Maciej Skorża na pomeczowej konferencji prasowej nie krył rozczarowania z gry swojego zespołu w newralgicznych momentach spotkania - Ten mecz rozpoczął się dla nas bardzo źle. Szybko musieliśmy odrabiać straty. To wprowadziło nerwowość. Pierwsze kilkanaście minut przespaliśmy. Otrząsnęliśmy się z tego i stwarzaliśmy sytuacje bramkowe. Staraliśmy się prowadzić grę, w końcu objęliśmy prowadzenie. Niestety ostatnie 10 minut to prawdziwa katastrofa. Rywale wyprowadzili dwa ciosy i dwa razy posłali nas na deski. Wiemy doskonale w jakiej jesteśmy sytuacji... - skwitował trener.
Opiekun Portowców nie składa jednak broni i zapowiada, że choć szczeciński statek jest już niemal pod wodą i uderzył o dno, jego głównodowodzący nie ma zamiaru opuszczać pokładu. - Nie chcę odchodzić z klubu na ostatnim miejscu. Chcę wyciągnąć drużynę z dołka, w którym się znaleźliśmy.
A dołek jest ogromny. Pogoń Szczecin po zatrudnieniu Macieja Skorży w końcu miała być zespołem z własną tożsamością, kimś więcej niż solidnym średniakiem grającym regularnie w grupie mistrzowskiej o miejsca 7-8. Europejskie puchary, a potem walka o mistrzostwo Polski - takie były plany klubu z Pomorza Zachodniego.
Rzeczywistość okazała się niewiarygodnie brutalna. Pomimo utrzymania wszystkich gwiazd drużyny, na czele z Adamem Gyurcso, Spasem Delewem i Rafałem Murawskim, a także wzmocnieniem bramki jednym z czołowych golkiperów poprzedniego sezonu - Łukaszem Załuską, Pogoń zameldowała się na ostatnim miejscu w tabeli.
Początek nie był szczególnie obiecujący, lecz zespół Skorży miewał przebłyski. Potrafił zdeklasować trzykrotnego finalistę Pucharu Polski w tychże właśnie rozgrywkach - Lecha Poznań, a także wygrać w Gdynii z Arką 3:0. Jak się okazało, właśnie w derbach Pomorza, które odbyły się 19 sierpnia, Portowcy odnieśli swoje ostatnie zwycięstwo w jakichkolwiek rozgrywkach.
Od tego czasu szczecinianie spisują się gorzej niż źle. Pogoń to jedyny zespół w lidze, który nie zanotował ani jednego zwycięstwa na własnym stadionie, a w dwóch ostatnich spotkaniach z zespołami walczącymi o pozostanie w lidze stracił 6 goli. W sobotnim starciu z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza miejscowi wypuścili szansę na przełamanie w ostatnich minutach. Wydaje się więc, że tym razem zarząd podejmie jeszcze bardziej radykalne kroki niż zamrażanie połowy poborów wszystkim zawodnikom oraz trenerom. Czy pierwszym z nich będzie zdymisjonowanie szkoleniowca?
ZOBACZ WIDEO Działo się w Lipsku! Piękny gol Sabitzera. Zobacz skrót meczu RB - VfB Stuttgart [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]