"Ch** ci na imię! Mączyński, Ty sk***" - niosło się po trybunach krakowskiego stadionu niemal od pierwszego gwizdka sędziego Bartosza Frankowskiego. Najpierw wyzwiska zaintonował sektor najbardziej zagorzałych kibiców, ale po chwili ochoczo dołączyli się do niego też fani zajmujący miejsca w innych częściach stadionu.
Kibice Wisły robili wszystko, by Krzysztof Mączyński czuł się nieswojo na stadionie, na którym się wychował i każdy jego kontakt z piłką jest kwitowany gwizdami i buczeniem. "Mąka" jednak niewiele robił sobie z tego, że ma przeciwko sobie ponad trzydzieści tysięcy kibiców Wisły. Reprezentant Polski nie unikał piłki i brał na siebie ciężar gry. W 21. minucie wykonał kluczowe podanie w akcji, po której Legia zdobyła zwycięską bramkę.
W nieszablonowy sposób bluzgi na Mączyńskiego próbował zagłuszać spiker Wisły. Przy drugiej próbie obrażania reprezentanta Polski przypomniał, że czterysta biletów dla dzieci z domów dziecka na niedzielny mecz ufundował były piłkarz Białej Gwiazdy, Jakub Błaszczykowski. Efekt? Cały stadion zaczął bić brawo "Kubie", a po chwili trybuny skandowały jego nazwisko.
Mączyński, którego w niedzielę kibice Wisły wzięli na cel, jest wychowankiem Białej Gwiazdy i jeszcze cztery miesiące temu był jednym z idoli krakowskiej publiczności, ale po tym, jak zdecydował się na przenosiny do Legii, stał się przy Reymonta 22 persona non grata.
Już samo jego Mączyńskiego byłoby dla kibiców 13-krotnych mistrzów Polski mocnym ciosem, a jego przenosiny akurat na Łazienkowską 3 zabolały ich jeszcze bardziej. Rozgoryczenie fanów krakowskiego klubu było jednak do pewnego stopnia zrozumiałe, bo w miesiącach poprzedzających transfer Mączyński składał obietnice bez pokrycia, zapewniając, że zostanie w Wiśle i przekonując, że jeśli odejdzie, to na pewno nie do Legii. Jest dziesiątym w historii zawodnikiem, który przeprowadził na Łazienkowską 3 bezpośrednio z Reymonta 22, ale pierwszym od 1993 roku, który przeniósł się z Wisły do Legii na zasadzie transferu gotówkowego.
W niedzielę Mączyńskie po raz pierwszy przyjechał na Reymonta 22 jako zawodnik Legii, a przed spotkaniem dolał oliwy do ognia, mówiąc: - Uważam, że zrobiłem w Krakowie tyle dobrej roboty, że dzisiaj mogę tam przyjechać i z podniesioną głową grać przeciwko Wiśle. Dużo ludzi ostrzy sobie zęby na to spotkanie, ale mnie to już nie rusza. Jeśli strzelę Wiśle gola, będę się cieszył jak z każdej bramki. Nie znam piłkarza, który smuciłby się po strzelonym golu. Na boisko wybiegnę z czystą głową, zdając sobie sprawę z otoczki tego spotkania. Byłem świadomy skąd i dokąd idę. Przenosząc się do Legii zdecydowałem najlepiej, jak mogłem.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o włos od zdobycia bramki! Zobacz skrót meczu Hamburger SV - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN]