Piłkarze Lechii Gdańsk mają dużo do poprawy. "Musimy przeanalizować ten mecz"

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu na pierwszym planie: Paweł Stolarski (z lewej),  Flavio Paixao
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu na pierwszym planie: Paweł Stolarski (z lewej), Flavio Paixao

Lechia Gdańsk kolejny raz zawiodła swoich kibiców. Lider Lotto Ekstraklasy zremisował na własnym obiekcie z Wisłą Płock 1:1 i przewaga nad Legią Warszawa stopniała do dwóch "oczek". Ten mecz pokazał, że ekipa z Trójmiasta ma dużo do poprawy.

Podopieczni Piotra Stokowca rozpoczęli rundę wiosenną mając trzy punkty zaliczki nad mistrzami Polski. Legia po powrocie do ligowych zmagań osiągała bardzo słabe wyniki i przewaga gdańszczan wzrosła nawet do siedmiu "oczek". Teraz jednak to biało-zielonych dopadła zadyszka i miejsce na fotelu lidera jest wyraźnie zagrożone. Remisu z walczącymi o utrzymanie płocczanami mało kto się spodziewał.

- Był to trudny mecz dla nas. Musimy go na spokojnie przeanalizować. Zdajemy sobie sprawę, że każde spotkanie jest ciężkie i dlatego wszyscy piłkarze muszą dawać z siebie 100%. Dopiero wtedy jest szansa na osiągnięcie dobrego wyniku. Chcieliśmy wygrać i nie jesteśmy szczęśliwi. To smutny dzień dla nas, ponieważ nie zdobyliśmy trzech punktów. Tak czasami bywa - powiedział Flavio Paixao.

Zobacz także: Jakub Arak: Ze strzelanymi bramkami jest jak z keczupem. Ciśniesz, nie leci, a później zachlapiesz cały talerz

Kapitan drużyny z Trójmiasta czeka na analizę spotkania. Jego drużynie praktycznie nic nie wychodziło. - Teraz czas na analizę. Zobaczymy na wideo ten mecz i pomyślimy, czego potrzebujemy do lepszych wyników. Pogadamy z trenerem i całym sztabem szkoleniowym. Musimy myśleć tylko pozytywnie. Jesteśmy głodnym zespołem i ambicji nikomu nie brakuje - dodał.

ZOBACZ WIDEO Liverpool na krawędzi? "Może się okazać, że przegrali ligę i została im tylko Liga Mistrzów"

Nasz rozmówca wpisał się na listę strzelców po skutecznie wykonanym rzucie karnym. Portugalczyk kilka tygodni temu spudłował "jedenastkę" w wyjazdowym starciu z Koroną Kielce (0:0). - Cały czas jestem pierwszy w kolejce do wykonywania rzutów karnych. Przed meczem zawsze ustalamy kolejność i nic się nie zmieniło. Następny jest Artur Sobiech. Karne czasami trafiasz, a czasami nie wychodzi. Niektóre dni nie są dobre i każdy się myli. Takie jest życie - przyznał 34-latek.

Rundę wiosenną najlepszy strzelec Lechii Gdańsk rozpoczął na skrzydle. Stokowiec na "szpicy" stawia na Artura Sobiecha, który lekko mówiąc nie zachwyca. 28-letni napastnik w tej rundzie jeszcze nie strzelił gola. - Jestem do dyspozycji trenera i daję z siebie wszystko. Pozycja nie ma dla mnie znaczenia. Mogę grać na skrzydłach i w ataku. Chcę dawać drużynie siłę oraz jakość. Nastawiam się pozytywnie na dalszą część rozgrywek - zapewnił.

Zobacz takżeTomasz Makowski nie będzie miał czasu na odpoczynek. "Jeszcze nie wiem czy zagram"

Kibu Vicuna na konferencji prasowej narzekał na postawę arbitra, który podyktował rzut karny dla gdańszczan. Szkoleniowiec Wisły Płock uważa, że sędzia nie powinien wskazywać na "wapno". Paixao ma odmienne zdanie na ten temat. - To był ewidentny karny - zakończył.

Komentarze (0)