Liga Mistrzów 2019. Manchester United - FC Barcelona. Od zamkniętego stadionu do "ratowania" Hiszpanii

Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: piłkarze Barcelony
Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: piłkarze Barcelony

Dwa lata temu mieli opuścić La Liga i grać poza Hiszpanią. Dziś FC Barcelona walczy o honor całego kraju w Lidze Mistrzów.

9 - tyle lat minęło od ostatniej takiej sytuacji w Lidze Mistrzów. FC Barcelona została wówczas w ćwierćfinale jako jedyna drużyna z Hiszpanii. Blaugrana na tym etapie rozgrywek wygrała w dwumeczu z Arsenalem, ale w kolejnej rundzie odpadła z Interem (2:3), który sięgnął po trofeum. Tym razem przyjdzie jej zmierzyć się z Manchesterem United.

Czerwone Diabły zaliczają spadek formy po tym, jak efektownie wyeliminowały Paris Saint-Germain. Od tamtej pory zespół Ole Gunnara Solskjaera wygrał tylko jeden z czterech meczów. - Ten mecz to europejski klasyk - podkręca atmosferę trener mistrzów Hiszpanii, Ernesto Valverde. Tym bardziej, że Katalończykom przyjdzie walczyć też o honor krajowej piłki.

Burzliwa historia

FC Barcelona nie lubi być utożsamiana z Hiszpanią. Historia walki Katalonii ze stolicą w Madrycie jest długa i pełna wstrząsających historii.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Krzysztof Piątek przerósł AC Milan? "Trafił tam, aby im bardzo pomóc"

Zaczęło się nie od dyktatury generała Francisco Franco, a od Miguela Primo de Rivery. On jako pierwszy mocniej dał się we znaki klubowi z Camp Nou. W 1925 roku zamknął stadion Blaugrany za to, że kibice odśpiewali na nim hymn Katalonii. A od dwóch lat trwał tam już zakaz używania tamtejszego języka i symboli w przestrzeni publicznej.

Jeszcze dotkliwsze represje stosował owiany złą sławą gen. Franco. Po zdobyciu Barcelony w 1939 roku postanowił na dobre rozprawić się z katalońską kulturą. O rozmawianiu po katalońsku nie było nawet mowy. Palono nawet książki napisane w tym języku. Trzy lata wcześniej zwolennicy Franco rozstrzelali w górach Sierra de Guadarrama prezydenta FC Barcelony Josepa Sunyola. Równie okrutnie rozprawiano się w kolejnych latach z innymi osobami, które nie chciały się podporządkować. Było naprawdę źle.

Skończyło się wraz ze śmiercią Francisco Franco w 1975 roku. Z czasem przywrócono statut Katalonii, znowu na miejscu - a nie na emigracji - działał jej parlament. Ale wciąż dążono do niepodległości. Region nie chce dorabiać całego kraju. Katalonia wytwarza około 20 proc. PKB całej Hiszpanii, woli wyjść na niezależność.

Klątwa nad Luisem Suarezem

Spróbowała w 2017 roku. W październiku, wbrew hiszpańskiemu rządowi, podpisano deklarację niepodległości Katalonii, a w kraju rozbujał się kryzys. Nawet sportowa Europa z niepokojem przyglądała się sytuacji. Bo odłączenie się Katalonii od Hiszpanii oznaczałoby również opuszczenie miejscowych klubów ze struktur La Liga. Zastanawiano się, do której ligi dołączyłaby Barcelona, najmocniejszy z katalońskich klubów. Ostatecznie Katalonia została przy Hiszpanii, a Blaugrana dalej walczy o prymat w Hiszpanii z Atletico i Realem.

Ratować twarz

Teraz FC Barcelona jako mistrz Hiszpanii została ostatnim hiszpańskim zespołem w Lidze Mistrzów. Atletico Madryt mimo dwubramkowej zaliczki w pierwszym meczu z Juventusem, przegrało w Turynie 0:3 i odpadło z rozgrywek. Z kolei obrońca trofeum, Real Madryt skompromitował się w starciu z Ajaksem Amsterdam (3:5).

- Nie można zaniedbać żadnego aspektu - przestrzegał przed spotkaniem z Manchesterem, Ernesto Valverde. To tym bardziej istotne, że Barcelona jeszcze nigdy nie wygrała na Old Trafford. Do tego w pełni zdrowia nie jest wciąż Ousmane Dembele, którego trener i tak postanowił zabrać do Anglii. A Luis Suarez już ponad rok czeka na kolejnego gola w Lidze Mistrzów. Z tonu nie spuszcza za to Lionel Messi. Jego najbardziej obawia się trener rywali.

Porażka sprzed 11 lat "pomogła" Lionelowi Messiemu

- Jest fantastycznym piłkarzem, który przejdzie do historii jako jeden z najlepszych. Trudno będzie go zatrzymać, ale nic nie jest niemożliwe - opowiadał na konferencji Solskjaer. Dla Czerwonych Diabłów to dodatkowa motywacja. Żeby wrócić do formy po kolejnym imponującym zwycięstwie i pokazać Paulowi Pogbie, że dobrze wybrał.

O mały włos, a Francuz mógł grać dziś w Barcelonie. - W 2015 roku rozmawialiśmy z Juventusem i powiedziałem, że będziemy nim zainteresowani, jeśli kiedykolwiek zdecydują się na sprzedaż. Kiedy United zgłosiło się z ofertą, nie byliśmy w stanie zapłacić tak wysokiej kwoty. Teraz gra w Manchesterze i jest jedną z gwiazd futbolu - wyjawił prezes Barcelony, Josep Maria Bartomeu w rozmowie z "ESPN".

Mecz Manchester United - FC Barcelona zacznie się w środę o godzinie 21:00. Transmisja w TVP Sport i Polsat Sport Premium 1.

Komentarze (0)