Maciej Krzyśków: Z Ruchem Chorzów gra Cracovii wyglądała na szarpaną i chaotyczną. W kolejnym meczu u siebie, ze Śląskiem Wrocław, na brak ładnych i składnych akcji w wykonaniu Cracovii nie można było narzekać. Oba mecze dały wam jednak tylko w sumie dwa punkty
Dariusz Kłus: Przeciwnik gra na tyle, na ile my mu pozwolimy. Śląsk jest wysoko w tabeli i jest to niezła drużyna, ale uważam, że mimo wszystko to spotkanie powinno zakończyć się naszym zwycięstwem. Remis jest dla nas porażką, ale w kontekście kolejnych spotkań, które do końca sezonu nas czekają, nie możemy się załamywać.
Bohaterem meczu ze Śląskiem powinien zostać...
- Mogę przeprosić kolegów i kibiców, bo miałem w ostatnich minutach piłkę meczową. Gdybym strzelił bramkę, Cracovia by wygrała, dopisała trzy punkty do dorobku w tabeli i wszyscy byliby szczęśliwi.
Jak to jest z tymi niewykorzystanymi sytuacjami w ostatnich minutach? Masz piłkę na ósmym metrze w meczu ze Śląskiem, ma ją także Damian Misan w spotkaniu z Ruchem, a mimo to nie trafiacie w prostych sytuacjach? Stres, presja - o co chodzi?
- To nie jest kwestia stresu czy presji, raczej braku szczęścia. Każdy chce zdobyć w takiej sytuacji bramkę i to nie jest tak, że gdyby zawodnik miał więcej luzu, to zamieniłby taką sytuację na bramkę. Czasami takie piłki wpadają, czasem nie.
W piątek w meczu ze Śląskiem nie wpadła
- W meczu ze Śląskiem nie trafiłem, powinien zrobić to lepiej, i mogę powtórzyć tylko to, co powiedziałem wcześniej - przepraszam wszystkich i obiecuję, że jeżeli w następnych meczach będę miał szansę gry, to będę się starał ze wszystkich sił jak najwięcej pomóc Cracovii. Jestem z nią na dobre i na złe i tak samo, jak wszyscy w drużynie, przeżywam to, co się dzieje.
Dwa przełomowe momenty w spotkaniu ze Śląskiem to, kolejno, zmiana Pawła Sasina oraz gol wyrównujący
-(westchnienie) Wie pan co... Na pewno ta stracona bramka podcięła nam skrzydła. W pierwszej połowie Śląsk miał lepsze okazje do zdobycia bramki, nie wykorzystał ich. W drugiej połowie nastąpiła ta sytuacja, po której Śląsk doprowadził do wyrównania. Piłka się poodbijała, wpadła pod nogi gracza Śląska - to jest taki fart, który w tych ostatnich minutach nam nie dopisuje. Przy moim strzale piłka równie dobrze mogła się odbić od słupka i wpaść do bramki.
W kontekście pozostałych spotkań do rozegrania w tym sezonie, w meczu ze Śląskiem Wrocław widziałem także kilka plusów. Na pewno największy to rozgrywanie piłki dołem, po ziemi, a nie granie wysokich piłek w pole karne na Bartosz Ślusarskiego z myślą - a nuż się uda.
- W każdym meczu staramy się tak grać, ale nie zawsze nam to wychodzi. Jeżeli nie wychodzi nam ta gra po ziemi, bo czasami jest różnie w trakcie całego spotkania, to wówczas zmieniamy taktykę i gramy dłuższymi podaniami. Wszystko zależy od tego, jak w danym dniu ta gra nam wychodzi. Śląsk oddał też nam trochę miejsca na boisku - może to jest przyczyna, dla której mieliśmy więcej okazji do gry po ziemi.
Efekt końcowy w ostatnich meczach jest jednak mocno przeciętny
- Dla nas wynik w meczu ze Śląskiem to jest nie tyle niedosyt, ile porażka. Każdy z nas chciał wygrać i było to widoczne. Nie wiem co mam powiedzieć, bo w ostatnich meczach mamy super sytuacje do zdobycia goli, ale ich nie wykorzystujemy.
Najprościej zadać pytanie - dlaczego? Czego brakuje Cracovii, żeby chociaż w tych ostatnich minutach zdobywała gole na wagę trzech punktów?
- Do tego wszystkiego trzeba dodać jeszcze więcej, czegoś - sam nie wiem - umiejętności, farta, wszystkiego po trochu? Najważniejsze, żeby te piłki w końcu wpadły do siatki przeciwnika. Musimy się przełamać się i zwyciężyć w dwóch, trzech meczach pod rząd. Na pewno wtedy będzie łatwiej. U siebie na pewno nie możemy tracić punktów.