Rafał Leszczyński. Reprezentant z I ligi

Newspix / MICHAL STANCZYK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Rafał Leszczyński
Newspix / MICHAL STANCZYK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Rafał Leszczyński

- Trzeba twardo stąpać po ziemi - mówi nam Rafał Leszczyński, bramkarz Podbeskidzia. O piłkarzu zrobiło się głośno, kiedy Adam Nawałka wysłał pierwsze powołania do reprezentacji Polski.

Adama Nawałki w reprezentacji już nie ma. Jego następca, Jerzy Brzęczek, w poniedziałek wyśle swoje pierwsze powołania. Nie wydaje się, by były trener Wisły Płock zaskoczył tak jak jego poprzednik. O jakim zaskoczeniu mowa? O Rafale Leszczyńskim, wówczas zawodniku pierwszoligowego Dolcanu Ząbki.

Szok, sensacja, zaskoczenie

- Był szok. Nagle powstało olbrzymie zainteresowanie, a człowiek nie był na to do końca przygotowany. Zacząłem widzieć się w telewizji i czytać nagłówki o sensacji i zaskoczeniu. Ale na pewno powołanie to była fajna przygoda - przyznaje dla WP SportoweFakty Leszczyński. Listopad 2013 roku, obiecujący 21-latek z Dolcanu Ząbki jest obserwowany przez Legię Warszawa i Everton. Oko na zawodnika miał także Adam Nawałka, nowy szkoleniowiec Biało-Czerwonych.

- To świetny fachowiec - mówi dziś o byłym selekcjonerze Rafał Leszczyński. Ten fachowiec pięć lat temu został odebrany przez niektórych jako szaleniec. Pierwsze powołania, a w nich miejsce dla pierwszoligowca. Skąd taka decyzja? - Monitorujemy nie tylko zawodników z ekstraklasy, ale także z pierwszej ligi z racji tego, że chcemy mieć przegląd wszystkiego, co dzieje się w polskiej piłce - tłumaczył wówczas Nawałka.

Bramkarz Dolcanu pojechał na pierwsze zgrupowanie, na którym nie doczekał się debiutu. Ze Słowacją bronił Artur Boruc, a z Irlandią Wojciech Szczęsny. Leszczyńskiemu udało się za drugim razem. W sparingu z Norwegią (3:0) w styczniu 2014 roku wyszedł w pierwszym składzie i zachował czyste konto.

Chłopak z I ligi spełnił swoje marzenie, znalazł się wśród najlepszych polskich piłkarzy z Arturem Borucem na czele. - Był bardzo pomocny. To bardzo dobry człowiek. Myślę, że fajnie byłoby w przyszłości chociaż w połowie dojść do tego, co on - zdradza Leszczyński. Na zgrupowaniach dorosłej kadry mógł bronić strzały m.in. Błaszczykowskiego i Lewandowskiego. Ale to ktoś inny wcześniej zrobił większą furorę. - Akurat Piotra Zielińskiego nie było na tych zgrupowaniach dorosłej reprezentacji, ale na kadrze młodzieżowej zrobił na mnie najlepsze wrażenie jeśli chodzi o umiejętności czysto techniczne - zdradza po latach.

"Rzeczywistość okazała się inna"
-

Po powołaniu była taka myśl z tyłu głowy, żeby tylko nie popełnić żadnego babola. Sam na siebie nakładałem taką presję. Myślę, że to później trochę mnie nieco wyhamowało - mówi dziś jednokrotny reprezentant Polski. Cztery dni po wezwaniu od Nawałki Dolcan grał na wyjeździe z Puszczą Niepołomice (1:2). Rafał Leszczyński w drugiej połowie wyleciał z boiska, a bez niego zespół stracił dwie bramki. - To co zrobiliśmy w linii obrony i jak sprokurowaliśmy rzut karny, to są to futbolowe jaja - grzmiał wtedy trener ekipy z Ząbek, Robert Podoliński.

Jeden zły mecz znacząco nie wpłynął na odbiór Rafała Leszczyńskiego. Po rozczarowującym występie w lidze obronił się w kolejnych spotkaniach i na zgrupowaniu reprezentacji w Grodzisku Wielkopolskim. Występ w kadrze miał pomóc wtedy 21-latkowi w wypłynięciu na głęboką wodę i podbiciu czegoś więcej niż I liga. Zimą 2015 roku przyszła oferta z ekstraklasy od Piasta Gliwice. - Każdy myślał, że to potoczy się troszeczkę inaczej, ja również. Ale takie jest życie. W Gliwicach sprawy nie ułożyły się po mojej myśli. Podpisywałem kontrakt w styczniu, a przychodziłem dopiero 1 lipca. Wtedy był już zupełnie inny trener. Dla niego zaskoczeniem był mój transfer, nie wiedział, że dołączę do klubu - wyjaśnia z perspektywy czasu. W Piaście nie doczekał debiutu w lidze i od dwóch lat znów broni na zapleczu ekstraklasy.

Kiedy Rafał Leszczyński wykonywał swoją pracę w Podbeskidziu, jego dawni koledzy z kadry rozczarowali na mundialu w Rosji. Adam Nawałka podjął szereg niełatwych decyzji, a te obróciły się przeciwko niemu. Od nowego ustawienia, przez wybór bazy w Soczi do kurczowego trzymania się przesądów takich, jak to, że wypełniony autokar nie może cofać. - Po losowaniu grup od razu powiedziałem w rozmowie z tatą, że to będzie bardzo trudna grupa. Nazwy rywali nie powalały, ale miałem świadomość, że na przykład w Senegalu większość zawodników gra we Francji i Anglii. Zresztą Japonia, a w szczególności Kolumbia to też mocne zespoły. W Polsce niezainteresowani piłką myśleli, że się po nich przejedziemy. Rzeczywistość okazała się inna - mówi o szansach Biało-Czerwonych na mundialu.

Przygotowany na szczęście

Dziś Leszczyński ma 26 lat i już dawno wyrobił sobie w Bielsku-Białej opinię dobrego bramkarza. Od początku w Podbeskidziu jest podstawowym golkiperem i nie może narzekać na życie w I lidze. To nie uśpiło ambicji Leszczyńskiego, który wciąż wierzy w debiut w ekstraklasie, a może nawet i wyjazd za granicę. - Myślę, że ten najlepszy okres, jeśli chodzi o bramkarzy, dopiero przede mną. W piłce potrafi się wszystko zmienić w ciągu pięciu minut. Jak to powiedział trener Robert Podoliński, trzeba cały czas być przygotowanym na szczęście i pracować, żeby ono szybko nadeszło - opowiada.

Taką dewizę wydaje się wyznawać i Podbeskidzie. Górale skończyli ubiegły sezon w środku tabeli, na dziewiątym miejscu. W obecnych rozgrywkach wygrali już trzy mecze i plasują się tuż za podium. - Na ten moment skupiamy się na tym, żeby wygrać każdy najbliższy mecz i osiągać jak najlepsze wyniki. Cele postawimy sobie po pierwszej rundzie, wtedy będziemy mieli odpowiedzi na wiele pytań - mówi bramkarz. - Zawsze człowiek dąży do tego, żeby grać na jak najwyższym poziomie. Cały czas jest marzenie o ekstraklasie. Jednak teraz jestem w Bielsku-Białej i skupiam się na tym, żeby tutaj wykonywać najlepiej swoją pracę. Na ten moment najbliższe marzenie to awansować z Podbeskidziem.

Źródło artykułu: