Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty: Z kariery piłkarza Dariusza Dźwigały pamiętamy dopracowane rzuty wolne. Czy ktoś w Płocku ma potencjał na to, żeby wykonywać je równie skutecznie?
Dariusz Dźwigała, trener Wisły Płock: Dostrzegam tu wielu piłkarzy z takimi zdolnościami. To Cezary Stefańczyk, Dominik Furman, Semir Stilić czy Nico Varela. Jeszcze nie miałem możliwości na własne oczy zobaczyć ich pełni potencjału w tym elemencie gry. Mimo to, już wiem, jak mają ułożone stopy i jak wykonują rzuty wolne. Wiem, że są solidni w tym aspekcie i mogą być jeszcze lepsi. Być może znajdę w Płocku swojego naśladowcę.
Wisła nie jest panu obca, dlatego, że trenuje tu od roku syn, Adam. Jak pan określi ten zespół?
To drużyna o dużym potencjale piłkarskim, która nie boi się grać od tyłu. Jest tu mieszanka świeżości z doświadczeniem. Grają zawodnicy młodzi, którzy nabierają doświadczenia, ale są też piłkarze ograni, dobrze znający ekstraklasę. To bardzo fajnie zbudowany zespół.
Jaka była reakcja syna na to, że zaczniecie sezon w jednej drużynie?
Zapytałem go, czy wytrzyma presję, jaka będzie ciążyła na nim i na mnie. Powiedział, że da radę i nie będzie tu sytuacji, w której zacznie regularnie grać dlatego, że jestem trenerem. Adam w zeszłym sezonie regularnie występował w Wiśle, stąd nie powinno być dużych kontrowersji, jeśli teraz ja postawię na niego. Wydaje mi się, że zdążył wypracować sobie dobrą pozycję. Wiadomo, że zawsze będą podteksty, tego nie da się uniknąć. Zaznaczył tylko, żebym nie zmieniał mu pozycji.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Chorwacja wielkim wygranym mundialu. "W mentalnym znaczeniu zostali mistrzami świata. Skradli nasze serca"
Dla Wisły Płock zostawił pan reprezentację U-19 . Czy są plany, by któregoś z kadrowiczów zwerbować do klubu?
Jestem w kontakcie z dyrektorem sportowym klubu, Łukaszem Masłowskim. On też ma bardzo dobrze rozpoznane drużyny młodzieżowe. Najlepsi spośród reprezentantów, zdążyli już znaleźć bardzo dobre kluby. Nie będę się długo zastanawiał w sytuacji, w której będę miał możliwość zwerbowania wartościowego zawodnika, którego prowadziłem wcześniej w klubie czy reprezentacji. Każdy trener ma swoje spojrzenie i przekonanie do piłkarzy. To, że z kimś się już pracowało w jednej drużynie, a teraz chce się go ściągnąć do drugiej od razu nie oznacza, że to jakiś układ. Każdy chce wygrywać i mieć poczucie dobrze wykonanej pracy, a za tym się wiąże sprowadzenie ludzi, do których jest się zaufanym.
Pierwsi zaufani ludzie w klubie już są. Pana asystentami będą Kamil Zieleźnik i Andrzej Wyroba…
Kamil Zieleźnik współpracował ze mną w reprezentacji Polski U-19. Łączył to z posadą w Górniku Zabrze obok Adama Nawałki. Poza tym ma doświadczenie w GKS-ie Tychy jako asystent Tomasza Hajty. Kamil to syn fizjoterapeuty, który był w Górniku w czasach, kiedy tam grałem. Jest osoba oddaną, sumienną i bardzo pracowitą. Z Andrzejem Wyrobą miałem przyjemność pracować w Dolcanie Ząbki. Mamy to samo spojrzenie na piłkę, nadajemy na tych samych falach. Podobnie jak Kamil, to osoba sumienna i pracowita.
Jednak obok nich będą też ludzie ze sztabu Jerzego Brzęczka...
Leszek Dyja wciąż będzie czuwał nad przygotowaniem motorycznym. Moje drużyny miały podobne sposoby pracy nad przygotowaniem fizycznym do tych, wykorzystywanych przez Leszka. Zawodnicy Wisły Płock wyglądają w tym aspekcie bez zarzutów, a to najlepiej świadczy o jego warsztacie. Nie chcę zbyt wiele zmieniać, kiedy wszystko funkcjonowało bardzo dobrze.
Jest pan już po pierwszych treningach z drużyną. Jakie pierwsze odczucia co do piłkarzy?
Jest tu bardzo dużo jakości piłkarskiej. To najlepszy zespół, jaki dotąd prowadziłem pod kątem umiejętności indywidualnych. Dostrzegam tu dużo piłkarzy kreatywnych i inteligentnych piłkarsko. Teraz trzeba to zbalansować, żeby zarówno gra z przodu jak i z tyłu była bardzo dobra. Co z tego, że zawodnicy będą bardzo dobrze wyszkoleni, ale nie będą reagować po stracie piłki i wykonywać szybkich odbiorów. Dziś cały zespół musi zarówno bronić, jak i atakować.
Cały świat gra ofensywnie, ale przy tym szybko organizuje się do obrony. Warto przywołać przykład Mario Mandżukicia z ostatnich mistrzostw świata. Jako typowa "dziewiątka" często był przed swoim polem karnym, kiedy Chorwacja grała w niskiej obronie. To pokazuje, że w dzisiejszej piłce wszyscy bronią. Gapiostwo i jakikolwiek brak dyscypliny szybko mogą zostać wykorzystane przez rywala.
Czy zakontraktowany w środę Ricardinho nadaje się do takiej gry?
Ricardinho udowodnił już w polskiej lidze, że jest dobrym zawodnikiem. W większości przypadków Brazylijczycy są bardzo dobrze wyszkoleni indywidualnie. To piłkarz idealny pod profil naszego zespołu. Ma wokół siebie innych bardzo dobrych zawodników, a tacy szybko uczą się współpracy ze sobą na boisku. W tym wszystkim istotna jest też sprawna reakcja po stracie piłki i dyscyplina taktyczna. A żeby to wszystko dobrze funkcjonowało to musi być dobre przygotowanie fizyczne. Dzięki dalszej współpracy z Leszkiem Dyją liczę, że potencjał ofensywny będzie miał przełożenie na dobre wyniki.
Jakich zawodników można się spodziewać w ofensywie Nafciarzy na pierwszy mecz sezonu? Latem odeszły dwa filary ataku: Konrad Michalak i Jose Kante.
Do meczu z Lechem zostało nam jeszcze kilka dni, cały czas obserwuję zawodników. Ze względu na to, że w Wiśle gra już mój syn, zdążyłem wyrobić sobie zdanie o każdym z piłkarzy. Bardzo ważną rzeczą jest to, żeby każdego z nich trzymać "pod prądem" i być sprawiedliwym. Na każdej pozycji jest po dwóch dobrych zawodników, więc będzie dochodzić do sytuacji, w których bardzo dobry gracz nie znajdzie się w kadrze meczowej. Nie ukrywam, że to będzie dla mnie trudne. W każdym zespole źle się czułem, kiedy nie brałem jakiegoś zawodnika do osiemnastki, a tutaj będę miał podwójny problem, bo zdarzy się, że nie będę mógł wziąć jakiegoś naprawdę dobrego zawodnika.
Czy po objęciu Wisły był kontakt z Jerzym Brzęczkiem?
Rozmawiałem z Jurkiem o szatni i charakterach zawodników. Podpowiedział mi co nieco o nich i doradził, jak rozmawiać z każdym z nich. Dostałem wiele cennych wskazówek, dzięki którym będzie mi łatwiej zacząć pracę. Ułatwi mi to kontakt z piłkarzami.
Łatwo było zostawić reprezentację U-19 dla zespołu ekstraklasy?
Jak się decydowały losy trenera Brzęczka, dostałem telefon od Łukasza Masłowskiego. Na początku nie uwierzyłem, w co mówi i poprosiłem, żeby powtórzył. To była ciekawa, ale też trudna dla mnie propozycja. Byłem zatrudniony w Polskim Związku Piłki Nożnej jako trener kadry U-19. Dla mnie to ogromne wyróżnienie i zaszczyt, że mogłem reprezentować kraj Z drugiej strony dostałem wyzwanie samodzielnej pracy w dobrym zespole w ekstraklasie.
Długo się zastanawiałem nad tym, czy warto rezygnować z pracy w PZPN i czy w ogóle dostanę zgodę prezesa związku. Do tego brałem pod uwagę moje relacje z synem, Adamem.
Czy władze klubu narzuciły panu jakiś plan minimum na ten sezon?
Nie mam żadnych wytycznych co do wyników. Wiadomo, że każdy jest ambitny i chce wygrywać. Rezultat z poprzedniego sezonu wysoko zawiesił poprzeczkę. Piąte miejsce w ekstraklasie nie było przypadkowe. Myślę, że ten zespół pokazał, że umie rywalizować z najlepszymi w kraju i mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Każdy kolejny mecz będziemy traktować, jak najważniejszy. Nie chcę na nikim wywierać presji ale jednocześnie nie jesteśmy minimalistami, utrzymanie nas nie zadowoli. Chcielibyśmy jak najszybciej znaleźć się w pierwszej ósemce.
Chcę też mieć poczucie, żeby każdy zawodnik szedł do przodu. Każdy mecz chcemy rozgrywać według swoich założeń i cieszyć oko kibica. Najważniejszy w tym wszystkim będzie wynik. Nikt nie będzie zadowolony z dobrej gry, kiedy za nią nie będą szły zwycięstwa. One budują dobrą atmosferę na trybunach i w klubie. Nie ma zawodników i trenerów, którym łatwo przejść do porządku dziennego po porażce.