Krótko przed 24 grudnia skrzydłowy Arsenalu wynajmuje corocznie ciężarówki, w których znajdują się kupione przez niego słodycze oraz stroje piłkarskie dla dzieci z mniej zamożnych rodzin. Jeszcze parę lat temu sam piłkarz zamieniał koszulkę Barcelony na przebranie świętego Mikołaja, uświetniając przy tym miejskie uroczystości bożonarodzeniowe. Wówczas na spotkanie z idolem przyjeżdżały setki osób z każdego zakątku kraju: - Nasi mieszkańcy uznali wycieczki Alexisa za najwspanialszą tradycję świąteczną od czasów powstania naszego miasta - wyznał Fernando San Roman, burmistrz Tocopilli.
Z racji świątecznej kolejki Premier League nie ma dziś co liczyć na przyjazd gwiazdy Arsenalu w rodzinne strony. Mimo to, idea rozdawania prezentów nie umarła, a strój Mikołaja przywdziewają współpracownicy Sancheza. Tylko w zeszłym roku 119-krotny reprezentant Chile dorzucił do miejskiej kasy 160 tysięcy funtów. Dzięki nim ratusz Tocopilli odbudował boiska, na których najzdolniejsi adepci miejscowej akademii mogą otrzymać stypendium na dalszy rozwój. Pełen koszt pokrywa z prywatnych środków oczywiście sam piłkarz: - Tęsknimy za Alexisem. Lecz dzięki temu, co robi, duch świąt w tym mieście nigdy nie umrze - mówi wspomniany burmistrz San Roman.
- Tutaj dorośli kończą swoje życie głównie na ścieżce oznaczonej narkotykami oraz alkoholem. Nie chcę aby dzieci podążały tą drogą - wyznaje zapytany o powody swojej działalności 29-latek. Jego aktualny dom na obrzeżach Londynu dzieli od rodzinnej Tocopilli przepaść mierzona nie tylko w tysiącach kilometrów, ale również milionach funtów. Miejscowość z której pochodzi piłkarz nie bez powodu nazywana jest w Chile "Narożnikiem Diabła". To tutaj znajduje się jeden z najbiedniejszych regionów w kraju. Matka skrzydłowego Arsenalu sama miewała trudności, aby znaleźć środki na żywność dla swoich dzieci. Wówczas odpowiedzią na rodzinne problemy została kariera nastoletniego Alexisa.
- Sanchez od dziecka był najlepszy na boisku. Nasi sąsiedzi dawali mu parę drobnych w zamian za pokaz trików piłkarskich. Czasami Alexis nie miał siły aby kopać piłkę. Zamiast pieniędzy dostawał więc kawałek chleba - wyznał w wywiadzie dla The Sun brat piłkarza Humberto. W rozwoju talentu zawodnika pomagali nie tylko znajomi, ale również lokalne władze. Burmistrz Tocopilli kupił 15-letniemu wówczas Alexisowi pierwsze korki, gdy ten zepsuł jedyną parę obuwia w której mógłby trenować. Dwa lata po tym wydarzeniu Sanchez został najmłodszym w historii reprezentantem dorosłej kadry Chile.
ZOBACZ WIDEO Dani Carvajal z czerwoną kartką w meczu z Barceloną [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
[color=#000000]
[/color]
Dziś jako 29-letnia gwiazda światowego futbolu, Alexis czuje się zobowiązany, aby spłacić dług wdzięczności wobec losu. Dla celów charytatywnych piłkarz potrafił ubrać się w strój renifera, zjeść kolację z podopiecznymi domu dziecka, a nawet wykorzystać pieniądze ze sprzedaży…ubrań uszytych dla własnych psów: - Jego doświadczenia z młodości czynią go głodnym na boisku. Alexis wie, jak szczęśliwy był aby trafić tu gdzie jest i nigdy nie zapomni skąd pochodzi - mówi wspomniany Humberto Sanchez, który osobiście trzyma pieczę nad działalnością charytatywną swojego brata.
Piłkarz wychodzi jednak również i poza ramy zorganizowanych eventów. Dwa lata temu na ostatnim treningu przed finałem Copa America wręczył parę obuwia nastolatkowi, który przez cały turniej podążał krok w krok za reprezentacją Chile.
Głównie dzięki swojej działalności poza boiskiem Alexis jawi się w kraju jako bohater narodowy. Jego biografia została sprzedana w dziesięciokrotnie większym nakładzie niż druga najbardziej popularna książka o tematyce sportowej w Chile, a murale ze skrzydłowym Arsenalu zdobią ściany na terenie całego kraju. Zwłaszcza w Tocopilli. Na północy państwa panuje zwyczaj palenia lalek przypominających najbardziej kochaną postać według lokalnej społeczności. Od paru lat każdy kolejny burmistrz miasta podpala więc kukłę z imieniem: "Alexis".
Jeszcze jako nastolatek Sanchez zapowiedział mamie, iż kupi jej nowy dom, kiedy zostanie profesjonalnym piłkarzem. Obietnicę spełnił… przed ukończeniem pełnoletności, gdy sam nie posiadał stałego mieszkania. W końcu, jak mówi sam piłkarz, nic nie sprawia mu takiej radości, co przywracanie uśmiechów najbliższym. Nie tylko od święta.