Werner może i wzdycha do plakatu Lewandowskiego, ale na ścianie w pokoju z czystym sumieniem może powiesić także swój wizerunek. Wystarczył mały przestój, kilka meczów Lewandowskiego bez gola i niemiecki napastnik doskoczył do Polaka i mocno trzęsie jego pomnikiem. Jeszcze w środę obaj mieli po 18 goli w Bundeslidze, ale kapitan reprezentacji Polski uciekł Niemcowi o jedną bramkę po meczu z Freiburgiem.
Lewandowski ma najlepszy start sezonu w karierze, strzelił co najmniej jednego gola w każdym meczu do jedenastej kolejki, czego nie zrobił nikt wcześniej. Zmienił styl treningu, współpracuje nawet z trenerem snu, a bramkarz Liverpoolu Alisson podczas gali Złotej Piłki nazwał go najlepszą dziewiątka świata. Ale Timo Werner się nie zatrzymuje i robi to o czym marzył - staje się drugim Lewandowskim.
- Strzelam dwa gole, a później patrzę, że on dołożył dwa razy więcej. Zawsze jest głodny goli i zwycięstw. To napastnik kompletny. Jeszcze kilka lat temu był bardziej w zasięgu, dziś odjechał konkurencji. Jest na jednej półce z Messim i Ronaldo, tylko oni grają jak Lewandowski, to nie moja kategoria. Chcę być taki jak on - mówił zawodnik RB Lipsk.
ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"
Robert Lewandowski ma przejść operację przed Wigilią
Na finiszu rundy jesiennej Bundesligi dopadł Polaka, zrównał się z nim golami, co jeszcze kilka meczów wcześniej wydawało się niemożliwe. To wyścig o koronę króla strzelców bez używania hamulców. Werner nigdy wcześniej nie był w takiej formie, podobnie jak "Lewy". W najlepszym sezonie w Bundeslidze strzelił 21 goli, trzy mniej niż teraz, na półmetku ligi.
A latem Werner miał przecież trafić do Bayernu, specjalnie nie przedłużał kontraktu w Lipsku, żeby mistrz Niemiec mógł go kupić za mniejsze pieniądze. Prezesi Bayernu wycofali się z transferu, mogli mieć Wernera za 25 milionów euro i zabójczą rywalizację o gole już na treningach zespołu.
Piłkarzowi wyświadczyli jednak ogromną przysługę. Napastnik RB Lipsk ma osiem lat mniej od Lewandowskiego, w Monachium byłby co najwyżej zmiennikiem Polaka, a tak pokazuje, że w Niemczech nie rządzi już tylko Lewandowski. I prędzej czy później trafi pewnie do Bayernu - jako następca Polaka. Już teraz pokazuje, że może być snajperem z jego półki.
Bundesliga. Lewandowski strzela, wścieka się i ratuje Bayern. Zwycięstwo mistrza Niemiec