Finał Pucharu Polski. Zbigniew Boniek: Na stadionie musi być trochę rygoru i porządku

Newspix / Piotr Matusewicz / PressFocus  / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek
Newspix / Piotr Matusewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Zbigniew Boniek

- Na stadionie musi być trochę rygoru i porządku. Jeżeli kibice będą chcieli oglądać Puchar Polski trochę na naszych warunkach, to będzie dobrze - tak Zbigniew Boniek skomentował zajścia, do których w środę doszło na Stadionie Narodowym.

W finale Pucharu Polski, tradycyjnie już rozegranym 2 maja w Warszawie, Lechia Gdańsk pokonała Jagiellonię Białystok 1:0 po golu Artura Sobiecha w 96. minucie. Więcej o samym meczu, który stał na niskim poziomie, mówi się o problemach organizacyjnych przed i w trakcie spotkania.

Wpuszczanie kibiców na stadion przebiegało bardzo powoli. Z relacji fanów Lechii można było dowiedzieć się, że służby porządkowe zamykały bramy, używały gazu łzawiącego oraz prowadziły wydłużone kontrole. W efekcie kilka tysięcy osób nie zdążyło wejść na trybuny przed pierwszym gwizdkiem.

W wydanym w tej sprawie oświadczeniu PZPN napisał:
"Kibice Lechii Gdańsk mieli możliwość wejścia na teren PGE Narodowego od godziny 9:30, kiedy to zostały otwarte bramy stadionu dla uczestników imprezy. Tylko nieliczni z tego skorzystali i pojawili się na obiekcie. Większa część kibiców, nie chcąc poddać się kontroli wejścia polegającej na sprawdzeniu odzieży wierzchniej i bagażu, zaprzestała wchodzenia na obiekt, grupując się przed bramą wejściową.

ZOBACZ WIDEO Finał Pucharu Polski. Daniel Łukasik: Artur Sobiech obiecał mi gola przed meczem

Zebrany tłum dopiero na około godzinę przed rozpoczęciem meczu zaczął napierać na bramę wejściową stadionu (nr 10), podejmując próbę siłowego wtargnięcia na teren obiektu, celem wniesienia środków pirotechnicznych. W wyniku zaistniałej sytuacji interwencję podjęły siły policyjne, które zdecydowały o zamknięciu bramy wejściowej.
Na stadion sprawnie weszli natomiast kibice Jagiellonii Białystok, którzy zgodnie z zasadami organizacji i bezpieczeństwa, poddali się procedurom kontrolnym."

Czytaj także:
Kilka tysięcy osób nie weszło na stadion. Komunikat PZPN ws. finału Pucharu Polski
Ten mecz nie mógł się podobać. Twitter krytykuje finał Pucharu Polski

W rozmowie z Polsatem Sport do sprawy odniósł się też prezes związku Zbigniew Boniek. - Nie da się ukryć, że kibice mieli pewne pretensje - powiedział.

- Puchar Polski jest jednak wielką imprezą, potrafimy go zorganizować. Jeżeli kibice będą chcieli oglądać go trochę na naszych warunkach, a i tak i tak pozwalamy im na wiele, to będzie dobrze. Trochę rygoru i porządku na stadionie musi jednak być. W drugiej połowie kibice byli już fantastyczni (w pierwszej nie brakowało wulgarnych okrzyków pod adresem innych klubów - przyp. WP SportoweFakty), gdy zdecydowali się pomagać swoim drużynom. I tak powinien wyglądać Puchar Polski - podkreślił Boniek.

Zarzuty o niski poziom sportowy widowiska były znakomity piłkarz skomentował następująco: - Zawodnicy grają na boisku tak, jakie mają umiejętności. Gdyby na boisku byli Messi i Ronaldo, poziom byłby pewnie wyższy. Mecz był zacięty i interesujący. Jagiellonia zagrała lepiej w pierwszej połowie, w drugiej Lechia zaczynała się odbudowywać i potrafiła strzelić decydującą bramkę. Gratuluję jej bardzo serdecznie, Jagiellonii także, bo walczyła do końca.

- Artur Sobiech ma w sobie ten strzelecki dar i wykorzystał go w najlepszym momencie. W Jagiellonii najlepszy był Taras Romanczuk. Wszyscy walczyli ambitnie, grali to, na co ich stać - ocenił 80-krotny reprezentant Polski.

Źródło artykułu: