Cenne doświadczenie Łukasza Fabiańskiego

Ostatnie tygodnie dla Łukasza Fabiańskiego były bardzo ważne. Polak, z powodu kontuzji Manuela Almunii, stanął w bramce w Arsenalu Londyn. Miał okazję zaprezentować swoje możliwości w kilku bardzo ważnych spotkaniach Premiership, Pucharu Anglii oraz Ligi Mistrzów. W tym czasie "Fabian" miewał różne nastroje, bowiem oprócz dobrych występów, zdarzały mu się również wpadki.

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów z Villareal, kontuzji nabawił się Manuel Almunia i zastąpił go Łukasz Fabiański. Polski bramkarz spisał się bardzo dobrze, kilkukrotnie ratując swój zespół przed utratą gola. Oprócz tego wystąpił w rewanżowym spotkaniu, a także meczach ligowych i półfinale Pucharu Anglii z Chelsea Londyn. Tego meczu do udanych zaliczyć jednak nie mógł, ponieważ popełnił dwa fatalne błędy, które kosztowały Arsenal utratę bramek i odpadnięcie z rozgrywek. Fabiański stara się już o tym spotkaniu nie myśleć.

Polak się nie załamał i już trzy dni później miał okazję do rehabilitacji w arcyważnym meczu z Liverpoolem. Mimo iż "Fabian" puścił cztery gole (spotkanie zakończyło się remisem 4:4), to był on bardzo chwalony. - Z perspektywy czasu cieszę się, że zaledwie trzy dni później był kolejny naprawdę wielki mecz, gdzie miałem szansę się zrehabilitować i w pewnym sensie się to udało - dodaje.

W pozbieraniu się po ciężkim meczu z Chelsea, Fabiańskiemu pomogli rodzice. - W poniedziałek wracałem myślami, żałowałem, ale nie miałem już czasu na zamartwianie się. Rodzice ani razu, od kiedy się spotkaliśmy po meczu, nie poruszyli tematu mojego występu. Byłem cichy, niezadowolony, a rodzice tak poprowadzili rozmowę i wieczór, że udało mi się uciec od złych myśli. To, że byli przy mnie, było jednym z niewielu plusów podczas tych nie do końca udanych 24. urodzin - kontynuuje Polak.

W miniony weekend do bramki Arsenalu wrócił już Almunia, który wyleczył uraz. - Żadnej rozmowy na ten temat nie było, ale wydaje mi się, że to rzecz naturalna. Manu był numerem jeden w zespole i nie stracił tego miejsca w wyniku słabszej gry, tylko kontuzji, na którą nie miał wpływu. Dlatego od początku nie miałem problemów z akceptacją tego, że boss powie: wracasz na ławkę. Almunii nie można w tym sezonie niczego zarzucić - opowiada Fabiański, który liczy, że w najbliższym czasie zdoła sobie wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. - Wykonuję na treningach ciężką pracę i z tego co widzę oraz słyszę w klubie, jest to zauważane. Mam nadzieję, że te moje starania zaowocują w przyszłości - kto wie, może tej najbliższej?

24-letni bramkarz w ostatnim czasie zyskał bardzo wiele. Kilka występów w prestiżowych rozgrywkach, z silnymi rywali, to bardzo cenne doświadczenie. - To była świetna okazja, żeby się sprawdzić i poczuć smak gry w wielkich meczach, o naprawdę dużą stawkę. Super doświadczenie i myślę, że dobrze sobie z tym wszystkim poradziłem. Przynajmniej w meczach, w których miałem zastępować Almunię, bo akurat w "moich" rozgrywkach o Puchar Anglii nie wyszło tak, jakbym sobie tego życzył - zakończył Fabiański.

Komentarze (0)