Po tym, jak prezes PZPN Zbigniew Boniek napisał list do prezydenta Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka, rozgorzała dyskusja dotycząca przyszłości Rakowa Częstochowa w PKO Ekstraklasie. Klub od kilku lat nie ukrywał swoich aspiracji sięgających awansu do elity. O ile udało się dostosować przestarzały obiekt przy ulicy Limanowskiego do wymogów I-ligowych, o tyle stadion nie spełnia warunków do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Przez kibiców w Częstochowie stadion Rakowa nazywany jest "skansenem". Nic w tym dziwnego. Obiekt wygląda tak, jak sportowa infrastruktura z poprzedniej epoki. Wymóg zadaszonych miejsc spełnia prowizoryczne zadaszenie rodem z koncertów. Trybuna VIP jest taką tylko z nazwy. Gdy Raków walczył w poprzedniej edycji Totolotek Pucharu Polski z Legią Warszawa i Lechią Gdańsk, VIP-y z Bońkiem na czele mokły i marzły. Do Częstochowy ze względu na miejsca komentatorskie nie chciał nawet przyjeżdżać transmitujący mecze I ligi Polsat.
Skansen zamiast stadionu
Od tego czasu nic się na stadionie nie zmieniło. Częstochowianie w żaden sposób nie odczuwają tego, że w ich mieście gra klub z Ekstraklasy. Domowe mecze Raków rozgrywa w oddalonym o 80 kilometrów Bełchatowie. Średnia frekwencja wynosi 3 117 widzów na mecz i jest najniższa w lidze. Gdyby nie pomoc klubu w dotarciu na mecze, byłaby znacznie niższa.
ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Bezpieczeństwo kadry priorytetem? "To obowiązek związku. Piłkarze nie powinni o tym myśleć wcale"
Kibice Rakowa i działacze mają dość. Ci drudzy na temat stadionu wypowiadają się w dyplomatyczny sposób. Liczą na to, że miasto stanie na wysokości zadania. Zmieniają koncepcję przebudowy i nie idą na wojnę. Z kolei kibice na każdym meczu wywieszają transparenty ponaglające prezydenta Matyjaszczyka w temacie budowy stadionu. Nadziei wielkich nie mają. Nie jest tajemnicą, że władze miasta od piłki nożnej czy siatkówki wolą żużel. I to właśnie forBET Włókniarz Częstochowa ma najwyższą dotację z miasta ze wszystkich klubów w mieście.
Miasto jest jednak postawione pod ścianą. Pierwszy przetarg nie przyniósł rozstrzygnięcia. Oferty opiewały na kwoty od 78,7 do 91,6 mln zł. Magistrat na to przedsięwzięcie miał zapisane w budżecie 37,5 mln zł. W Częstochowie mogą żałować, że miasto przespało stadionowy boom, gdy na inwestycję można było pozyskać środki z Unii Europejskiej czy liczyć na zwrot VAT. Skorzystały z tego dużo mniejsze miasta niż Częstochowa. Tu postawiono halę, która miała gościć siatkarskie mistrzostwa świata i mecze AZS-u Częstochowa. Mistrzostw nie było, a sześciokrotny mistrz Polski już praktycznie nie istnieje.
Miasto nie ma pieniędzy
Z 37,5 miliona złotych 20,5 mln miało być dofinansowaniem z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Miało być, bowiem pieniądze w kampanii wyborczej - najpierw samorządowej, a potem parlamentarnej - obiecał Artur Warzocha. Polityk Prawa i Sprawiedliwości nie został ani prezydentem miasta, ani senatorem. Partia przygotowała dla niego koło ratunkowe w postaci funkcji wiceprezesa Najwyższej Izby Kontroli. Tym samym polityk, który najbardziej deklarował pomoc Rakowowi najprawdopodobniej zostanie państwowym urzędnikiem.
- Dofinansowanie to jest zresztą ciągle potencjalne, bo nie mamy podpisanej żadnej umowy z Ministerstwem. Dlatego ponownie zwróciliśmy się do Ministerstwa z prośbą o dofinansowanie zadania, przekazując informację o wysokości ofert wykonawczych na przebudowę stadionu złożonych w przetargu - przekazał nam rzecznik prasowy UM Częstochowy, Włodzimierz Tutaj.
Miasto jest pod ścianą. Już działacze AZS-u sugerują, że to właśnie brak pomocy ze strony magistratu sprawił, że klub może ogłosić upadłość. Raków finansowo i organizacyjnie jest wzorem do naśladowania. Problemem jest infrastruktura.
- Trzeba pamiętać, że aby podpisać umowę z wykonawcą stadionu, musimy mieć w budżecie zapewnione pełne pokrycie finansowe na realizację inwestycji. Niestety możliwości finansowe miasta (a więc także możliwości kredytowe), zwłaszcza po ostatnich decyzjach rządu dotyczących m.in. podatku PIT, istotnie maleją a nie rosną. Trzeba liczyć się z tymi możliwościami wobec malejących dochodów i lawinowo wzrastających wydatków, bo w obecnej sytuacji groziłoby to utratą płynności finansowej i wypłacalności miasta, także w zakresie obsługi potencjalnie zaciąganego kredytu. Częstochowski samorząd czekają bardzo trudne decyzje w czasie prac nad planem wydatków w budżecie miasta na 2020 rok - dodał Tutaj.
Dotacja albo II liga
Zbigniew Boniek w liście wysłanym do prezydenta Częstochowy zagroził, że Raków może nie dostać licencji na grę w elicie i wylądować w II lidze. - Byliśmy przekonani jako Związek, że w ciągu roku przynajmniej częściowo Raków Częstochowa zacznie spełniać wymogi licencyjne, pozwalające prowadzić rozgrywki Ekstraklasowe na własnym stadionie. Nawet sportowe, boiskowe osiągnięcia Rakowa nie pomogą klubowi w otrzymaniu licencji na występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Co więcej, wobec planowego rozwoju przepisów licencyjnych dla klubów I ligi Raków może znaleźć się o dwie klasy niżej niż jest obecnie - pisał Boniek.
Wszystko wskazuje na to, że nowoczesny stadion w Częstochowie nie powstanie. I nie chodzi o 20-tysięczny obiekt z pełnym zapleczem, który byłby architektoniczną perełką. Pierwowzorem obiektu, który miał zostać wybudowany, był stadion w Niecieczy. Alternatywnym planem jest po prostu modernizacja stadionu: prowizoryczne zadaszenie kolejnych części obiektu, wybudowanie nowych miejsc dla fanów czy zainstalowanie systemu podgrzewania murawy.
- Miasto zdaje sobie oczywiście sprawę jak ważna jest sprawa przebudowy stadionu Rakowa dla przyszłości drużyny Rakowa, walczącej od tego sezonu w Ekstraklasie. Bez względu na obecne i przyszłe problemy miejskiego budżetu – chcielibyśmy doprowadzić obiekt przy ul. Limanowskiego do stanu, który da możliwość rozgrywania meczów ligowych w Częstochowie. To ważne oczywiście nie tylko z uwagi na licencję, ale także klub, kibiców, a także kwestię efektywności promocji miasta poprzez piłkę nożną - zakończył Tutaj. Kibicom Rakowa pozostała nadzieja.
Zobacz także:
Eliminacje Euro 2020. Izrael - Polska. Radosław Majdan o grze w Izraelu: Jako drużyna czuliśmy się bezpiecznie
Eliminacje Euro 2020. Izrael - Polska. Rząd Izraela odpowiada: Zrobimy wszystko co w naszej mocy