Polska - Czechy. Dwa kiksy i ogromny wstyd. Przegrywamy z Czechami

Newspix / MATEUSZ SLODKOWSKI / FOTONEWS / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Newspix / MATEUSZ SLODKOWSKI / FOTONEWS / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Najpierw kiks Jana Bednarka dający rywalom gola, później Roberta Lewandowskiego, który nie trafił z kilku metrów do pustej bramki. W meczu towarzyskim przegrywamy z Czechami 0:1.

W tym artykule dowiesz się o:

Robert Lewandowski na początku zgrupowania zachęcał młodych zawodników, żeby nie bali się podejmować ryzyka, nie przepraszali za to, że zostali powołani do kadry, tylko postawili na fantazję i ożywili grę zespołu. Ten apel naszego kapitana powinni sobie wziąć do serca nie tylko początkujący w reprezentacji, ale i starzy wyjadacze tej drużyny. Kadra Brzęczka grała z Czechami bez ryzyka, agresji i chęci zwycięstwa, a ostatni kontakt z fantazją miała chyba podczas konsumpcji popularnego jogurtu tej nazwy.

Mecz z Czechami miał być tym przełomowym z racji powrotu selekcjonera do ustawienia ze skrzydłowymi. Tyle się w tej kwestii męczyło trenera i krytykowało za rezygnację z tego co dobre i sprawdzone, a okazuje się, że nawet w swoich butach jest nam za ciasno. Kamil Grosicki jest szybki, Przemysław Frankowski waleczny, ale jednym przyspieszeniem czy dobrą asekuracją nie zaskoczy się przeciwnika. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że długa piłka na rozpędzonego Grosickiego i tak była najlepszym, co potrafiliśmy wymyślić w starciu z Czechami.

W pierwszej połowie mieliśmy kilka momentów, bo tak trzeba nazwać akcje, które mogły przynieść gola, ale czegoś zawsze brakowało - najczęściej precyzji. Choć kilka akcji mogło się podobać. W 10. minucie zrobiło się naprawdę efektownie, gdy Frankowski posłał długą piłkę do Lewandowskiego. Nasz kapitan świetnie ją przyjął i podał do Grosickiego, a skrzydłowy bez przyjęcia dośrodkował po ziemi. Mateusz Klich miał tylko dopełnić formalności, ale przeszkodził mu obrońca i piłka po jego strzale poleciała ponad poprzeczką.

Grosicki z Klichem próbowali rozgrywać kombinacyjnie, po ziemi. Pomysły mieli często dobre, jak wtedy, gdy pomocnik Leeds United odgrywał do Grosickiego piętą. Szkoda tylko, że gdzieś zawsze w tym wszystkim musiał przeszkodzić rywal. Wiele oddaje też akcja, po której zrobiło się najgroźniej pod czeską bramką - rozpoczęta niecelnym podaniem Piotra Zielińskiego. Nasz pomocnik trafił w rywala, piłka trafiła do Frankowskiego, który uderzył technicznie zza pola karnego. Jiri Pavlenka z dużym trudem odbił ją do boku.

ZOBACZ WIDEO Niesamowite emocje w niemieckim klasyku! Dwa gole Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czesi nie forsowali tempa, raczej czekali na nasze błędy. Można było odnieść wrażenie, że grają jeszcze bardziej statecznie niż nasza drużyna i chyba polscy piłkarze uznali, że w takim razie nic złego im nie grozi. To było błędne myślenie, a  mogli się o tym przekonać przed końcem pierwszej połowy. Wtedy Matej Vydra znalazł się w polu karnym Łukasza Skorupskiego, ale strzelał na siłę i nie trafił w bramkę. To było ostrzeżenie.

Po przerwie nikt już się nad nami nie litował, a to co zrobił Jan Bednarek, było totalną kompromitacją. Patrik Schick przepchnął naszego obrońcę w polu karnym, mimo że Bednarek miał piłkę przy nodze. Nasz piłkarz się przewrócił, piłka po odbiciu przez Skorupskiego spadła pod nogi Jakub Jankto, który spokojnie umieścił ją w pustej bramce.

Nasza drużyna potrzebowała usłyszeć gwizdy ponad trzydziestu tysięcy kibiców, żeby wziąć się w garść i zaatakować. Niestety tego dnia nie pomagało nam nawet własne boisko. I to dosłownie. Nie można usprawiedliwiać Roberta Lewandowskiego za to, co zrobił w 56. minucie, ale trzeba przyznać, że nie miał szczęścia. Frankowski podał kapitanowi reprezentacji idealnie, a Lewandowski nie trafił w piłkę stojąc przed pustą bramką. Powtórki pokazały, że piłka przed butem Lewandowskiego podbiła się na kępce trawy i przeszła mu między nogami...

Paradoksalnie nasza drużyna groźnie zaatakowała dopiero po zejściu z boiska Grosickiego i Frankowskiego. Strzały Zielińskiego i Klicha zatrzymał jednak czeski bramkarz. Reprezentacja nie zasłużyła na porażkę, ale Brzęczek nie ma na razie szczęścia. Odkąd jest selekcjonerem, przegrał po raz trzeci.

Polska - Czechy 0:1 (0:0)
0:1 - Jakub Jankto 52'

Polska: Łukasz Skorupski - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Marcin Kamiński, Bartosz Bereszyński - Przemysław Frankowski (63. Jakub Błaszczykowski), Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich, Kamil Grosicki - Piotr Zieliński - Robert Lewandowski.

Czechy: Jiri Pavlenka - Pavel Kaderabek, Ondrej Celustka, Jakub Brabec (46. Tomas Kalas), Filip Novak - Toma Soucek (46. Vladimir Darida), Matej Vydra (66. Jiri Skalak), David Pavelka, Borek Dockal, Jakub Jankto (66. Theo Gebre Selassie) - Patrik Schick.

Widzów: 34 783

Źródło artykułu: