- Zajęło mu 70 minut zanim zorientował się w tym, co oczywiste - napisała Lisa Mueller na Instagramie, kiedy na boisko w meczu z Freiburgiem (1:1) wchodził jej mąż, Thomas. Partnerka pomocnika była zirytowana tym, że trener nie dał mu szansy zagrać od pierwszej minuty. Zdjęcie szybko obiegło media i stało się tematem rozmów z trenerem po zremisowanym spotkaniu. Kovac nie skomentował zachowania partnerki jego zawodnika. Ta jednak usunęła zdjęcie kilkadziesiąt minut po publikacji. A po meczu skruszona pospieszyła do Chorwata. - Niko Kovac przyjął przeprosiny - czytamy w oficjalnym komunikacie klubu opublikowanym w niedzielę.
Do sytuacji wcześniej odniósł się sam Thomas Mueller. - Myślę, że to było spowodowane emocjami. Ona po prostu mnie kocha - powiedział piłkarz. Zgrzyt wywołany zdjęciem w mediach społecznościowych nie poprawia sytuacji Bayernu Monachium i Niko Kovaca. Chorwacki trener nie radzi sobie po imponującym finiszu na ławce Eintrachtu, którego zwieńczeniem było pokonanie Bawarczyków w Pucharze Niemiec. W Monachium 47-latek nie potrafi uporządkować skomplikowanego gwiazdozbioru. A to nie wpływa dobrze na wyniki. Po dziesięciu kolejkach Bayern traci cztery punkty do pierwszej Borussii Dortmund, z którą zagrają już 10 listopada. Może to być "dzień sądu" dla Chorwata.
Trenerzy i piłkarze często mówią, że "wyniki budują atmosferę". Kiedy Bawarczycy kolejny raz w tym sezonie zawodzili przed własną publicznością, wróciły problemy.
Zaczęło się w październiku, kiedy Bayern aż cztery mecze czekał na kolejne zwycięstwo. Piłkarze tracili cierpliwość i coraz częściej udowadniali, że nie nadają z Chorwatem na tych samych falach. Najpierw "Bild" doniósł o niesnaskach wynikających z kontrowersyjnych metod treningowych. Kovac już kiedy pracował w Eintrachcie, był nazywany "trenerem kolarzy". To ze względu na to, że po każdym treningu i meczu kazał piłkarzom jeździć na rowerze od 20 do 30 minut. We Frankfurcie piłkarze mieli z tym problemy, podobnie w Monachium.
ZOBACZ WIDEO Timo Werner show! Hertha rozbita na własnym boisku [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Z kolei przed ligowym starciem z Wolfsburgiem (3:1) nerwy puściły Arjenowi Robbenowi - znowu donieśli o tym dziennikarze "Bilda". Skrzydłowy wściekał się z powodu przegranej gierki wewnętrznej tak bardzo, że ciskał koszulką o ziemię. Nie pomogły namowy Kovaca. Kiedy podszedł, Robben przyłożył palec do ust wysyłając szkoleniowcowi jasny sygnał: "zamknij się i odejdź".
W trakcie meczu Kovac wysłał na rozgrzewkę Jerome'a Boatenga i Francka Riberyego. Niemiec położył się za bramką, a Francuz oparł się o bandę reklamową. Wtedy chorwacki szkoleniowiec poszedł na wojnę ze swoimi piłkarzami. Kovac nakazał, żeby wszyscy piłkarze opuszczali autokar zaraz po dotarciu na stadion. Mało tego, przed każdym meczem wszyscy piłkarze mają obowiązek się rozgrzać. Wcześniej musieli to robić jedynie ci z wyjściowej jedenastki.
Jednak zwycięstwo nad Wilkami poprzedzone głośną konferencją prasową przykryło na moment problemy trenera Bayernu. Włodarze klubu mocno skrytykowali "Bilda" i jego wydawcę, kongres Ringier Axel Springer. To właśnie ten dziennik opublikował najbardziej kontrowersyjne informacje z szatni mistrza Niemiec. - To jest jak pogwałcenie praw człowieka. Nie mamy zamiaru tego tolerować w Bayernie - mówił o publikacjach mediów Karl-Heinz Rummenigge.
Prasa się nie wystraszyła. Na początku listopada opublikowała kolejne rewelacje. Tym razem o poszukiwaniach kreta przez Niko Kovaca. Chorwat zaczyna być zirytowany i jasno zaapelował do piłkarzy, by przestali informować media o tym, co dzieje się w szatni. Teraz pożywkę prasie podała żona jednego z nich. - To nie jest zbieg okoliczności - skomentował sytuację ekspert telewizyjny Marcel Reif, cytowany przez "Bilda". - Moja żona nie wpadłaby na taki pomysł, gdyby wcześniej nie rozmawiała ze mną.
Także tego... chyba Thomas ma ciężary w domu.
♫ ♪ Czytaj całość