Do nieprzyjemnego incydentu doszło w momencie, gdy Adam Lallana walczył w powietrzu z Jeffersonem Lermą. Piłkarze pechowo zderzyli się głowami, a zawodnik Liverpoolu momentalnie zaczął mocno krwawić. Sytuacja wyglądała groźnie. Konieczna była interwencja personelu medycznego.
W jego towarzystwie Lallana opuścił boisko. Rana została opatrzona i zabezpieczona, a po zmianie zakrwawionej koszulki Anglik dostał zielone światło na powrót na plac gry. Dokończył zawody, po czym ponownie trafił pod opiekę medyków. Konieczne było zszycie głowy.
Koniec końców Lallana zakończył spotkanie z czterema szwami, ale ważniejsze dla niego były trzy punkty Liverpoolu, który wygrał na wyjeździe z Bournemouth 4:0, awansując na fotel lidera Premier League.
- Mam cztery szwy, ale zdobyliśmy trzy punkty. Czuję się wspaniale! - napisał Lallana na Instagramie, dzieląc się zdjęciem wykonanym tuż po pechowym zdarzeniu.
ZOBACZ WIDEO Serie A: koncertowa gra Polaków! Gole Milika i Zielińskiego. Napoli rozbiło Frosinone [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]