Real - Atletico. Madryt podzielony

Getty Images /  Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Rodri i Isco
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Rodri i Isco

W sobotę Real podejmie Atletico w siódmej kolejce La Liga. Los Blancos nie mogą poradzić sobie z klątwą, a Atletico podnosi się po falstarcie. Obie drużyny łączy Thibaut Courtois, który tym razem stanie po drugiej stronie barykady.

W tym artykule dowiesz się o:

To będą już drugie derby Madrytu w tym sezonie. W pierwszych Atletico rozbiło Real 4:2 i sięgnęło po superpuchar Europy. Świadków nie było wielu. Na stadion w Tallinie przybyło niewiele ponad dziesięć tysięcy widzów. Teraz presja trybun będzie dużo większa, bo Estadio Santiago Bernabeu ugości większą liczbę kibiców. 
 
Ostatni raz Rojiblancos wygrali tam w lutym 2016 roku (0:1). Ale właśnie oni są w lepszej sytuacji przed kolejnym wyjazdowym starciem z Realem. Atletico podniosło się po kryzysie, jaki nastąpił zaraz po wygraniu superpucharu UEFA. Kryzysie, który tradycyjnie dotyka zdobywców tego trofeum. Tymczasem Los Blancos w środę nie mieli żadnego sposobu na Sevillę Pablo Machina i polegli 0:3.

Klątwa najlepszych

FIFA wręczyła nagrody The Best po raz trzeci. Jak dotąd każdego razu w kategorii najlepszego piłkarza triumfowali piłkarze Realu - dwa razy Cristiano Ronaldo, a teraz Luka Modrić. I do tej pory Królewscy po rozdaniu nagród zawsze notowali zjazd. Za pierwszym razem w styczniu 2017 roku najpierw zremisowali 3:3 z Sevillą w pucharze Króla, a potem przegrali z tą samą drużyną w lidze (1:2). Z kolei w październiku, kiedy po raz drugi triumfował Ronaldo, Real pokonał III-ligową Fuenlabrandę, ale potem poległ z Gironą (1:2) i Tottenhamem (1:3).

Niechlubna passa trwa. Kiedy nagroda najlepszego zawodnika rozgościła się na półce Modricia, Los Blancos skapitulowali na Estadio Sanchez Pizjuan. Królewscy praktycznie nie istnieli i wynik 0:3 był jak najbardziej zasłużony. Drużyna, która jeszcze pod wodzą Zinedine'a Zidane'a umiejętnie potrafiła wyprowadzać kontrataki, teraz w tym aspekcie gry często zawodzi. Obecnie znakiem rozpoznawczym Realu ma być gra z ataku pozycyjnego, która zawiodła w Sewilli.

Hiszpański szkoleniowiec, Julen Lopetegui, wypowiedział się na gorąco zaraz po przegranym starciu z Sevillą (0:3) i nie był szczególnie rozgoryczony. - Takie rzeczy się zdarzają - powiedział. - Nie patrzę na inne drużyny. Liga jest bardzo długa i wszystkie zespoły mają jeszcze przed sobą wiele trudnych spotkań.

Niewątpliwie trudna zapowiada się sobotnia potyczka. Atletico ma dobrą passę i bez kompleksów stawia się niemal na równi ze swoim rywalem.

No Ronaldo no problem

- Po odejściu Ronaldo zbliżyliśmy się do Realu - wyznał w połowie września Diego Simeone. Brak portugalskiej gwiazdy ma pomóc Atletico w pokonaniu odwiecznego rywala. Real musi odnaleźć nową tożsamość po odejściu swojego najlepszego strzelca. Takiego problemu nie mają w Atletico. W ataku nieustannie mogą liczyć na Antoine'a Griezmanna i Diego Costę.

Znowu trzeba wrócić do nagród FIFA The Best. Francuz, mimo wygrania Ligi Europy i mistrzostw świata, nie załapał się nawet do finałowej trójki plebiscytu, a już siadał do wspólnego stołu z Ronaldo i Messim. - Okazał zuchwałość i ignorancję - skomentował słowa Griezmanna Sergio Ramos.

Hiszpański snajper z kolei nie zawodzi w pucharach, za to zapomniał, jak się strzela na ligowym podwórku. W starciu z Huescą napastnik wyrównał swój niechlubny rekord - 15. mecz w La Liga bez zdobytej bramki. Tak złą passę Costa miał ostatnio... siedem lat temu.

Zacięcie Diego Costy nie odbija się wyraźnie na ostatnich meczach ekipy Simeone. Rojiblancos wrócili na właściwe tory i wygrali trzy mecze z rzędu. Najpierw przewagą jednej bramki z AS Monaco (2:1), potem dwóch z Getafe (2:0), a ostatnio trzech z SD Huesca (3:0). Po falstarcie niektórzy spisali Atletico na straty w wyścigu o mistrzostwo kraju. W najgorszym momencie Los Colchoneros tracili do lidera już siedem punktów. Po ostatnich potknięciach gigantów strata stopniała do... dwóch punktów.

Po drugiej stronie

W rozgrywkach ligowych Lopetegui stawia w bramce na Thibaut Courtois. Belg latem dołączył do Realu z Chelsea i walczy o skład z Keylorem Navasem. - Spełniam marzenie i nie wyobrażacie sobie, jak bardzo się cieszę. Tylko ci, którzy mnie znają, wiedzą jak ciężko pracowałem, by się tu znaleźć. Dojście do najlepszego klubu na świecie to odpowiedzialność i duma - mówił bramkarz podczas prezentacji.

Jednak rozgłos i renomę Courtois zapewnił sobie po drugiej stronie Madrytu. Z Atletico przeżył wiele pięknych momentów, do których powinno należeć zdobycie mistrzostwa Hiszpanii i wygranie Ligi Europy.

ZOBACZ WIDEO Primera Division: Real Madryt rozbity. Stracił 3 gole w 22 minuty, a mógł przegrać jeszcze wyżej! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Z kolei do tych gorszych migawek zawodnik zalicza przegrany finał Ligi Mistrzów w 2014 roku. Belg w doliczonym czasie gry dał się przechytrzyć Sergio Ramosowi, którego gol zadecydował o dogrywce. A w niej rywale sprawili Courtois niezłe piekiełko. Los Blancos dołożyli kolejne trzy trafienia i pewnie wygrali 4:1.

Nowi koledzy nie zapomnieli o tym spotkaniu. - Czasami żartują sobie z finału Ligi Mistrzów, który z nimi przegrałem, grając w Atletico - zdradził bramkarz roku wg FIFA.

Kto z kogo będzie żartował po sobotnim meczu? Tego jeszcze nie wiemy. Początek starcia Real-Atletico o godzinie 20:45.

Komentarze (0)