- Musimy zagrać perfekcyjnie - zapowiadał przed wtorkowym meczem Juergen Klopp. Po laniu w pierwszym meczu półfinału na Camp Nou (0:3), tylko najwięksi optymiści wierzyli w awans Liverpool FC do wielkiego finału Ligi Mistrzów. Chwile zwątpienia miał także niemiecki szkoleniowiec, który zdawał sobie sprawę z klasy rywali.
- Nie wiem, jak to zrobiliśmy. To niewiarygodne. Nie myśleliśmy o możliwości wyeliminowania Barcy, chcieliśmy iść krok po kroku - mówi wprost trener Liverpoolu. - Graliśmy przeciwko być może najlepszej drużynie świata. Odniesienie zwycięstwa jest trudne, ale zrobienie tego bez straty gola było niesamowite - dodaje.
Dla Liverpoolu niemożliwe nie istnieje. Bohaterami drużyny okazali się ludzie z drugiego planu. Po dublecie Divocka Origiego oraz Georginio Wijnalduma "The Reds" przeżyli wielką noc (więcej o meczu przeczytasz TUTAJ).
These boys are fucking mentality giants.
— Box2Box football (@box2box) 08 maj 2019
- Nie jesteśmy aż tak lepsi od Barcelony, ale tydzień temu nie zasługiwaliśmy też na tak wysoką porażkę. Powiedziałem chłopakom, że mają zrobić to samo co na Camp Nou, ale bardziej. To jedno z trzech najlepszych spotkań, jakie przeżyłem w życiu - cieszy się Klopp.
Niemiecki szkoleniowiec odniósł się także do genialnej atmosfery, jaką stworzyli kibice Liverpoolu na Anfield.
Zobacz także: Angielskie media zachwycone
- Na świecie istnieją ważniejsze rzeczy, ale stworzenie tak emocjonalnej atmosfery jest wyjątkowe. Jestem wdzięczny, że mogę być częścią tego stadionu - dodaje.
Finał Ligi Mistrzów zaplanowany jest na 1 czerwca w Madrycie.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kto w finale Ligi Mistrzów? "Pochettino ma plan"
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Leo człapiący z Fabinjem na plecach? Klopp w rewanżu zjadł Ernesta taktycznie i mentalnie.
Przykre, ale EV to nie ten rozmiar kapelusza. A to kulenie się, kucanie i panika po bramkach tylko tego dowodzi.
Jurgenowi świeciły się oczy gdy widział, ze we wszystkie jego pułapki wpadamy jak pijana dziw..ka.
Ernesto gasł i był kompletnie wytrącony z równowagi. Wyłącz Leo, uwolnij bocznych i voila.
To też nie jest jakaś przewielka taktyka, ale pokazuje jak płaskim i jednowymiarowym trenerem jest Ernesto. O ile na Zidanów w lidze to wystarczy, tak już w naprawdę topie topów to za mało. Czytaj całość