W Interze Mediolan mają dość Mauro Icardiego i jego żony, a jednocześnie agentki piłkarza, Wandy Nary. Przed poniedziałkowym spotkaniem z US Lecce (4:0), menedżerka Icardiego powiedziała mediom, że pewne jest pozostanie jego męża w mediolańskim klubie. Te słowa nie spodobały się dyrektorowi Interu.
Giuseppe Marotta najchętniej pozbyłby się piłkarza. - Słowa Wandy Nary przyjęliśmy z nutką irytacji przez moment i sposób, w jaki zostały wypowiedziane. Absolutnie zaprzeczam, by ktokolwiek z klubu poprosił Icardiego o pozostanie. Nasza strategia w tym temacie jest jasna i będziemy ją kontynuować - powiedział w rozmowie z "Corriere dello Sport".
Na takie rozstrzygnięcie czekają w Neapolu. Władze SSC Napoli nie ukrywają, że Icardi jest transferowym celem numer jeden. Miałby wzmocnić atak wicemistrzów Włoch i sprawić, że SSC Napoli włączy się do walki o upragniony tytuł. Stanowcze słowa Marotty dają działaczom z Neapolu nadzieję na przeprowadzenie transferu.
Decyzja dotycząca przyszłości Icardiego może wpłynąć na to, gdzie w rundzie jesiennej będzie grał Arkadiusz Milik. Polakiem mocno interesuje się Borussia Dortmund, a włoskie media uważają, że po przyjściu Icardiego, Milik będzie zmuszony zmienić klub. Do tego reprezentant naszego kraju ma dość ciągłego podważania jego pozycji w zespole.
Zobacz także:
Transfery. Paris Saint-Germain stawia warunek Realowi Madryt. Vinicius za Neymara
Transfery. Milik rozgoryczony swoją sytuacją w Napoli. Polakiem nadal interesuje się Borussia Dortmund
ZOBACZ WIDEO Serie A. Szalony mecz Fiorentiny z Napoli! 7 goli i ogromne kontrowersje! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]