Czytaj w "PN": Kalidou Koulibaly. Rywal Lewandowskiego z Napoli

Getty Images / Francesco Pecoraro / Stringer / Na zdjęciu: Kalidou Koulibaly (z lewej) oraz Piotr Zieliński (z prawej)
Getty Images / Francesco Pecoraro / Stringer / Na zdjęciu: Kalidou Koulibaly (z lewej) oraz Piotr Zieliński (z prawej)

Ten tekst warto odłożyć i odkurzyć za pięć miesięcy. Kiedy palącym tematem stanie się mecz Polska - Senegal i oliwy do ognia emocji dolewać będzie pojedynek Roberta Lewandowskiego z Kalidou Koulibalym, to okaże się jak najbardziej na czasie.

[b]

Tomasz Lipiński [/b]

Maszyna do strzelania goli kontra niezdobyta góra, jak zimą K2, na którą porwała się teraz polska ekspedycja. Statystyki Polaka są imponujące, na poziomie Leo Messiego i Cristiano Ronaldo, Senegalczyk w swojej kategorii też nie musi mieć kompleksów wobec najlepszych. Kiedy po transferze do Milanu nogi ugięły się pod Leonardo Bonuccim, on elegancko się wyprostował i jakoś wyszlachetniał. Jeśli przyznanie tytułu najlepszego obrońcy w Serie A byłoby nominacją dla niektórych dość kontrowersyjną, to jego miejsca w pierwszej trójce nikt nie ośmieli się podważyć.

Jak Omar Sy

Z 20 ligowych meczów tego sezonu zagrał w 19, z racji niemal wzorowej frekwencji oraz wnoszonej jakości miał ogromny wkład w uszczelnienie defensywy SSC Napoli, od której nie ma lepszej w Serie A. Przodownikiem pracy stał się zwłaszcza na odcinku odbiorów piłki. Ze średnią 8,84 na mecz znacznie wykroczył poza standardy obowiązujące na jego pozycji i ustalone na poziomie 4,59. Co godzi się też podkreślić – czystych odbiorów.

Patrzy się na tę górę (znów to porównanie, ale usprawiedliwione, bo K2 to jego przydomek) mięśni, masywną posturę i myśli, że takiego zabijaki lepiej nie spotkać po zmierzchu w nieoświetlonej alejce. Pozory mylą. Trochę przypomina senegalskiego pobratymca, sławnego po roli w "Nietykalnych" aktora Omara Sy - taki olbrzym o gołębim sercu. Miły, spokojny, do rany przyłóż, o ujmującym uśmiechu. Oczywiście na boisku aż tak grzeczny nie bywa. Raczej twardy i zdecydowany, ale bez brutalności. W 19 meczach popełnił tylko 19 fauli. Trwanie we względnej czystości ułatwiają mu wrodzone szybkość, gibkość i skoczność, a przede wszystkim nabyta umiejętność przewidywania. Nie może nachwalić się Maurizio Sarriego. Profesora Sarriego, jak o nim mówi, dzięki któremu futbol zlał mu się w jedność z matematyką, którą zresztą jako uczeń bardzo lubił i w młodości jeśli nie na boisku, to widział siebie w pracy nauczyciela lub bankiera. A zatem u Sarriego narodził się na nowo. - On widzi rzeczy, na które inni nie zwracają uwagi – wystawił trenerowi laurkę. – Zna odpowiedź na każde pytanie. Tłumaczy, że to, co dzieje się na boisku, nie musi być nieprzewidywalne.

Dla włoskiego futbolu odkrył go jednak Rafa Benitez. Jak głosi legenda, Hiszpan musiał wykazać się odrobiną cierpliwości. Jakże był zdziwiony, kiedy zadzwonił raz i drugi, a młokos z Genku bez słowa wyjaśnienia się rozłączał. – Myślałem, że to któryś z moich kolegów robi sobie żarty – wspominał Kalidou Koulibaly. – W ogóle do mnie nie docierało, że może dzwonić Benitez i proponować grę w Napoli.

Jak Benatia

Jeśli rzeczywiście tak to wyglądało, Benitezowi w końcu udało się przekonać piłkarza, że on to on i chce go mieć w drużynie. Belgowie zarobili 7 milionów euro, a Koulibaly w 2014 roku wylądował pod Wezuwiuszem. Za partnera miał Raula Albiola, za rywala Urugwajczyka Miguela Britosa i wcale nie tak mało meczów zdarzyło mu się obejrzeć z ławki rezerwowych. Jednak obecność w Serie A, występy w Lidze Europejskiej, zdobyty Superpuchar Włoch, w którym jako ostatni w Napoli poszedł do rzutu karnego i pokonał Gianluigiego Buffona, to było aż nadto dla obrońcy z ledwie dwuletnim stażem w lidze belgijskiej, dokąd wyjechał z zaplecza Ligue 1. To zatem drugi piłkarz z francuskim paszportem, choć o afrykańskich korzeniach, który nigdy nie zaistniał na najwyższym szczeblu ligi francuskiej, co z czasem zupełnie nie przeszkodziło w zrobieniu kariery we Włoszech. Pierwszym był Medhi Benatia.

(...)

Cały artykuł dostępny w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna". 

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #9. System VAR a spalony. "Rysowanie linii nie ma większego sensu"

Źródło artykułu: