Michał Kołodziejczyk z Osnabruecku
Do spotkania Roberta Lewandowskiego z prezydentem Bayernu Monachium Karlem-Heinzem Rummenigge doszło zaraz po zakończeniu ostatniego zgrupowania reprezentacji Polski, w połowie października. W Monachium gaszono pożar gaśnicą - Bayern grał coraz słabiej, stracił pozycję lidera w Bundeslidze i zremisował z Ajaksem Amsterdam w Lidze Mistrzów po bardzo słabej grze. Szefowie Bayernu postanowili reagować natychmiast planując spotkania z Lewandowskim i Jeromem Boatengiem, którzy po zakończeniu poprzedniego sezonu mówili, że nie dostali od klubu odpowiedniego wsparcia w trudnym momencie. Według niemieckiej prasy na podobną rozmowę ciągle czeka Franck Ribery.
- Rzeczywiście miałem spotkanie z kierownictwem klubu. Spodziewałem się krótkiej rozmowy, a skończyło się na półtorej godziny rzeczowej i konstruktywnej dyskusji. Jestem przekonany, że dla obu stron będzie korzystna i że warto ją kontynuować - mówi nam Lewandowski.
W poprzednim sezonie po odpadnięciu Bayernu z Ligi Mistrzów na polskiego napastnika spadła lawina krytyki ze strony mediów i kibiców, z której nikt nie pomagał mu się wykopać. Doprowadziło to do punktu kulminacyjnego, gdy piłkarz zaczął głośno mówić o tym, że chce opuścić Monachium. - Miałem wiele ofert, z różnych klubów. Kiedy poczułem jakąś dziwną politykę, postanowiłem powiedzieć głośno o propozycjach, jakie dostałem. Pokazałem, że skoro tak wielu osobom coś we mnie nie pasuje, to mogę odejść. Wiedziałem jednak, że - niezależnie jaka oferta się pojawi - odpowiedź będzie: "Nie, nie i nie". Kilka rzeczy związanych ze mną w Bayernie nie podobało mi się i musiałem je wyjaśnić - mówił nam miesiąc temu Lewandowski.
Teraz piłkarz nie chce zdradzać szczegółów spotkania z Rummeniggem, ale doszło do niego na kilka dni przed słynną, nieco abstrakcyjną konferencją w Monachium, na której szefowie Bayernu uderzając w patos mówili o braku szacunku dla piłkarzy ze strony mediów, prosili o wsparcie dla mistrzów świata z 2014 roku, a później sami zrzucili winę za niepowodzenia w poprzednim sezonie na Juana Bernata, którego sprzedali do Paris Saint-Germain.- Rozmawialiśmy o tamtym sezonie, zawiedzionych nadziejach i o tym, co źle funkcjonowało. Nie chcę powiedzieć, że dostałem obietnicę wsparcia, ale Bayern ma świadomość, co mógł zrobić lepiej i my wiemy, jak inaczej mogliśmy się zachować. Wszystko zostało wyjaśnione i mam wrażenie, że większość nieporozumień wynikała tylko z braku komunikacji. Zostało to nadrobione - mówi Lewandowski.
Bayern wygrał ostatnie dwa mecze ligowe z Mainz i Wolfsburgiem, pokonał AEK Ateny w Lidze Mistrzów, a we wtorek w drugiej rundzie Pucharu Niemiec z trudem wyeliminował czwartoligowy Roedingahusen wygrywając zaledwie 2:1. Lewandowski obejrzał cały mecz z ławki rezerwowych. Jego nieobecność na boisku zapowiadana była już wcześniej. Trener Niko Kovac poinformował, że chociaż Polak jest w najwyższej formie, da mu odpocząć.
- Miałem delikatny uraz, ale nie było to nic wielkiego i byłem gotowy, żeby wejść na boisko - mówi nam Lewandowski w Osnabruecku, gdzie odbywał się mecz. - Nie ma się co oszukiwać, że wygraliśmy olśniewająco, chociaż po 20 minutach mogliśmy prowadzić 3:0 i mecz mógł przebiegać już spokojnie do samego końca. Nie wykorzystaliśmy rzutu karnego, rywale strzelili gola, a w pucharach już tak jest, że jedna bramka sprawia, że przeciwnik z niższej ligi idzie wtedy na „hurra”, próbując swoich szans. Stworzyliśmy sobie za mało klarownych sytuacji pod bramką przeciwnika - ocenił.
ZOBACZ WIDEO Serie A: W meczu Genoi bramek nie brakowało, ale to nie był dzień Piątka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]