Do tej pory Jarosław Bieniuk usłyszał od prokuratora wyłącznie zarzuty dotyczące "udzielenia narkotyków innej osobie", nie usłyszał zaś zarzutów o charakterze seksualnym, o co oskarża go Sylwia Sz.
"Fakt" miał dotrzeć do informatora, który podzielił się szczegółami dotyczącymi feralnej nocy z 12 na 13 kwietnia. Okazuje się, że Jarosław Bieniuk zaprzeczył temu, jakoby miał posiadać narkotyki. Do hotelu przyniosła je modelka, do kokainy posiadała również sprzęt do jej wciągania, słomkę.
Czytaj też:
-> Bieniuk: Jestem niewinny, staram się pozbierać
-> Jarosław Bieniuk. Rysy na szkle
To właśnie Sylwia Sz. miała poczęstować byłego piłkarza, a ten nie odmówił. Kiedy impreza zrobiła się nieco za głośna, zainterweniowała obsługa hotelu, a uczestnicy przenieśli narkotyki do łazienki. Modelka tej wersji zaprzeczyła, twierdząc, że kiedy przyszła do hotelu, to kokaina była już w hotelowym pokoju.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki opowiedział o wypadku. "Gra przestała być przyjemnością"
Bieniuk miał też nagrać film, twierdząc, że Sylwia Sz. dziwnie się zachowuje. Nakrył ją, kiedy wpychała sobie papier toaletowy do ust. Jak zeznała - chciała wywołać wymioty, bo źle się czuła po narkotykach.
"Fakt" ustalił również, że Bieniuk w swoim telefonie miał nagie zdjęcia modelki. Ta zarzeka się, że nigdy mu ich nie wysłała. Zeznała, że mógł je dostać od swojego przyjaciela, z którym wcześniej się spotykała.
Olga Jędraszko, pełnomocniczka Jarosława Bieniuka, nie skomentowała nowych informacji ze względu na toczące się postępowanie.
Przypomnijmy, że Sylwia Sz. oskarża byłego piłkarza o brutalny gwałt. Miało do niego dojść w nocy z 12 na 13 kwietnia, w jednym z sopockim hoteli. Prokuratorzy badają wiele wątków tej sprawy, między innymi próbę wyłudzenia od Bieniuka pieniędzy. On sam 16 kwietnia stawił się na policji, został zatrzymany na 48 godzin. Wyszedł za kaucją i z zakazem kontaktowania się ze świadkami. - Sam zgłosiłem się na policję. Tak się robi, gdy jest się niewinnym - mówił w programie "Dzień Dobry TVN".
To było jego jedyne wystąpienie, od tamtego czasu zniknął z życia publicznego, z serwisów społecznościowych, w których do wybuchu afery był bardzo aktywny.
40-letni Bieniuk grę w piłkę zaczął w Sopocie, potem przeniósł się do Lechii Gdańsk. Następnie grał w Amice Wronki, tureckim Antalyasporze i Widzewie Łódź. Osiem razy wystąpił w reprezentacji Polski, był środkowym obrońcą. W 2012 roku wrócił do Lechii Gdańsk. Dwa lata później zakończył piłkarską karierę, ale w klubie pozostał. Był m.in. dyrektorem sportowym i dyrektorem akademii.