Na trzy dni przed finałem Ligi Mistrzów w Kijowie (w sobotę 26 maja Real Madryt zmierzy się w stolicy Ukrainy z Liverpoolem) ukraiński futbol zmaga się z gigantyczną aferą z ustawianiem meczów. Śledczy, którzy we wtorek (22 maja) przeprowadzili pierwsze naloty na gangi podejrzewane o udział w procederze (zatrzymano 50 działaczy i sędziów), przewidują, że w oszustwach mogło brać udział ponad 300 osób.
- W proceder zaangażowani są prezesi klubów, byli i obecni piłkarze, sędziowie, trenerzy i reklamodawcy - napisał na Facebooku minister spraw wewnętrznych Ukrainy, Arsen Awakow.
Ukraine police accuse 35 professional football clubs of match-fixing https://t.co/rUP0StO9e3 pic.twitter.com/o9yAEPMMhb
— Stuff.co.nz Sport (@NZStuffSport) 23 maja 2018
Wstępne wyniki śledztwa, które trwa od ponad roku, są porażające. W gronie podejrzanych znalazło się bowiem aż pięć drużyn ekstraklasy. Policja nie podaje szczegółowych danych, ale wiadomo, że sprawa dotyczy klubów Worskła Połtawa i Zoria Ługańsk, które w sezonie 2017/18 zajęły odpowiednio 3. i 4. miejsce.
- Obu klubom grozi wykluczenie z udziału w europejskich pucharach - piszą ukraińskie media. Wiadomo też, że w kręgu zainteresowania śledczych nie ma dwóch czołowych zespołów Ukrainy - obecnych mistrzów kraju Szachtara Donieck i 15-krotnych zwycięzców ligi Dynama Kijów.
Proceder ustawiania meczów kwitł głównie w niższych ligach, z których telewizje nie przeprowadzają transmisji. Łącznie w sprawę oszustw zamieszanych jest 35 klubów, które w nielegalny sposób (m.in. przez zawieranie zakładów u bukmacherów w Azji) miały łącznie zarabiać nawet 5 mln dol. rocznie.
UEFA poinformowała, że wiedziała o śledztwie prowadzonym przez ukraińską policję i od samego początku wspiera federację piłkarską tego kraju w walce z korupcją.
ZOBACZ WIDEO Trener Jagiellonii liczył na mistrzostwo. "Jest poczucie niedosytu"