Piłkarze Barcelony i Manchesteru przed finałem Ligi Mistrzów

Zarówno piłkarze FC Barcelony, jak i Manchesteru United są przekonani, że w wielkim finale Ligi Mistrzów, który zostanie rozegrany na Stadio Olimpico w Rzymie to właśnie oni będą górą. Zarówno Barca, jak i Czerwone Diabły zdają sobie jednak sprawę z tego, że jeszcze wiele dzieli ich od sukcesu i oba kluby spodziewają się bardzo trudnego spotkania.

W niedalekiej przeszłości Gerard Pique bronił barw Manchesteru United. Jeszcze w zeszłym sezonie cieszył się z triumfu w Champions League grając dla Anglików. Teraz zrobi wszystko co w jego mocy, aby powstrzymać Wyspiarzy.

- Znam każdego piłkarza Manchesteru United i wiem, jak ich powstrzymać. Zdążyłem przekazać swoją wiedzę zarówno trenerowi, jak i kolegom z drużyny. Jestem przekonany, że to pomoże - stwierdził.

- Cristiano Ronaldo? To znakomity piłkarz, wspaniały technik, ale wiem jak go powstrzymać. Spędziłem z nim wiele godzin na treningach i to zaprocentuje - dodał.

- Triumf z zeszłego sezonu? Czułem się wspaniale i liczę, że znów będę mógł wznieść to trofeum ku górze. Wówczas grałem w Manchesterze, teraz wystąpię przeciwko nim. W tamtym sukcesie nie miałem jednak zbyt dużego udziału, a teraz byłoby inaczej. Mam nadzieję, że w środę zagram. To byłoby coś fantastycznego - kontynuował.

- Guardiola a Ferguson? Guardiola jest lubiany przez wszystkich, Ferguson nie był. On jest symbolem Barcelony i jej filozofie ma we krwi. To dzięki niemu gramy piękny dla oka futbol. To co już osiągnęliśmy to coś fantastycznego, zwłaszcza, że to dla nas dopiero pierwszy sezon pod jego wodzą - zakończył.

Xavi Hernandez wie, że FC Barcelona bez Thierry Henry i Andresa Iniesty nie jest tym samym zespołem i właśnie dlatego bardzo się cieszy, że obaj będą mogli zagrać w finale Champions League.

- Henry i Iniesta to część naszej znakomicie funkcjonującej układanki, bez nich nie gramy już tak składnie. Po prostu z nimi w składzie jesteśmy groźniejsi i na szczęście obaj będą mogli zagrać w finale - powiedział.

- Każdy z nas jest na pewien sposób indywidualista, ale ważne jest to, aby dawać z siebie wszystko i oddawać zespołowi co tylko możliwe. Nigdy nie grałem w lepszej drużynie - dodał.

Andres Iniesta oczekuje bardzo trudnego starcia, bo wie, że Czerwone Diabły są jeszcze silniejsze od Chelsea. Pomocnik wierzy jednak, że pomimo to Barca wygra Ligę Mistrzów.

- Manchester United to jeszcze trudniejszy rywal niż Chelsea. To w końcu oni bronią tego trofeum i są mistrzem Anglii. Szanujemy naszego przeciwnika i jestem przekonany, że także my nie zostaniemy zlekceważeni - mówił.

- Wiemy o jaką stawkę przyjdzie nam grać, doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, ale nie sądzę, aby miało to kogoś zdeprymować. Każdy zagra po swojemu, a będę szczęśliwy nawet wtedy, jeśli zwyciężymy dopiero po serii rzutów karnych - dodał.

- Manchester jest silny nie tylko w defensywie, ale i w ofensywie. Cristiano Ronaldo, Wayne Rooney, Carlos Tevez i Dimitar Berbatov to światowej klasy piłkarze. Jestem jednak przekonany, że ich powstrzymamy - zakończył.

Edvin van der Sar marzy o tym, aby przejść do historii. Aby tak się stało, Manchester musi po prostu pokonać Barcelonę i wówczas będzie pierwszym klubem, któremu uda się obronić trofeum Champions League.

- Każdy chce być rozpoznawany, a jeśli odnosisz sukcesy, to taki się stajesz. Ajaks z lat siedemdziesiątych może być dla nas punktem odniesienia, ale musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, aby to o nas mówiono jako o pierwszej drużynie, która wygra dwa lata z rzędu Ligę Mistrzów - powiedział.

- 1996 rok? Staram się wymazać z pamięci finał z Juventusem. Wówczas wraz z Ajaksem broniliśmy trofeum i niestety ulegliśmy po rzutach karnych. Chcę zapomnieć o tamtym wieczorze. Mam nadzieję, że w środę to my będziemy górą i wzniesiemy trofeum ku górze - dodał.

- Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby znów triumfować. Nawet jeśli miałoby to się stać dopiero po dwudziestym rzucie karnym, to mnie to nie martwi - zakończył.

Pomocnik Michael Carrick nie ma wątpliwości co do tego, że czeka nas pojedynek dwóch najlepszych klubów Europy. Piłkarz nie wie, jakiego meczu się spodziewać, ale ma nadzieję, że chociażby po serii rzutów karnych, to w Rzymie, podobnie jak przed rokiem w Moskwie znów świętować będzie mógł zespół prowadzony przez Sir Alexa Fergusona.

- Czy to pojedynek dwóch najlepszych drużyn świata? Prawdopodobnie tak jest. Oba kluby już zapewniły sobie triumf w swoich ligach i na pewno są obecnie najlepsze w Europie. Środowy mecz będzie wspaniałym widowiskiem, liczymy na to nie tylko my - piłkarze, ale przede wszystkim kibice - mówił.

- Nie wiem, jakiego meczu się spodziewać. Kiedy spotkaliśmy się w zeszłym roku w półfinale byliśmy przekonani, że padnie wiele bramek, a tymczasem o losach dwumeczu zadecydowało zaledwie jedne trafienie. Barcelona posiada taki zespół, że jest w stanie stworzyć sobie wiele sytuacji podbramkowych, ale ja wierzę, że uda nam się je odeprzeć. O tym, kto wygra może zadecydować tylko jedna bramka, ale tak samo może paść wiele goli, bądź też doczekamy się rozstrzygnięcia dopiero po serii rzutów karnych. Wszystko jest możliwe, ale to właśnie dlatego tak się emocjonujemy - dodał.

Defensor Nemanja Vidić zapewnia, że Czerwone Diabły nie tylko będą się bronić, alei zaatakują. Obrońca ma nadzieję, że u jego boku wybiegnie Rio Ferdinand, którego występ stoi pod znakiem zapytania.

- Nie wyjdziemy na boisko tylko po to, aby się bronić. Nie będzie to dla nas łatwe spotkanie, bo Barcelona ma w swoim składzie znakomitych piłkarzy, szczególnie w ataku. My jednak na pewno nie przestraszymy się naszego rywala. Barca w La Liga jest nie do zatrzymania, ale w Lidze Mistrzów już nie raz miała problemy i tylko o tym myślimy. Będziemy atakować i postaramy się wykorzystać błędy przeciwnika - stwierdził.

- Ferdinand? Nie chcę nawet myśleć o tym, że może go zabraknąć w finale. Bez względu na wszystko chcemy po prostu zwyciężyć. Jestem przekonany, że bramki padną, a najważniejsze, żebyśmy to my strzelili ich więcej - dodał.

Reprezentant Polski Tomasz Kuszczak jest gotów do gry. Bramkarz nie ukrywa, że marzy mu się występ w wielkim finale, ale zna swoje miejsce w szeregu i wie, że bezsprzecznie numerem jeden jest Edvin van der Sar.

- W futbolu nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. To Edvin van der Sar jest numerem jeden, a ja jestem zaraz za jego plecami. Jeśli będzie taka konieczność, to wejdę na plac gry i dam z siebie wszystko. Jeśli tak się stanie, że zagram, to nie będę ukrywał, byłby to najpiękniejszy dzień w moim życiu - powiedział.

- Rok temu byłem w Moskwie i to już dla mnie wiele znaczy. Już jestem podekscytowany zbliżającym się finałem. Takie mecze budzą emocje zarówno wśród piłkarzy, jak i kibiców. Trudno powiedzieć kto będzie górą, ale wierzę, że to my wygramy - dodał.

Manchester jak do tej pory trzykrotnie triumfował w Champions League, Barcelona dwa. Na Stadio Olimpico w Rzymie finał tych rozgrywek (licząc także Puchar Europy Mistrzów Krajowych) był rozgrywany cztery razy, a do tej pory w stolicy Italii wygrywały tylko dwa kluby. Mowa tu o FC Liverpoolu i Juventusie Turyn.

Komentarze (0)