Zwycięstwo Legii Warszawa z Górnikiem Zabrze (2:0) w równolegle rozgrywanym meczu sprawiło, że bez względu na wynik spotkania z Wisłą Lech stracił szanse na zdobycie mistrzostwa Polski, ale wygrana w Krakowie przedłużyłaby jego nadzieje na sięgnięcie po srebrny medal. Niemal do ostatniej akcji wszystko szło zgodnie z planem Kolejorza, ale wtedy koszmarny błąd popełnił Rafał Janicki, który machnął się przed swoim polem karnym, bezpańską piłkę przejął Paweł Brożek i po chwili pokonał Matusa Putnocky'ego strzałem z ostrego kąta.
Brożek jest prawdziwym katem Kolejorza - był to już jego 13. bramka w pojedynkach z poznańskim klubem. Żaden inny wiślak nie wbił Lechowi tylu goli co on. Ten ostatni - w niedzielę Brożek rozegrał swój pożegnalny mecz przy Reymonta 22 - odebrał Lechowi szansę na wicemistrzostwo Polski i pozwolił Wiśle myśleć o powrocie do europejskich pucharów. Kolejorz wciąż jednak może odegrać kluczową rolę w walce o mistrzostwo Polski, bo w ostatniej kolejce podejmie przy Bułgarskiej 17 będących liderem warszawian. Legia nie zostanie mistrzem, jeśli przegra z Lechem, a Jagiellonia pokona Wisłę Płock. Lech nie ma już szans ani na mistrzostwo, ani na wicemistrzostwo, ale na kolejkę przed końcem sezonu ma już zagwarantowany udział w el. Ligi Europy 2018/2019.
Kolejorz zagrał w Krakowie pod wodzą Rafała Ulatowskiego, który zastąpił zwolnionego w czwartek Nenada Bjelicę. Chorwat stracił posadę, bo w trzech ostatnich meczach Lech zdobył tylko jeden punkt, a środowa porażka z Jagiellonia Białystok (0:1) praktycznie pogrzebała jego szanse na zdobycie mistrzostwa - na dwie kolejki przed końcem sezonu jego strata do będącej liderem Legii wzrosła do pięciu punktów.
Trener-strażak miał tylko trzy dni na przygotowanie drużyny do spotkania i nie zdecydował się na rewolucję w składzie. Co prawda dokonał trzech zmian w wyjściowej "11", bo postawił na Piotra Tomasika, Nikolę Vujadinovicia i Kamila Jóźwiaka kosztem Wołodymyra Kostewycza, Emira Dilavera i Mario Situma, ale były to zmiany, na które w trakcie sezonu decydował się też Bjelica. Wisła natomiast znów musiała sobie radzić bez kontuzjowanego Macieja Sadloka i bez pauzującego za kartki najlepszego strzelca (24) ligi, Carlitosa. Co ciekawe, zagrał za to Tomasz Cywka, który od nowego sezonu ma grać dla Lecha. Nie zostało to jednak jeszcze oficjalnie potwierdzone przez żądną ze stron, więc trener Joan Carrillo korzysta z jego usług.
Lech grał przy Reymonta 22 nie tyle o przedłużenie nadziei na zdobycie mistrzostwa, co o obronę miejsca na podium, bo po ostatniej kolejce czwarty w tabeli Górnik Zabrze skrócił do niego dystans do dwóch punktów. Wisła też nie grała tylko o godne pożegnanie z kibicami, bo miała realną szansę na zajęcie czwartego miejsca, które w tym sezonie jest równoznaczne ze zdobyciem przepustki do el. Ligi Europy. Wysoka stawka sprawiła, że mecz był otwarty od pierwszego gwizdka, a akcja przenosiła się z jednego pola karnego w drugie. W 15. minucie po centrze Jóźwiaka Christian Gytkjaer uciekł stoperom Wisły, ale po strzale Duńczyka głową piłka odbiła się od poprzeczki bramki gospodarzy.
Po intensywnym pierwszym kwadransie tempo meczu jednak spadło. Żadna z drużyn nie zamierzała chować się za podwójną gardą, co mogło się podobać, ale w parze z zapałem nie szły umiejętności kreacji gry, a to już powodowało, że z trybun raz po raz słychać było jęk zawodu albo wręcz okrzyki frustracji. Wspomniana "główka" Gytkjaera z 15. minuty to jedyna godna odnotowania sytuacja z pierwszej połowy spotkania. Dość powiedzieć, że ani gospodarze, ani goście nie oddali przed przerwą ani jednego uderzenia w światło brami rywali. Nie tak gra się o medal mistrzostw Polski i awans do europejskich pucharów.
W przypadku Wisły można to zrzucić na karb nieobecności Carlitosa, bo choć zastępujący Hiszpana Marko Kolar był aktywny, to stoperzy Lecha nie musieli drżeć na jego widok. Dla młodego Chorwata był to premierowy występ od pierwszego gwizdka, a wcześniej przez cały sezon spędził na boiskach ekstraklasy łącznie raptem dziesięć minut. Dla Lecha natomiast trudno znaleźć usprawiedliwienie, bo ofensywa Kolejorza zagrała w Krakowie w optymalnym zestawieniu.
Tuż po zmianie stron Lech w końcu zagrał tak, jak przystało na drużynę, której ambicją było zdobycie mistrzostwa. W 49. minucie Darko Jevtić uruchomił prostopadłym podaniem Radosława Majewskiego, który przegrał pojedynek sam na sam z Cuestą, ale wobec dobitki Gytkjaera bramkarz Wisły był już bezradny. Duńczyk upodobał sobie Reymonta 22, bo 2 kwietnia skompletował na stadionie Białej Gwiazdy hat-trick.
Wisła nie zdążyła odpowiedzieć, bo w 57. minucie sędzia Jakubik musiał przerwać spotkanie na blisko kwadrans z powodu zadymienia boiska po użyciu przez fanów Białej Gwiazdy materiałów pirotechnicznych, a tuż po wznowieniu gry Jevtić z bliska ostemplował słupek bramki Wisły.
Piękne pożegnanie Brożka pic.twitter.com/8deQCjzX8h
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 13 maja 2018
W 70. minucie, gdy do linii bocznej podszedł żegnający się z Wisłą Paweł Brożek, Reymonta 22 i okolice zadrżały w posadach. Kibice Białej Gwiazdy zgotowali najbardziej utytułowanemu (10) piłkarzowi w historii klubu powitanie godne legendy. 35-latek nie rozruszał ofensywy Wisły, bo gospodarze niemal do ostatniego gwizdka nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną defensywę Lecha, ale w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry bez litości wykorzystał błąd Janickiego. To dopiero pierwsza bramka Brożka w tym sezonie, ale 37-krotny reprezentant Polski pożegnał się z Reymonta 22 w najlepszym możliwym stylu. Jego trafienia i przede wszystkim szalonej, godnej strzelającego debiutanckiego gola w ekstraklasie nastolatka radości obecni na meczu kibice Wisły nie zapomną.
Wisła Kraków - Lech Poznań 1:1 (0:0)
0:1 - Gytkjaer 49'
1:1 - Brożek 90+9'
Składy:
Wisła: Julian Cuesta - Tomasz Cywka, Marcin Wasilewski, Zoran Arsenić, Jakub Bartkowski - Pol Llonch, Tibor Halilović, Nikola Mitrović - Rafał Boguski (70' Vullnet Basha), Jesus Imaz (78' Kamil Wojtkowski) - Marko Kolar (70' Paweł Brożek).
Lech: Matus Putnocky - Robert Gumny, Rafał Janicki, Nikola Vujadinović, Piotr Tomasik - Łukasz Trałka, Maciej Gajos - Darko Jevtić, Radosław Majewski (85' Maciej Makuszewski), Kamil Jóźwiak (90+4' Niklas Barkroth) - Christian Gytkjaer (90+3' Elvir Koljić).
Żółte kartki: Boguski (Wisła) oraz Gumny (Lech).
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 20 823.
ZOBACZ WIDEO Świetny mecz VfB! Bayern rozbity na własnym stadionie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]