Można zżymać się, że Krzysztof Piątek trafia do zaledwie 13. drużyny Bundesligi, ale przecież nikt w Berlinie nie ukrywa, że to tylko stan przejściowy. Od kiedy połowę udziałów w klubie przejął Lars Windhorst, kibice snują marzenia o potędze, a przez media przewijają się nazwiska kolejnych potencjalnych wzmocnień. Przedsiębiorca nazywany swego czasu cudownym dzieckiem niemieckiego biznesu albo "niemieckim Billem Gatesem" zaczynał od studia komputerowego w garażu ojca. Dziś inwestuje w różnych branżach i w wieku 44 lat postanowił pobawić się w wielki futbol w Herthcie Berlin.
27 milionów euro za Piątka to kwota, która robi wrażenie w skali Bundesligi, ale plany są znacznie ambitniejsze. Windhorst zapowiedział, że chce zainwestować w klub z Berlina 225 milionów euro.
Michael Preetz, były napastnik a obecnie dyrektor sportowy klubu powiedział w rozmowie z magazynem "Der Spiegel", że celem jest regularna gra w europejskich pucharach. To dość ambitne, zważając, że w sezonie 2017-18 drużyna zagrała w fazie grupowej Ligi Europy i to właściwie jedyny występ w pucharach w ostatniej dekadzie na tym etapie. Sezon wcześniej Hertha odpadła w kwalifikacjach. Poprzednie występy w fazie grupowej pamiętają jeszcze Artur Wichniarek i Łukasz Piszczek.
ZOBACZ WIDEO: Transfer Radosława Majeckiego majstersztykiem. "Przejście do AS Monaco to świetna decyzja!"
Teraz plany są ambitne, w mediach pojawiają się nazwiska, ale na razie poza Piątkiem - który fizycznie pojawił się w Berlinie - kończy się na spekulacjach. Jose Noguera, agent Granita Xhaki przyznał, że jego zawodnik osiągnął wstępne porozumienie z Herthą, ale niekoniecznie chce o tym słyszeć nowy menedżer Arsenalu Mikel Arteta, sprawa jest więc rozwojowa. Na liście Herthy pojawiają się Mario Goetze i Julian Weigl (BVB), Emre Can (Juventus), Victor Wanayama (Tottenham), Kevin Strootman (Marsylia) czy Julian Draxler, z którym klub nawet podjął negocjacje, ale różnice między możliwościami a oczekiwaniami są zbyt duże. Hertha zaoferowała 4,5 mln euro rocznie, Draxler obecnie zarabia 7,2 mln.
Pierwszym sygnałem, że Hertha chce walczyć z najlepszymi, dla świata futbolu było zatrudnienie na stanowisku trenera Juergena Klinsmanna. Pomysł wizjonerski albo ekscentryczny, na pewno ryzykowny. "Klinsi" fantastycznie sprawdził się na posadzie selekcjonera kadry, doprowadził do przebudowy i odrodzenia reprezentacji w 2006 roku, zapoczątkował erę wielkich sukcesów. Ale potem, jako trener Bayernu, okazał się niewypałem dekady.
ZOBACZ Krzysztof Piątek mówi, dlaczego wybrał Herthę
Tym razem wygląda na to, że nauczył się na własnych błędach, nie rozstawia posążków Buddy, nie ma tak radykalnego podejścia do wielu spraw. Jest bardziej człowiekiem niż małym dyktatorem. Oczywiście na ocenę trzeba trochę poczekać. Na razie przygoda "Klinsiego" z Herthą nie wygląda źle. 11 punktów w 7 meczach, przy czym przegrane z potentatami z Monachium i Dortmundu i remis z walczącą o tytuł Borussią Moenchengladbach.
Poprzednik "Klinsiego", Ante Cović, również wywalczył 11 punktów, tyle że w 12 kolejkach. A więc wiele wskazuje, że będzie to dość udany okres. Ale o poważnej piłce będzie pewnie można mówić dopiero w przyszłym sezonie, strata do drużyn walczących o puchary jest zbyt duża. To z pewnością też przyhamowało mocarstwowe plany, bo zawodnicy patrzą na to czy zagrają jedynie w lidze czy też w Europie.
ZOBACZ Piątek najdroższym polskim piłkarzem
Ale "Klinsi" nie owija w bawełnę. Przyznaje, że Hertha rzuci wyzwanie Bayernowi Monachium. - Krok pierwszy, to oddalić się od dołu tabeli w tym sezonie. Krok drugi to walka o Ligę Europy w przyszłym sezonie. Krok trzeci to walka o tytuł w kolejnym sezonie - mówi Klinsmann. Brzmi logicznie, a pierwsze dwa kroki, biorąc od uwagę zaangażowane środki, są nawet dość realne. Ale nie ma wątpliwości, że im wyżej, tym trudniej.
Na razie Klinsmann zapowiada, że Hertha będzie grała atrakcyjną i ofensywną piłkę, ale póki co jest dokładnie odwrotnie. Nowy trener uznał, że drużynę buduje się od tyłu i postawił na mocną defensywę. Każdy musi się dostosować albo jak Ondrej Duda, pożegnać z klubem.
Od czasu pojawienia się w klubie byłego selekcjonera, skuteczność drużyny w ataku drastyczne spadła, a wzrosła w obronie. W 3 z 7 meczów ekipa z Berlina nie straciła bramki. To było priorytetem, biorąc pod uwagę, że poprzednik, Ante Cović, został zwolniony po czterech kolejnych ligowych porażkach, w których Hertha straciła 12 goli!
Klinsmann od początku zaczął porządki w drużynie, zapowiada kolejne zmiany. - Potrzebujemy piłkarzy z innym podejściem, jeśli chcemy walczyć o większe cele - mówi Klinsmann. Wiele wskazuje więc na to, że Piątek przechodząc do Herthy, nie zalicza "bolesnego zjazdu" jak chcieliby widzieć sceptycznie nastawieni eksperci, ale odchodzi z królestwa chaosu i przypadku, gdzie po początkowych sukcesach nie mógł się znaleźć.
Zamiast się męczyć czytając druzgocące oceny we włoskiej prasie, weźmie udział w budowaniu jednego z bardziej ekscytujących projektów piłkarskich zachodniej Europy.