Ziemia zatrzęsła się w środkowo-wschodniej części regionu Iburi, około 3 nad ranem. Epicentrum trzęsienia ziemi o sile 6,7 skali Richtera znajdowało się na najbardziej na północ wysuniętej wyspie Japonii, na wschód od miasta Tomakomai, czyli blisko 70 kilometrów od Sapporo, gdzie miało zostać rozegrane towarzyskie spotkanie pomiędzy reprezentacją Japonii i Chile.
Na szczęście żadnemu z piłkarzy i pracowników z obu krajów nic się nie stało. Jednak Japońska Federacja Piłkarska (JFA) zdecydowała, że mecz nie dojdzie do skutku ze względu na sytuację w regionie. - W imieniu federacji przesyłam moje najgłębsze kondolencje i najszczersze wyrazy współczucia osobom, które zostały dotknięte tym żywiołem - przekazał Tashima Kohzo w oświadczeniu.
- Pojawiają się doniesienia o wielkich osuwiskach i przerwach w dostawie prądu. Cały region wciąż znajduje się w niepewności. Prosimy o zachowanie bezpieczeństwa i podjęcia wszelkich możliwych środków, by zapobiec uszkodzeniom. Nasze myśli i modlitwy skierowane są do wszystkich, którzy są dotknięci trzęsieniem ziemi - dodał.
Mecz z Chile miał być pierwszym dla Japończyków pod wodzą Hajime Moriyasu. Japonia ma za sobą udany start na mundialu. Awansowała do 1/8 finału, gdzie po dramatycznym boju uległa Belgii 2:3. Wcześniej w fazie grupowej Azjaci przegrali z Polską (0:1), ale mimo to wyszli z grupy.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich nie wierzył, że wróci do kadry. Pomocnik skomentował ostatnie lata swojej kariery