Mundial 2022. Katar - cena miłości

WP SportoweFakty / Michał Kołodziejczyk / Na zdjęciu: Anita Włodarczyk bardzo lubi trenować w Katarze
WP SportoweFakty / Michał Kołodziejczyk / Na zdjęciu: Anita Włodarczyk bardzo lubi trenować w Katarze

Katarczycy najpierw próbowali kupić, teraz starają się wychowywać. Oparta na piłkarzach z miejscowej akademii reprezentacja w lutym zdobyła Puchar Azji i szykuje się na mundial.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Michał Kołodziejczyk z Kataru[/b]

To nie tak, że Katar nie ma żadnego wkładu w historię i rozwój piłki nożnej. Gdyby w 2004 roku nie próbował zapłacić miliona dolarów brazylijskiemu napastnikowi Ailtonowi za przyjęcie katarskiego paszportu i grę dla reprezentacji tego kraju, być może FIFA nigdy nie zdecydowałaby się zaostrzyć przepisów dotyczących naturalizowania piłkarzy.

Teraz to minimum pięć lat życia w danym kraju przed otrzymaniem prawa gry dla nowej reprezentacji. Katar na przygotowania do mundialu u siebie miał jednak aż 12 lat, a to wystarczająco dużo czasu, by przystosować się do nowych warunków. Poszedł inną, lepszą drogą i kilka miesięcy temu po raz pierwszy w historii triumfował w Pucharze Azji. Turniej rozgrywany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które dwa lata temu nałożyły na Katar embargo i wygnały jego obywateli oskarżając o wspieranie terroryzmu, może być punktem zwrotnym w historii tutejszej piłki. Tak przynajmniej uznały katarskie władze decydując się przyznać zwycięskiej ekipie premie. Poza dożywotnią pensją wszyscy piłkarze, trenerzy i lekarze dostali jeszcze po drobnym prezencie: apartamencie w Londynie, najnowszym modelu Lexusa i po dwa miliony dolarów na głowę.

Paszport po 25 latach

Po akademii Aspire chodzę z Anitą Włodarczyk, która w Dausze od trzech lat przygotowuje się do sezonu, a tym razem dodatkowo aklimatyzuje się przed mistrzostwami świata w lekkoatletyce, które odbędą się tutaj na przełomie września i października. Akademia Aspire to nie tylko klucz do sukcesu reprezentacji piłkarskiej, ale serce całego katarskiego sportu.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"

Anita Włodarczyk: Większość mi zazdrości - Czytaj całą rozmowę z naszą mistrzynią 

 - Tu jest wszystko, czego potrzeba do rozwoju. Podstawówka i Szkoła Mistrzostwa Sportowego w jednym, z takimi udogodnieniami, że da się to tylko porównać ze Stanami Zjednoczonymi - opowiada polska mistrzyni olimpijska, Europy i świata. - Świetnie wyposażone sale, mnóstwo obiektów sportowych, hotele, klinika. Czasami mam wrażenie, że brakuje tylko ludzi, którzy chcieliby tu trenować.

O 10 rano, kiedy Włodarczyk wychodzi po mnie przed stadion, nie widać nikogo, kto uczestniczyłby w jakichś zajęciach. Do siłowni idziemy podziemiami, na drzwiach kartka informująca, że wejście jest tylko dla członków Akademii, w środku - nikogo. Akademia Aspire została założona w 2004 roku, dwa lata później działała już pełną parą. Rozmach robi wrażenie, jak zawsze, gdy podlewa się go katarskimi pieniędzmi.

Na zdjęciu: Akademia Aspire/Michał Kołodziejczyk/WP SportoweFakty
Na zdjęciu: Akademia Aspire/Michał Kołodziejczyk/WP SportoweFakty

"Aspire Dome" to największy na świecie kompleks hal, w którym można przeprowadzać zawody w trzynastu dyscyplinach sportowych jednocześnie. Obiekt jest oczywiście całkowicie klimatyzowany. Pod dachem znajduje się także pełnowymiarowe boisko piłkarskie, na zewnątrz jest takich siedem, z czego jedno z trybuną na blisko sześć tysięcy miejsc. Na terenie gigantycznego obszaru zajmowanego przez akademię - wszystko powstało na dwu i pół kilometrowym odcinku pustyni - znajdują się także hotele, sale lekcyjne, akademiki dla 250 uczniów, biblioteka, laboratoria i amfiteatr. Okolice akademii to wielki park, który codziennie wieczorem zapełnia się rodzinami piknikującymi na trawie.

- Jestem tu już piąty raz, za pierwszym razem podczas mitingu w 2008 roku mieszkałam w hotelu Sheraton w samym centrum. Tyle że centrum tak naprawdę jeszcze nie było, dopiero budowano drapacze chmur. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Zmieniło się także otoczenie Aspire - stadion przeszedł modernizację, wybudowano metro. Jeszcze rok temu była tu tylko rozkopana ulica, teraz widać już stację, wszystko za chwilę będzie funkcjonować - opowiada Włodarczyk.

Katar sprowadził sobie nawet krowy - Czytaj nasz wcześniejszy reportaż

Długo oswajała się z tym, co widziała podczas budowy: - To są obrazy, których nie da się szybko wymazać z pamięci. Kiedy wracaliśmy z treningu i trwała modernizacja stadionu Chalifa, widziałam robotników, którzy siedzieli na schodach i jedli suchy ryż - wspomina. - Wczoraj podczas treningu na rzutni przyszedł do nas pracownik z Bangladeszu. Zarabia tysiąc riali, czyli około tysiąca złotych, był szczęśliwy, bo wysyła wszystko do rodziny. To jest wyzysk, bo już w maju w Dausze temperatury są nie do zniesienia, a oni tu w zeszłym roku zasuwali na całego.

Najbardziej znanym sportowcem, który wychował się w Aspire, jest Mutaz Essa Barshim, skoczek wzwyż. Srebrny medalista igrzysk z Rio de Janeiro, brązowy z Londynu, mistrz świata i mistrz Azji. Z pochodzenia Sudańczyk, w 2017 roku wybrany został najlepszym lekkoatletą roku. Jest sportową wizytówką Kataru, ale też efektem polskiej myśli szkoleniowej. W 2010 roku trafił pod opiekę trenera Stanisława Szczyrby, zaakceptował styl życia właściwy mnichowi i doszedł do mistrzostwa. Pytany o idola mówi: - Artur Partyka.

Aszraf Amdżad as-Sajfi, młociarz pochodzenia egipskiego - rocznik 1995, dwa razy zdobywał mistrzostwo świata juniorów, Ahmed Bader Magour - rocznik 1996, srebrny medalista mistrzostw Azji w rzucie oszczepem czy wreszcie kilkunastu piłkarzy, którzy w lutym zdobyli Puchar Azji i teraz mają w kraju status bohaterów - to wszystko dzieci "Aspire"

- Tak działa tutejsza akademia. Wyszukują talenty głównie w biednych krajach, dają szansę rozwoju. Mnóstwo tu dzieciaków z Sudanu, Omanu, Senegalu, którzy walczą tak naprawdę o swoją przyszłość. Mutaz też ma obiecane obywatelstwo Kataru dla całej rodziny, jeśli zdobędzie złoty medal olimpijski. Wielu sportowców, nawet tych startujących dla Kataru, robi to z paszportem sportowym, który dostają tylko na czas zawodów i który nie gwarantuje pełni praw, jakie przysługują obywatelom tego kraju - opowiada Włodarczyk.

Wielbłądy ważniejsze niż futbol. Oto Katar - Czytaj nasz reportaż

Dla kogoś innego niż sportowiec zdobycie paszportu Kataru jest praktycznie niemożliwe. Najbogatszy kraj świata przyznaje je dzieciom Katarczyków płci męskiej, a jeśli tylko matka ma obywatelstwo Kataru - dziecko go nie otrzymuje. Obcokrajowcy o obywatelstwo mogą ubiegać się po 25 latach mieszkania w Katarze, o ile nie wyjechali z kraju na dłużej niż dwa miesiące.

Messi zazdrości

Aspire to wielka fabryka zbudowana na marzeniach tak o sukcesach sportowych, jak i o godnym życiu. Na sztandarach wypisane ma hasła o pomocy uboższym krajom, jednocześnie dba o rozwój sportu w Katarze. Tak jak trudno zbudować obiekty na mundial bez siły roboczej zza granicy, tak ciężko stworzyć reprezentację mając maksymalnie dwa, trzy tysiące katarskich chłopców w każdym roczniku. Aspire przyciąga szansą na lepsze życie, chwali się tym, że co czwarty absolwent znajduje pracę na pełen etat, albo zostaje sportowcami, a aż 68 procent decyduje się rozpocząć studia.

Na zdjęciu: Akademia Aspire Fot. Michał Kołodziejczyk/WP SportoweFakty
Na zdjęciu: Akademia Aspire Fot. Michał Kołodziejczyk/WP SportoweFakty

Akademia każdego roku wypuszcza w świat 30-35 sportowców, którzy nawet jeśli nie zamieniają się w mistrzów, ze startów w zawodach są w stanie utrzymać swoje rodziny. Aspire zatrudnia trenerów z 25 krajów. Jeśli chodzi o futbol - postawili na Hiszpanów. Dyrektorem generalnym jest tu Ivan Bravo, były zawodnik Realu Madryt. Reprezentację kraju po pracy z drużynami młodzieżowymi przejął Felix Sanchez Bas, który w Barcelonie pracował blisko dziesięć lat i wychował choćby Cesca Fabregasa. To, że ze swoim zespołem zdobył Puchar Azji, odsunęło trochę plotki o zatrudnieniu na czas mistrzostw Pepa Guardioli, który przecież grał w Katarze jako piłkarz i ma same miłe wspomnienia. Dopóki Zinedine Zidane nie wrócił do Realu, również jego wymieniano w gronie kandydatów do poprowadzenia drużyny gospodarzy podczas mistrzostw.

Głównym ambasadorem akademii jest teraz Xavi - były piłkarz Barcelony, ciągle grający w Al-Sadd, które kilka tygodni temu zapewniło sobie mistrzostwo Kataru. - Praca z młodymi katarskim piłkarzami to wielka przyjemność, ale też odpowiedzialność. Widzę, ile wysiłku wkładają w codzienną pracę. Jestem zaszczycony tym, że mogę uczestniczyć w projekcie, który przygotuje dobrą drużynę na mistrzostwa - mówi, tak jak zwykle, tekstem przygotowanym przez dział PR. Ale nie tylko on wie, jak się odwdzięczyć za miłość i uwielbienie.

Słynny Raul pracuje tu jako doradca, wkrótce ma zostać zatrudniony na stałe, Leo Messi powiedział, że zazdrości katarskim chłopcom tego, że mogą rozwijać się w takich warunkach. - Są szczęściarzami - stwierdził. Pele, zwany także królem futbolu, dodaje: - Młodzi ludzie zasługują na edukację taką, jakiej ja nie dostałem, kiedy zaczynałem w ich wieku. To dlatego wierzę w projekt Aspire. Bo daje szansę i nadzieję.

Akademię odwiedzili już także i rozpływali się nad nią w zachwytach: Rafael Nadal, Shaquille O’Neal, Alex Ferguson, Carlo Ancelotti, Venus Williams, David Beckham, Franz Beckenbauer, Zlatan Ibrahimovic, Mo Farah czy Siergiej Bubka. Stworzono program "Aspire in the World Fellows", który zrzesza kilkadziesiąt największych i najsilniejszych klubów piłkarskich i federacji krajowych, by wymieniać się wiedzą na temat szkolenia młodzieży. Dwanaście lat temu Katarczycy uruchomili także swój wyjątkowy projekt: "Aspire Football Dreams" i jeśli nawet nie otwierali od razu swoich filii - jak na przykład w Senegalu - to pochwalili się faktem, że każdego roku testują 650 tysięcy młodych piłkarzy w Azji, Afryce i Ameryce Południowej.

Dziwnym trafem, tuż przed głosowaniem w 2010 roku, w którym wybierano gospodarza mundialu 2022, Aspire wyjątkowo energicznie zainteresowało się rozwojem futbolu w takich krajach jak Paragwaj, Tajlandia czy Gwatemala. Te trzy kraje łączyło jedno - wszystkie miały członków w komitecie FIFA, czyli miały też ważny głos. Kto umiał łączyć kropki, wychodził mu napis ostrzegający o korupcji. Aspire w przyznaniu prawa organizacji mundialu odegrało wielką rolę - z ukrytymi pod kołdrą sloganami pełnymi wielkich słów o rozwoju młodzieży.

- Słyszałem też oskarżenia o to, że kradniemy piłkarzy, bo ściągamy utalentowaną młodzież z biedniejszych krajów i ją szkolimy. Całkowicie nie zgadzam się z taką teorią - mówi mi Hamad Al Amari, kibic i najpopularniejszy katarski showman.

- To, że ktoś ma sudański paszport jako dziecko, o niczym nie świadczy. Mamy tu już trzecie pokolenie pracujących w Katarze Sudańczyków. Te dzieciaki grają w piłkę i marzą o lepszym życiu. Może Katar nie ma świetnego futbolu, ale zapewnia lepszy start, także ekonomiczny. Wyobraźmy sobie, że w 2036 roku potęgą ekonomiczną staje się Ghana, mój syn trafia do szkółki w tym kraju i chce później reprezentować ten kraj. Nie mam z tym problemu. Mówię mu tylko, żeby strzelił dla taty hat-tricka. My też nie zmuszamy nikogo, żeby reprezentował Katar. Do Aspire mieliśmy chłodne podejście, wiedzieliśmy, że to inwestycja, ale przez długi czas się nie spłacała. Teraz, po zwycięstwie w Pucharze Azji, słychać już coś innego. A inwestujcie dalej, ile chcecie, jeśli to ma przynosić takie efekty - tłumaczy.

Katarczycy obserwują na całym świecie już ośmiolatków, sprowadzają do Dauhy 12-13 latków, którzy zgodnie z przepisami FIFA po pięciu latach mieszkania w tym kraju mogą reprezentować Katar. Aspire wiedziało, że same treningi nie dadzą odpowiedniego doświadczenia, a miejscowa liga nie gwarantuje odpowiedniego poziomu. Zainwestowali więc w zakup dwóch klubów - Eupen w Belgii i Cultural i Deportiva Leonesa z Hiszpanii, gdzie wysyłają najzdolniejszych piłkarzy ze swoich placówek na całym świecie na roczne staże. Chwalą się współpracą z austriackim LASK Linz, zawodnicy byli zapraszani także na dwutygodniowe treningi do niemieckich Schalke Gelsenkirchen, Borussii Moenchengladbach, Bayeru Leverkusen i hiszpańskiego Realu Sociedad.

Fot. Michał Kołodziejczyk/WP SportoweFakty
Fot. Michał Kołodziejczyk/WP SportoweFakty

W drużynie, która w lutym przyniosła tyle chwały Katarowi zdobywając Puchar Azji, większość przeszła przez sito Aspire. Trzynastu znajdujących się w kadrze miało obce korzenie. Sudańskim przykładem, na który powoływał się Hamad, jest Almoez Ali - król strzelców turnieju, który przyjechał do Kataru jako siedmiolatek z rodzicami szukającymi pracy. W drużynie byli jednak także urodzony w Portugalii Pedro Miguel, urodzony we Francji Karim Boudiaf, pochodzący z Algierii Boualem Khoukhi, Assim Madimo z Sudanu czy Bassam Al-Rawi z Iraku. Niemal wszyscy zawodnicy, którzy znaleźli się w kadrze, urodzili się już w latach dziewięćdziesiątych, wielu z nich to wcześniejsi mistrzowie Azji do lat 19. To bardzo młody zespół. Katar następny wielki test przejdzie latem tego roku, kiedy jako gość specjalny wystąpi w rozgrywanym w Brazylii Copa America - turnieju o mistrzostwo Ameryki Południowej.

Kontrast

Kraj wielkości województwa świętokrzyskiego, z obywatelami, którzy zmieściliby się w Białymstoku, wymarzył sobie nie tylko wielki turniej na swojej pustyni, ale chciałby także odegrać w nim jakąś rolę. Do tej pory na mundialu nigdy nie grał, bo nie przebrnął eliminacji. Żeby dostąpić tego zaszczytu, teraz wyda sześć i pół miliarda dolarów tylko na same stadiony i ośrodki treningowe. Katar jest najbogatszy na świecie, nikt nie protestuje tutaj przeciwko organizacji mundialu - jak w Brazylii, Rosji czy RPA, nie tylko dlatego, że zwyczajnie nie ma organizacji feministycznych, albo socjalistycznych bojówek. Katarczycy po tym, jak przez sąsiadów zostali ukarani embargiem, jeszcze bardziej poczuli potrzebę zaznaczenia się na mapie wielką kropką.

- Tak naprawdę rzadko spotyka się tu prawdziwego Katarczyka. To bardzo mili ludzie, zawsze uprzejmi, świetnie wykształceni i mówiący po angielsku, ale specyficzni - opowiada Aga Krzyżanowska, realizatorka dźwięku, Polka, która w Dausze mieszka półtora roku. - Potrafią w trakcie rozmowy nagle kogoś zacząć ignorować, nie widzieć, odwrócić się na pięcie. Zdarzało się, że wychodzili ze spotkania na chwilę do toalety, a później już nie wracali, tłumacząc, że nagle wyskoczyło im coś ważnego do załatwienia. No i to ich ciągłe "Inszallah", czyli "jeśli Bóg pozwoli". Nie warto przywiązywać się do godzin czy dat umówionych spotkań. Kilkugodzinne spóźnienia, albo nagłe ich odwoływanie po czasie, to norma.

Katarczycy stoją okrakiem nad czasami, w jakich przyszło im żyć. Z jednej strony tworzą specjalne wagony w metrze dla kobiet, z drugiej - budują nowoczesne centra handlowe, po których, jak w Wenecji, między sklepami można pływać łódką, gdzie kobiety i mężczyźni mogą spotykać się na zakupach i nawiązywać kontakty. Z jednej strony na wielkim suku - arabskim targowisku wybudowanym niedawno tak, by wyglądał na stary - handlują zwierzętami upchniętymi w klatkach, z drugiej - organizują możliwość spacerowania z rasowymi psami ze schroniska.

Z jednej strony niemal każdy produkt pakują w osobną torebkę foliową, z drugiej - na ekologicznym targu za grubsze pieniądze dają możliwość najedzenia się jarmużu drewnianymi sztućcami na drewnianych talerzach, a na nowych stadionach zamierzają nie pozwolić zmarnować się choćby jednej kropli deszczu. Z jednej strony dają mężczyznom możliwość korzystania z aplikacji, która informuje ich, że żona wyjechała z kraju, zrobiła zakupy kartą kredytową, albo dostała mandat za przekroczenie prędkości, z drugiej - zezwalają na postawienie przed szpitalem Sidra serii pomników Damiena Hirsta o "cudzie narodzin" prezentujących rozwój płodu w kolejnych miesiącach ciąży.

Budują piękne muzea, niesamowitą i bardzo nowoczesną Bibliotekę Narodową czy nowoczesne obiekty sportowe rękoma imigrantów, których później policja w piątkowy wieczór przepędza z suku, by było wystarczająco miejsca dla bogatych turystów i Katarczyków. - Wyobraża pan sobie, co by się stało, gdyby wszyscy w dzień wolny postanowili przyjść właśnie tutaj? - pytają i nie widzą absolutnie nic złego w tym, że selekcji dokonują tylko na podstawie wyglądu.

Mundial okupiony wyzyskiem i krwią - czytaj o ciemnej stronie mistrzostw świata

W 2022 roku czeka nas zapewne najbardziej egzotyczny mundial w historii. Futbol trafi do kraju, który pomyślał o nim, jako o niezłej zabawie, którą można byłoby się zainteresować. To nie jest amerykański sen, który sprawia, że chce się kibicować szewcowi, by został milionerem. Nawet idąc po centrum artystycznym "Katara", z klimatyzowaną odkrytą ulicą i perfumowanymi zakątkami, myśli wpędzające w zachwyt przepędzane są tymi o kosztach budowy takich pałaców. I nie chodzi tutaj o pieniądze, bo tych przecież w Katarze nie brakuje, ale o ludzkie życie, które jest ceną realizacji czyichś fantazji. Trudno też kibicować reprezentacji piłkarskiej zbudowanej nie na pasji, ale u zarania zwyczajnie przeliczonej na zyski, jakie jej zwycięstwa mogą przynieść. Także dla zawodników chcących reprezentować Katar.

Ta reprezentacja, ale także każdy nowoczesny budynek, inteligentne miasto, system komunikacji, zagospodarowywanie pustyni, walka z wysokimi temperaturami - pokazują jednak, że dla tego kraju niemożliwe nie istnieje. Katar realizuje swoje marzenia wszystkimi dostępnymi metodami, a że najłatwiej zrobić to wydając pieniądze, nie waha się ani chwili. Jeśli prawdą jest, że każde prawo organizacji mundialu zostało w jakiś sposób kupione - nie można mieć cienia wątpliwości, że tym razem zrobił to kraj, który na to stać.

***
Po powrocie do Polski dostaję wiadomości od Anity Włodarczyk, która ogląda mistrzostwa Azji w lekkoatletyce na stadionie Chalifa, który jako jedyny po turnieju nie zmieni swojego wyglądu i pojemności. - Gdyby nie ekipy startujące, na trybunach byłyby pustki, a to przecież ważny turniej. I chłodno na stadionie, zawodnicy narzekają, dzisiaj było 19 stopni. Z tych rur od klimatyzacji strasznie wieje. Siedziałam na trybunach w bluzie z kapturem na głowie. Rozwieszone taśmy odgradzające dostępne miejsca na trybunach aż falowały od klimatyzacji. A na dole przy ósmym torze jest najgorzej - napisała.

WSZYSTKIE REPORTAŻE Z KATARU CZYTAJ JUTRO W MAGAZYNIE WP

Komentarze (10)
avatar
Jan Bauer
27.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zadajcie sobie pytanie: dlaczego ich stać? Bo mają ropę? Wenezuela też ma. A w Katarze nie płaci sie podatkow. A czy wiecie, że jak nie płaci sie podatków to nie trzeba prowadzić księgowości w Czytaj całość
avatar
Lara Kot
26.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A przy budowie stadionów niewolnicy, takie to bogactwo i luksus 
avatar
Lara Kot
26.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
A przy budowie stadionów niewolnicy, takie to bogactwo i luksus 
avatar
dt7
26.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Wszystko kiedyś przykrycie pustynia 
avatar
Grzegorz Jaworski
26.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
zachód wychodzi z paliw kopalnych i co wtedy pocznie katar będzie jak bangladesz bez petro dolarów