczywiście przez pierwsze pół godziny meczu w Bilbao goście jedynie byli częściej przy piłce. To był tak naprawdę jedyny argument przemawiający za ekipą ze stolicy Katalonii.
ZOBACZ WIDEO: Transfery. Michał Pol zniesmaczony transferem Mandzukicia. "Nie mogę tego przeboleć"
Gry nie ułatwiał z pewnością Marc-Andre ter Stegen, który kilka razy wybijał piłkę niemal wprost pod nogi piłkarzy Athleticu. W 31. minucie Inaki Williams dostał piłkę już na 20. metrze i gdyby się nie podpalił, a poczekał, aż bramkarz Barcelony wysunie się kilka metrów od linii bramkowej, posłałby nad nim piłkę i trafił do siatki. Tak się jednak nie stało. Jeszcze w pierwszej połowie gospodarze dzięki niemieckiemu bramkarzowi mieli kilka okazji.
A skoro nie wychodziło na boisku, to frustracja w szeregach drużyny z Camp Nou zaczęła narastać. Między 39. a 42. minutą po żółtej kartce ujrzeli Messi, Alba i trener Setien. Łącznie przedstawicieli Barcy arbiter napomniał aż siedmiokrotnie. Rywali - trzy razy.
W meczu na San Mames długo pachniało dogrywką, bo ani Athletic, ani Barcelona nie potrafiły znaleźć drogi do bramki przez ponad 90 minut. Ba, także klarownych sytuacji oba zespoły wiele nie stwarzały. Gospodarze jednak nie rezygnowali do samego końca i zostali za to wynagrodzeni.
W trzeciej minucie doliczonego czasu gry dośrodkowanie lewą nogą z prawego skrzydła rezerwowego Mikela San Jose głową musnął Inaki Williams, ale na tyle precyzyjnie, by zmylić Marca-Andre ter Stegena. W tym momencie blisko 50 tysięcy ludzi na stadionie w stolicy Kraju Basków wpadło w euforię.
A zatem Granada CF, CD Mirandes, Real Sociedad i Athletic Club de Bilbao. Ten, kto przewidziałby taką czwórkę w Pucharze Króla przed rozpoczęciem ćwierćfinałów, z pewnością zgarnął teraz u bukmachera niemałą sumę. W piątek o 12:00 odbędzie się losowanie par półfinałowych.
Athletic Club de Bilbao - FC Barcelona 1:0 (0:0)
1:0 - Inaki Williams 90+3'
Athletic: Unai Simón - Ander Capa, Yeray Alvarez, Unai Nunez, Inigo Martinez, Yuri Berchiche - Mikel Vesga (66' Mikel San Jose), Dani Garcia - Raul Garcia, Iker Muniain (76' Aritz Aduriz) - Inaki Williams.
Barcelona: Marc-Andre Ter Stegen - Nelson Semedo, Gerard Pique (80' Samuel Umtiti), Clement Lenglet, Jordi Alba - Ivan Rakitić (69' Arthur Melo), Sergio Busquets, Frenkie De Jong - Sergi Roberto, Lionel Messi, Ansu Fati (58' Antoine Griezmann)
Sędziował: Juan Martinez.
Żółte kartki: Alvarez, Vesga, Garcia (Athletic) - Semedo, Messi, Alba, De Jong, Pique, Melo, trener Setien (Barcelona).