El Pistolero odblokował się na dobre. Ostatnie tygodnie Luisa Suareza nie należały do najłatwiejszych. Urugwajczykowi wypominano szczególnie koszmarną passę w Lidze Mistrzów - w wyjazdowym meczu nie trafił od 2015 roku. Do tego napastnik nie imponował formą w pozostałych rozgrywkach. Barca strzelała niewiele, a winą obarczano głównie 32-latka. Przełom nastąpił tydzień temu, kiedy mistrz Hiszpanii w efektownym stylu pokonał Sevillę 4:2. To był koncert Lionela Messiego, który skompletował hat-tricka. A stempel dostawił Suarez, który zdobył pierwszą bramkę w lutym.
- Z nim będzie jak z butelką ketchupu: przez jakiś czas nic nie przychodzi, a potem pojawi się mnóstwo bramek - mówił o Suarezie Gustavo Poyet. I się nie pomylił. Snajper Barcelony urządził spektakl w drugiej połowie rewanżowego meczu półfinału Pucharu Króla.
W 50. minucie Urugwajczyk wykorzystał pierwszą groźną akcję swojego zespołu. Ousmane Dembele urwał się na lewej stronie boiska i dograł w pole karne. Suarez uderzył mocno i pewnie z kilku metrów. Keylor Navas nie miał dużych szans, żeby obronić ten strzał.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek szokuje. "W jednej akcji potrafi trafić dwa razy"
Królewscy mogli poczuć się niesprawiedliwie. Zemściła się na nich nieskuteczność. Wprawdzie nie zagrali wyśmienitej pierwszej połowy, ale po niej mogli mieć więcej powodów do optymizmu. Kreowali niezłe sytuacje, ale albo brakowało wykończenia, albo kapitalnie spisywał się Marc-Andre ter Stegen. Najczęściej przed szansami stawał Vinicius Junior. Brazylijczyk musi jednak wziąć korepetycje z wykańczania akcji. Wychodzi mu wszystko poza strzałami. Najpierw przestrzelił w polu karnym z kilkunastu metrów, potem, kiedy był bliżej, trafił wprost w bramkarza.
Czytaj też: FC Barcelona zamierza pozyskać nowego bramkarza. Kandydatem Andre Onana
Nastolatka mogła wytrącić z równowagi sytuacja z 14. minuty. Wtedy uciekł Nelsonowi Semedo. Obrońca przewrócił napastnika w polu karnym, ale sędzia nie zauważył przewinienia. Vinicius nie wykorzystał kolejnych okazji do otwarcia wyniku, a to boleśnie zemściło się po przerwie.
Barcelona zagrała pragmatycznie. Do przerwy próbowała postawić mur na własnej połowie, a w drugiej połowie uderzyła mocno. I za każdym razem palce maczał Suarez. Najpierw w 50. minucie, potem w 69., gdy zmusił do błędu Raphaela Varane'a. Dembele dośrodkował z prawej strony boiska do Urugwajczyka. Francuski obrońca próbował wślizgiem zablokować rywala i nieudanie interweniował.
Los Blancos nie zdążyli odpowiedzieć. Chwilę po tym stracili trzecią bramkę. To był nokaut. Casemiro sfaulował we własnym polu karnym. Kogo? Luisa Suareza. Napastnik sam wykorzystał "jedenastkę" w stylu, jaki upodobał sobie wcześniej Sergio Ramos. El Pistolero podciął piłkę a la Panenka i upokorzył Real na Estadio Santiago Bernabeu.
Zobacz również: Real Madryt poszukuje lewego obrońcy. Na celowniku Nicolas Tagliafico
Drużyna Ernesto Valverde w dwumeczu wygrała 4:1 i zagra w finale Pucharu Króla. Blaugrana pozna swojego rywala w czwartek. Wtedy rozstrzygną się losy drugiego półfinału, w którym rywalizują Valencia i Real Betis.
Real Madryt - FC Barcelona 0:3 (0:0), pierwszy mecz 1:1
0:1 - Luis Suarez 50'
0:2 - Raphael Varane (gol samobójczy) 69'
0:3 - Luis Suarez (rzut karny) 73'
Real:
Keylor Navas - Dani Carvajal, Raphael Varane, Sergio Ramos, Sergio Reguilon - Toni Kroos, Casemiro (75' Federico Valverde), Luka Modrić - Lucas Vazquez (68' Gareth Bale), Karim Benzema, Vinicius Junior (81' Marco Asensio).
Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Nelson Semedo, Gerard Pique, Clement Lenglet, Jordi Alba - Sergi Roberto, Sergio Busquets (86' Arthur Melo), Ivan Rakitić - Leo Messi, Luis Suarez (78' Arturo Vidal), Ousmane Dembele (75' Philippe Coutinho).
Żółte kartki: Vazquez i Casemiro (Real) orsaz Busquets i Semedo (Barcelona)
Sędziował:
Jose Maria Sanchez Martinez.