Micanski wrócił do Poznania

Ilijan Micanski do Odry Wodzisław został wypożyczony z Lecha Poznań. Było to dla niego bardzo dobre rozwiązanie, bowiem bułgarski napastnik odżył i znów zaczął być postrachem dla obrońców rywali. W minionej kolejce Micanski znów pojawił się w stolicy Wielkopolski przy okazji meczu Lecha z Odrą.

Micanski do Polski trafił w 2005 roku, gdy sięgnęła po niego Amica Wronki. Pierwszy sezon był dla niego całkiem udany. Potem przeniósł się do Poznania, w związku z fuzją obu klubów. Szybko jednak został wypożyczony do Kolportera Korony Kielce, ale niespełna półroczny epizod był dla niego bardzo nieudany i zimą Bułgar znów trafił na ul. Bułgarską. Miał jednak spory problem, aby przebić się do składu Lecha. Od Franciszka Smudy otrzymał kilka szans gry, ale ich nie wykorzystał. Słabo prezentował się nawet w meczach sparingowych z klubami z niższych lig.

Przed rozpoczęciem tegorocznych rozgrywek poznaniacy chcieli sprzedać Micanskiego. Ostatecznie doszło tylko do wypożyczenia do Odry Wodzisław. Wydaje się, że rozwiązanie to wyjdzie wszystkim na dobre. 23-letni napastnik odzyskał formę, a Lech jeśli nie zdecyduje się, aby zatrzymać go u siebie po wypożyczeniu to na pewno zarobi więcej, niż gdyby sprzedał go zimą. - Cena idzie w górę - mówił Smuda o pierwszych golach Micanskiego w Odrze. - Bramki podbijają cenę, ale jest to ważne również dla piłkarza, bo im wyższa cena, tym piłkarz lepiej się czuje - twierdzi zawodnik.

W minionej kolejce wodzisławski klub zmierzył się z Kolejorzem na stadionie w Poznaniu. Nic więc dziwnego, że "Julek" chciał pokazać się z jak najlepszej strony. - On mi nic nie musi udowodnić tylko sobie. Dostawał szanse gry, ale ich nie wykorzystał - mówił Smuda. A jak do całej sprawy podszedł zawodnik? - Myślę, że co tydzień udowadniam, co potrafię. Ludzie, którzy oglądają ligę polską wiedzą na co mnie stać - stwierdził już po sobotnim meczu Micanski.

Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 2:0, choć Odra zaprezentowała się całkiem dobrze. Jak bułgarski napastnik ocenił swój powrót do Poznania? - Przed meczem byłem wyluzowany. Przyjechałem tutaj pokazać się z dobrej strony. Grało mi się w miarę dobrze. Atmosfera jak zawsze była fajna. Szkoda tylko, że przegraliśmy - mówi Micanski.

Bułgara chwalili trenerzy obu klubów. - Na pewno chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Myślę, że potwierdził dobrą dyspozycje. Szkoda tylko, że nie strzelił bramki, bo pracował bardzo ciężko i napsuł krwi obrońcom i bramkarzowi - chwalił swojego podopiecznego Janusz Białek. Pochlebnie wypowiedział się o nim również Franciszek Smuda.

W dotychczasowych meczach w Odrze Micanski zdobył trzy bramki. Od 495. minut nie trafiał jednak do siatki rywali. - Bramki strzelałem na początku, a obecnie ich brakuje i tylko ze swojej gry jestem zadowolony. Sytuacje jednak mam, więc myślę, że wkrótce zacznę strzelać. Być może obrońcy skupiają na mnie więcej uwagi, ale jak ktoś jest dobry to cały czas strzela. Mam nadzieję, że tak będzie ze mną - opowiada napastnik wodzisławian.

W Lechu Micanski sprawiał wrażenie napastnika zagubionego. Skąd metamorfoza po przejściu do Odry? -Wydaje mi się, że wszystko zależy od gry. Zawsze jak się gra, to łatwiej jest zdobywać bramki - mówi "Julek". - Najważniejsze jest, aby człowiek się czuł spokojny psychicznie. Dostałem od trenera szanse gry, wiedziałem że na mnie liczy i to wykorzystałem. Zdrowie dopisuje i zobaczymy jak będzie dalej.

Janusz Białek i Franciszek Smuda mają też inną koncepcje na zwyżkę formy Micanskiego. - To jest kwestia presji. Być może w Poznaniu za dużo na jego barki kładziono. Kibice nie mogli mu wybaczyć meczu bez bramki. U nas jest trochę inna sytuacja. Grając dobrze zyskuje nasze uznanie, a bramki przyjdą z czasem jak u każdego napastnika. Ma zmysł do strzelania bramek, potrafi się zachować w polu karnym i popracować na całej długości boiska - chwali swojego zawodnika Białek. Smuda również uważa, że Micanski nie wytrzymał ciśnienia, które jest w poznańskim klubie.

Sam zawodnik uważa, że obecnie jest o wiele bardziej ukształtowanym piłkarzem, niż w momencie przyjazdu do Polski, gdzie był jokerem w Amice Wronki. - Wtedy też miałem dobry okres, ale jak rozmawiam z ojcem to mówi, że teraz widać spokój w mojej grze. Przez pobyt w Polsce zyskałem doświadczenie - opowiada Micanski.

Jakie plany zawodnik ma po zakończeniu wypożyczenia w Odrze? - Na pierwszy trening muszę wrócić do Lecha, a co będzie dalej zobaczymy - mówi bułgarski napastnik, który w dalszej perspektywie marzy o wyjeździe zagranicę. - Nie myślę, że całe życie będę grał w Odrze czy polskiej lidze. Przyjechałem tutaj, żeby pograć kilka lat i wyjechać za granicę.

Komentarze (0)