Do mistrzostw świata pozostało jeszcze pięć miesięcy, ale kibice już żyją mundialem. Po losowaniu grup nastroje wśród polskich fanów są optymistyczne. Rywalem reprezentacji Polski będą Japończycy, Senegalczycy i Kolumbijczycy. Celem minimum jest wyjście z grupy, ale kadrowicze Adama Nawałki mają zdecydowanie wyższe ambicje.
- Podstawowym zadaniem jest wyjście z grupy. Jednak im dłużej będziemy grać w mistrzostwach, tym apetyt będzie bardziej zaspokojony, bo nie da się ukryć, że każdy z nas jest ambitny. OK, pokora jest niezbędna, sam wiem o tym chyba najlepiej. Parę lat zajęło mi przecież przebicie się na najwyższy poziom. Trudno byłoby grymasić, gdyby udało się wyjść z grupy, nie wracalibyśmy ze spuszczonymi głowami do kraju. Ale czy byłby to już powód do wielkiego zadowolenia? Nie wiem. Nie pojedziemy do Rosji po mistrzostwo świata, pojedziemy jednak po jak najlepszy wynik - powiedział w rozmowie z katowickim "Sportem" Kamil Glik.
Reprezentanci Polski nie mówią otwarcie o tym, że z Rosji chcą wrócić z medalem mistrzostw świata. Do tego tematu podchodzą ze spokojem i pokorą. Podobnie wypowiada się Zbigniew Boniek. Prezes PZPN w jednym z wywiadów przyznał, że podium w Rosji byłoby cudem. Do opinii Bońka odniósł się Glik.
- O cudach to można rozmawiać na religii, a ja wolałbym podchodzić do tematu bardziej po ludzku. I nie będę ukrywał, że właśnie takie jest moje skryte marzenie. W sercu, w głowie każdy sportowiec ma myśli o superwyniku, który chciałby osiągnąć na wielkiej imprezie. Moje są właśnie takie - otwarcie przyznał obrońca AS Monaco.
Mistrzostwa świata rozpoczną się 14 czerwca. Pierwszy mecz Polacy rozegrają 5 dni później, a ich rywalem będzie Senegal. 24 czerwca przeciwnikiem Biało-Czerwonych będzie Kolumbia, a 28 czerwca podopieczni Nawałki zmierzą się z Japończykami.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Hajto: Na mundial jedziesz, żeby go wygrać