Portugalia - Polska. Marek Jóźwiak o problemach kadry Brzęczka. "Czas najwyższy sięgnąć po piłkarzy z młodzieżówki"

Newspix / Adam Starszyński / Na zdjęciu: Marek Jóźwiak
Newspix / Adam Starszyński / Na zdjęciu: Marek Jóźwiak

- Nie jestem przekonany, że to był przełomowy mecz - mówi po remisie z Portugalią (1:1) Marek Jóźwiak, były obrońca reprezentacji Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

- Cel został osiągnięty i to jeden z pozytywów - przyznaje po meczu Marek Jóźwiak. Reprezentacja Polski zremisowała 1:1 z Portugalią w ostatnim meczu Ligi Narodów. Wprawdzie nie utrzymała się w dywizji A, ale taki wynik wystarczył, by Biało-Czerwoni byli losowani z pierwszego koszyka w eliminacjach do następnych mistrzostw Europy.

Nie obyło się bez nerwów. Drużyna Jerzego Brzęczka musiała gonić wynik, bo w pierwszej połowie Wojciecha Szczęsnego pokonał Andre Silva. - Po raz kolejny środkowi obrońcy byli jakby poza grą. Tam był bardziej błąd w ustawieniu. Jestem ciekawy, dlaczego najlepiej grającego głową Andre Silvę krył Mateusz Klich, a nie Jan Bednarek czy Thiago Cionek. Ale to już pytanie do sztabu szkoleniowego - analizuje Jóźwiak. Po przerwie trafieniem z rzutu karnego odpowiedział Arkadiusz Milik.

Obrona (wciąż) do poprawy

- Nie jestem przekonany, że to był przełomowy mecz - uważa były obrońca reprezentacji Polski. - We wtorek zdecydowanie lepiej wyglądała organizacja gry czy podejście zawodników do spotkania. Musimy też jednak patrzeć na to, że Portugalia - jak powiedział Zbigniew Boniek - wyszła trochę na zaciągniętym hamulcu ręcznym. Mogła grać spokojnie, bo wiedziała, że zachowa pierwsze miejsce.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Nie ma następców dla kluczowych piłkarzy w kadrze


To nie był udany początek pracy dla Brzęczka. Za nim już sześć spotkań w roli selekcjonera, ale wciąż musi czekać na premierowe zwycięstwo. Nie tylko to niepokoi. Jak dotąd, w każdym meczu jego drużyna traciła co najmniej jedną bramkę. Biało-Czerwoni mogą z nostalgią wspominać czasy, kiedy obrona z duetem środkowych obrońców Kamil Glik - Michał Pazdan była ostroją kadry. Obecnie pierwszy leczy kontuzję, a drugi od dłuższego czasu jest pod formą. A klasowych partnerów bądź następców dla Glika na horyzoncie nie widać.

W sytuacji awaryjnej selekcjoner musiał dodatkowo powołać Cionka. Na początku Brzęczkowi nie było po drodze z obrońcą SPAL. - Nie jest to obrońca, który da bezpieczeństwo w rozegraniu - mówił wcześniej trener na łamach "Przeglądu Sportowego". Teraz 32-latek był w podstawowym składzie na mecz z Portugalią.

Marek Jóźwiak: - Cionek to bardzo fajny człowiek, który zawsze kiedy przyjeżdża na kadrę daje z siebie maksimum i jest zaangażowany. Ale ma pewne ograniczenia, które wpływają na obraz jego występów. Absolutnie nie można mu odmówić ambicji, woli walki, charakteru czy zaangażowania. Natomiast w dalszym ciągu czekam na powrót do zdrowia Glika i znalezienie dla niego odpowiednich następców.

Młodzieżówka puka do drzwi

- Absolutnie nie chcę rezygnować z Bednarka, ale myślę że Mateusz Wieteska i Krystian Bielik to kolejni ewentualni następcy, którzy powinni w tej kadrze pojawić się na wiosnę - dodaje Jóźwiak w kontekście poszukiwań klasowego środkowego obrońcy. Były zawodnik m.in. Legii Warszawa nie krył podziwu nad osiągnięciem reprezentacji U-21, która sensacyjnie pokonała Portugalię (3:2 w dwumeczu) w barażach o wyjazd na Młodzieżowe Mistrzostwa Europy. Po swoim meczu piłkarze z kadry A przyznali, że efektowna wygrana ich młodszych kolegów była inspirująca. - Trzeba pogratulować Czesław Michniewicz i młodym zawodnikom, że po raz pierwszy wyszli z myślą, żeby nie zremisować meczu, a go wygrać. I myślę, że to nastawienie było kluczem do zwycięstwa - tłumaczy Jóźwiak.

A charakter to jedna z najważniejszych rzeczy w sporcie. - Z takim podejściem można zdobywać szczyty i pokonywać teoretycznie lepszych od siebie. A piłka młodzieżowa ma to do siebie, że jeden mecz może być całkiem inny od następnego - mówi 14-krotny reprezentant Polski.

Wobec nie najlepszej formy piłkarzy z pierwszej reprezentacji, to właśnie młodzieżowcy powinni zostać sprawdzeni na najwyższym poziomie. Udowodnili to meczem w Chaves.

Marek Jóźwiak: - Czas najwyższy sięgnąć po piłkarzy z reprezentacji młodzieżowej. Szymon Żurkowski rozegrał kapitalne spotkanie. Do tego są Szymański, Wieteska czy Bielik. Pokazał się z dobrej strony Dawid Kownacki, który w poprzednim spotkaniu grał słabo. A więc mamy zaplecze, tylko trzeba przebudować reprezentację i dać chłopakom szansę w kadrze A. Przepaść jest niewielka między tymi, którzy już w niej są, a tymi, którzy mają do niej dojść. Postawiłbym twardo na swoim i powołał tych zawodników.

Stracony rok

Tylko najwięksi pesymiści mogli spodziewać się, że rok, w którym reprezentacja zagra na mundialu, zakończy się dla niej tak źle. Aż sześć razy Biało-Czerwoni musieli uznać wyższość rywali. Tyle samo razy co łącznie w latach 2013-2017. Poprzednie lata rozpieściły kibiców, którzy teraz muszą przełknąć łyżkę dziegciu. - Było dużo zmian, zawirowań, sprawdzianów. Wierzę, że Brzęczek ogarnie całą tę sytuację i na wiosnę będziemy przede wszystkim bardziej stabilni jeśli chodzi o powołania a przede wszystkim, jeśli chodzi o grę - podsumowuje rok Jóźwiak. - Musimy przede wszystkim zadbać o grę defensywną całego zespołu, a później ta kreatywność zawodników będzie wychodziła - dodaje były piłkarz.

Następca Adama Nawałki dokonał kilku eksperymentów na początku swojej kadencji. Najpierw powołał m.in. swoich byłych podopiecznych z Płocka: Adama Dźwigałę i Damiana Szymańskiego czy Rafał Pietrzak z Wisły Kraków. Ostatnim zaskoczeniem było z kolei zaproszenie na zgrupowanie duetu z Pogoni Szczecin: Adam Buksa i Huberta Matyni. Jednak żaden z nich nie zagrzał miejsca w wyjściowym składzie na dłużej. Co niektórzy nawet nie doczekali się debiutu.

Marek Jóźwiak: - Fajnie, że dostają powołanie, bo to dla nich bodziec do pracy. Jednak absolutnie nie sądzę, że to są zawodnicy, którzy w tej chwili będą tworzyli trzon pierwszej reprezentacji. Dajmy im szansę, niech się pokazują. Ale to, że nie zagrali w żadnym spotkaniu potwierdza moją tezę, że zostali powołani, bo pozostali zawodnicy byli kontuzjowani i nie było kogo powołać.

A do tego u piłkarzy brakuje stabilności i regularności. - Klich grał dobre spotkanie z Czechami, a z Portugalią był jednym z najsłabszych zawodników. Forma piłkarzy w poszczególnych meczach co 3-4 dni bywa bardzo różna. Trzeba to usystematyzować. Piotr Zieliński znów miał momenty, gdzie go nie było widać, a potem się budził i wykonywał kapitalne akcje - mówi nasz rozmówca.

Źródło artykułu: