W finale Pucharu Polski, tradycyjnie już rozegranym 2 maja w Warszawie, Lechia Gdańsk pokonała Jagiellonię Białystok 1:0 po golu Artura Sobiecha w 96. minucie. Więcej o samym meczu, który stał na niskim poziomie, mówi się o problemach organizacyjnych przed i w trakcie spotkania.
Wpuszczanie kibiców na stadion przebiegało bardzo powoli. Z relacji fanów Lechii można było dowiedzieć się, że służby porządkowe zamykały bramy, używały gazu łzawiącego oraz prowadziły wydłużone kontrole. W efekcie kilka tysięcy osób nie zdążyło wejść na trybuny przed pierwszym gwizdkiem.
W wydanym w tej sprawie oświadczeniu PZPN napisał:
"Kibice Lechii Gdańsk mieli możliwość wejścia na teren PGE Narodowego od godziny 9:30, kiedy to zostały otwarte bramy stadionu dla uczestników imprezy. Tylko nieliczni z tego skorzystali i pojawili się na obiekcie. Większa część kibiców, nie chcąc poddać się kontroli wejścia polegającej na sprawdzeniu odzieży wierzchniej i bagażu, zaprzestała wchodzenia na obiekt, grupując się przed bramą wejściową.
ZOBACZ WIDEO Finał Pucharu Polski. Daniel Łukasik: Artur Sobiech obiecał mi gola przed meczem
Zebrany tłum dopiero na około godzinę przed rozpoczęciem meczu zaczął napierać na bramę wejściową stadionu (nr 10), podejmując próbę siłowego wtargnięcia na teren obiektu, celem wniesienia środków pirotechnicznych. W wyniku zaistniałej sytuacji interwencję podjęły siły policyjne, które zdecydowały o zamknięciu bramy wejściowej.
Na stadion sprawnie weszli natomiast kibice Jagiellonii Białystok, którzy zgodnie z zasadami organizacji i bezpieczeństwa, poddali się procedurom kontrolnym."
Czytaj także:
- Kilka tysięcy osób nie weszło na stadion. Komunikat PZPN ws. finału Pucharu Polski
- Ten mecz nie mógł się podobać. Twitter krytykuje finał Pucharu Polski
W rozmowie z Polsatem Sport do sprawy odniósł się też prezes związku Zbigniew Boniek. - Nie da się ukryć, że kibice mieli pewne pretensje - powiedział.
- Puchar Polski jest jednak wielką imprezą, potrafimy go zorganizować. Jeżeli kibice będą chcieli oglądać go trochę na naszych warunkach, a i tak i tak pozwalamy im na wiele, to będzie dobrze. Trochę rygoru i porządku na stadionie musi jednak być. W drugiej połowie kibice byli już fantastyczni (w pierwszej nie brakowało wulgarnych okrzyków pod adresem innych klubów - przyp. WP SportoweFakty), gdy zdecydowali się pomagać swoim drużynom. I tak powinien wyglądać Puchar Polski - podkreślił Boniek.
Zarzuty o niski poziom sportowy widowiska były znakomity piłkarz skomentował następująco: - Zawodnicy grają na boisku tak, jakie mają umiejętności. Gdyby na boisku byli Messi i Ronaldo, poziom byłby pewnie wyższy. Mecz był zacięty i interesujący. Jagiellonia zagrała lepiej w pierwszej połowie, w drugiej Lechia zaczynała się odbudowywać i potrafiła strzelić decydującą bramkę. Gratuluję jej bardzo serdecznie, Jagiellonii także, bo walczyła do końca.
- Artur Sobiech ma w sobie ten strzelecki dar i wykorzystał go w najlepszym momencie. W Jagiellonii najlepszy był Taras Romanczuk. Wszyscy walczyli ambitnie, grali to, na co ich stać - ocenił 80-krotny reprezentant Polski.
"Kibice Lechii Gdańsk mieli możliwość wejścia na teren PGE Narodowego od godziny 9:30, kiedy to zostały otwarte bramy stadionu dla uczestników imprezy. Tylko nieliczni z tego skorzystali i pojawili się na obiekcie. Większa część kibiców, nie chcąc poddać się kontroli wejścia polegającej na sprawdzeniu odzieży wierzchniej i bagażu, zaprzestała wchodzenia na obiekt, grupując się przed bramą wejściową." od 13:50 stałem pod brama dosłownie kilka metrów od niej i do 15 nic sie nie ruszało, przyjeżdżały kolejne pociągi z kibicami i przed brama stał juz ogromny tłom ludzi, rodzice z dziećmi, kobiety także w ciąży, jakieś 10K ludzi , ludzie stojący z tyłu niecierpliwiąc się zaczeli sie przeciskać do przodu, co spowodowało ze cały ta masa ludzi zaczęła sie przesuwać do przodu. o 15:15 już wiedzieliśmy ze w tym tępie nie wejdziemy na stadion przed rozpoczęciem meczu a organizatorzy zaczęli zamykać i otwierać bramę i gdzieś w tym czasie zaatakowała policja lejąc gazem na ludzi którzy stali najbliżej bramy..... tak jak pisałem były tam dzieci. w tłumie stał chłopak który tym gazem z bliskiej odległości dostał prosto w oczy których od godziny nie mógł otworzyć .... było już po 16 któś próbował tego chłopaka doprowadzić do jakiegoś punktu medyczne bo kto wie czy ów człowiek nie będzie miał potem problemów ze wzrokiem a najbliżej było w stronę kordonu policji ale ci mieli głeboko to co sie z nim dzieje, jedn funkcjonariusz w kasku odepchnoł chłopaka tarcza a inny zaczoł straszyć gazem mimo ze wszyscy im mówili zeby go zaprowadzili do jakiegos punktu medycznego, jakoś udało sie go przeprzepchnac prame gdzie nie było już tłumu. jeśli chodzi o sprawdzanie to po 16 godzinie nagle zrobiło się wiecej stanowisk do sprawdzania. wczesniej policja przez megafon infomowała ze musimy sie poddac przeszukaniu, tłum krzyczał "przeszukajcie ale wpuszczajcie " a brama była zamknieta wiec o co chodziło ?? samo przejscie przez brame to jedna wielka farsa!!
Dosłownie pokazałem bulet i przeszedłem na stanowisko gdzie było Przeszukanie tzn pan pomacał mnie z boku od góry do dołu a do wypchanych kieszeni od bluzy nawet nie zajrzał. wiec jesli Pan Panie Boniek mówi że to była wina kibiców a nie organizacji tzn ze nie wie Pan co Pan mówi , nie zna Pan prawdy, Policja kłamie, uzyła bezpodstawnie środków przymusu bezposredniego w postaci gazu i nie udzieliła pomocy osobie które tej pomocy potrzebowała, policja nagrywała ale my też mamy nagrania i napewno nie zostanie to bez echa..... przepraszam za pisownie ale pisze w pospiechu bo nie mam czasu ale też nie mogą przejść obojętnie obok bredni jakie mówi Boniek , Policja i organizatorzy.to oni doprowadzili do tej sytuacji swoja nieudolnoscią Czytaj całość