Dobrze zazwyczaj poinformowany dziennik "Marca" podał na pierwszej stronie, że Robert Lewandowski jest gotów na transfer do Realu Madryt i polecił działać swoim agentom. Takie informacje przedstawiane przez duży europejski dziennik automatycznie wywołują potężne zamieszanie, rozdzwoniły się telefony, niemieccy przedstawiciele mediów pytali nas, czy to prawda. A jeden z najbardziej znanych dziennikarzy hiszpańskich Josep Pedrerol mówił, że Lewandowski jest numerem 1 na liście życzeń przeżywającego kryzys zespołu "Królewskich".
Tymczasem polski napastnik ze stoickim spokojem odpowiada: - Znam sytuację, przywykłem do takich plotek i nie zamierzam ich komentować.
Te słowa wypowiedział w czwartek na konferencji prasowej przed meczem z Schalke 04.
Czego by jednak nie powiedział, to z Realem był i będzie łączony. Klub z Madrytu chciał go na pewno, gdy był jeszcze piłkarzem Borussii Dortmund, to na rzecz Bayernu Monachium Lewandowski zrezygnował z przenosin do Madrytu. Potem wiele razy temat wracał, a menadżer Polaka Cezary Kucharski dał się nawet sfotografować na trybunie honorowej stadionu Santiago Bernabeu.
Teraz sam Kucharski dosyć enigmatycznie mówił nam: - Co ma się wydarzyć, to się wydarzy.
Robert Lewandowski ma umowę z Bayernem ważną do czerwca 2021 roku i niemiecki klub na pewno nie chce go sprzedać. Manuel Bonke z dziennika "TZ", który zadał w czwartek Polakowi pytanie o Real mówi nam: - Bayern go nie puści. I tylko to się tak naprawdę w tej sprawie liczy.
ZOBACZ WIDEO Cezary Kucharski o transferze Lewandowskiego. "Co ma się wydarzyć, to się wydarzy"