PKO Ekstraklasa. ŁKS Łódź - Wisła Kraków: mecz absurdów w Łodzi. Zwycięstwo Białej Gwiazdy na koniec roku

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: radość piłkarzy Wisły Kraków
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: radość piłkarzy Wisły Kraków

Katastrofa beniaminka i powolne wstawanie z kolan Wisły Kraków. W bardzo dziwnym meczu w Łodzi piłkarze trenera Artura Skowronka pokonali na wyjeździe ŁKS 4:2 na otwarcie 20. kolejki PKO Ekstraklasy.

Trudno było to spotkanie nazwać "meczem o utrzymanie", bo przede wszystkim do końca sezonu pozostało jeszcze siedemnaście kolejek. A z drugiej strony obu ekipom do bezpiecznej strefy przed pierwszym gwizdkiem w Łodzi brakowało aż sześć punktów. Niemniej zwycięstwo w ostatnim meczu roku mogło dawać nadzieję jednemu bądź drugiemu zespołowi na dobry start wiosennej części sezonu.

Czytaj także: Zagłębie Lubin - Legia Warszawa. Poważne osłabienie wicemistrza Polski

- Na pewno nie jest to mecz, który definitywnie zdecyduje, gdzie będzie ŁKS w przyszłym sezonie grał. Jesteśmy w takiej samej sytuacji jak Wisła, ale zespoły przed nami nie czują się i nie mogą czuć się bezpiecznie. To ważny mecz, ale nie decydujący o przyszłości - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej trener łódzkiej ekipy Kazimierz Moskal.

Już pierwsze kopnięcie przez ełkaesiaków zwiastowało, że w tym meczu może dziać się wiele rzeczy niepożądanych. W ósmej sekundzie piłka znalazła się na aucie po kompletnie nieudanym zagraniu ze środka. A później zaczęły się emocje, ale słowem, które najlepiej te emocje opisuje, jest wyraz "dziwne".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wykop bramkarza i... katastrofa! Co on narobił? (wideo)

Zaczęło się w 10. minucie  od żółtej kartki dla Kamila Juraszka za faul na Pawle Brożku, który wychodził na czystą pozycję. Po wideoweryfikacji kartka ta zmieniła kolor na czerwony i ŁKS już musiał grać w osłabieniu. Na dodatek Maciej Sadlok z rzutu wolnego bitego z 20. metrów popisał się bardzo ładnym strzałem obok słupka bramki Arkadiusza Malarza i było 1:0 dla Białej Gwiazdy.

Po kolejnych kilku minutach obaj trenerzy wykorzystali po jednej zmianie. Kazimierz Moskal łatał dziurę w obronie i wprowadził Maksymiliana Rozwandowicza, a Artur Skowronek musiał wprowadzić Marcina Wasilewskiego za kontuzjowanego Lukasa Klemenza. Gdy wydawało się, że sytuacja się uspokoiła, nastał ostatni kwadrans.

A w nim dwa kontrowersyjne rzuty karne. Najpierw dla gospodarzy po tym, jak rzekomo ręką (lub barkiem, co zobaczyliśmy na powtórkach) we własnym polu karnym zagrał Rafał Janicki. Najpierw Paweł Raczkowski puścił grę, ale po sygnale Szymona Marciniaka z wozu VAR podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Dani Ramirez.

Z kolei w 42. minucie Kamil Rozmus pchnął w polu karnym Michała Maka. Nie był to długi, ani wyraźny kontakt, ale dla Pawła Raczkowskiego wystarczający, by wskazać na wapno. Z tego prezentu skorzystał Jakub Błaszczykowski, który dał Wiśle prowadzenie. W doliczonym czasie gry wynik ten podwyższył... obrońca ŁKS-u Maksymilian Rozwandowicz zamykając głową dośrodkowanie Macieja Sadloka.

Żeby nie było za nudno, w piątej minucie doliczonego czasu gry z trzech metrów pomylił się Bartłomiej Kalinkowski. Tym akcentem ta szalona pierwsza połowa się zakończyła. Druga rozpoczęła się od efektownego strzału Ramireza sprzed pola karnego, lecz złapał go Michał Buchalik.

Zobacz także: Michał Probierz zdziwiony karą dla Davida Jablonsky'ego. "Trzy mecze za coś takiego?"

Nie można jednak powiedzieć, że żadna z drużyn nie dążyła do strzelenia kolejnej bramki, bo zarówno Paweł Brożek, jak i wprowadzony w 67. minucie Łukasz Sekulski minimalnie pudłowali. Ale za to w 78. minucie przepięknie z dystansu huknął Vullnet Basha i wbił gwoździa do łódzkiej trumny.

Nie był to jednak ostatni gol w meczu, bo w doliczonym czasie drugiej części gry Marcin Wasilewski zablokował ręką strzał Pirulo. Ponownie z jedenastu metrów nie pomylił się Dani Ramirez i to on ustalił wynik spotkania.

Po tym meczu jasne stało się, że w Łodzi nie będą to spokojne Święta Bożego Narodzenia. ŁKS okopał się na dnie tabeli PKO Ekstraklasy i tak pozostanie na pewno co najmniej do lutego. Wisła wykonała spory krok, by wynurzyć się ze strefy spadkowej, ale aby tak się stało, wiosną czeka ją jeszcze sporo pracy.

ŁKS Łódź - Wisła Kraków 2:4 (1:3)
0:1 - Maciej Sadlok 14'
1:1 - Dani Ramirez 33' - z karnego
1:2 - Jakub Błaszczykowski 43' - z karnego
1:3 - Maksymilian Rozwandowicz 45+1' - samobójczy
1:4 - Vullnet Basha 78'
2:4 - Dani Ramirez 90+1' z karnego

Składy:

ŁKS: Arkadiusz Malarz - Jan Grzesik, Kamil Juraszek, Jan Sobociński, Kamil Rozmus - Łukasz Piątek, Bartłomiej Kalinkowski (67' Łukasz Sekulski) - Michał Trąbka (46' Ricardo Guima), Dani Ramirez, Maciej Wolski (16' Maksymilian Rozwandowicz) - Pirulo

Wisła: Michał Buchalik - Maciej Sadlok, Lukas Klemenz (19' Marcin Wasilewski), Rafał Janicki, Łukasz Burliga - Vullnet Basha - Michał Mak, Damian Pawłowski, Chuca (53' Rafał Boguski), Jakub Błaszczykowski - Paweł Brożek (72' Aleksander Buksa)

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)

Żółte kartki: Wolski, Sobociński, Guima, Ramirez, Rozwandowicz (ŁKS) - Chuca, Wasilewski (Wisła)

Czerwona kartka: Juraszek (ŁKS) - za faul

Widzów: 4 852

Komentarze (7)
avatar
Hampelek
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Poszla jakas kasa w bukmacherce i Wisla sie utrzyma 
avatar
Łysy.84
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ekstraklasa to jeden wielki absurd, wszyscy wiemy że liga spada na łep w rankingach i żeby zapewnić jakąś tam oglądalność i zainteresowanie to kluby z największą frekwencja choc skorumpowane mu Czytaj całość
avatar
zbych22
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"ale po sygnale Szymona Marciniaka z wozu VAR"-gwiazdor boisk piłkarskich musiał zaistnieć. 
alebeka
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sylwestrowy przepis na bigos. 
avatar
yes
19.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
mecz absurdów? Bramek sobie nastrzelali i to sporo. O bramki w meczu chodzi.