Simeon Sławczew znalazł w Lechii swoje miejsce. "Czekają nas dobre czasy"

Reuters /  Simeon Sławczew w meczu Bułgaria - Holandia
Reuters / Simeon Sławczew w meczu Bułgaria - Holandia

Lechia wygrywając 1:0 z Zagłębiem w końcu przełamała czarną serię w Gdańsku. Przed Simeonem Sławczewem, który stracił początek sezonu kolejne wyzwania, również w wydaniu reprezentacyjnym.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Bardzo długo kazaliście czekać kibicom na domowe zwycięstwo. To pierwsza wygrana u siebie w tym sezonie.

Simeon Sławczew, pomocnik Lechii Gdańsk: Dokładnie, długo na to czekaliśmy i czuliśmy, że już nikt w nas nie wierzy. Zdołaliśmy wygrać i to bardzo ważne przed dalszą częścią sezonu. Czekają nas teraz spotkania z trudnymi rywalami, jednak liczę na to, że uda się zbudować passę.

[b]

Wasza sytuacja paradoksalnie nie jest jednak najgorsza. Przed sobotnim meczem Zagłębie było jednym z liderów, a obecnie macie do lubinian tylko sześć punktów straty. To szalona liga, prawda?[/b]

- Tak, to bardzo szalona liga, ale bardzo mi się to podoba. Podczas przerwy zimowej praktycznie nikt nie będzie wiedział, czy znajdzie się na koniec sezonu w pierwszej, czy w drugiej ósemce. Liczę na to, że wykorzystamy naszą szansę i znajdziemy się u góry.

Sam poziom meczu nie należał do najwyższych. Były momenty, podczas których oczy obserwatorów bolały, gdy patrzyli na boisko. Z czego to wynikało?

- Najważniejsze było dla nas zwycięstwo i trzy punkty. Zgodzę się z tym, że podczas wcześniejszych spotkań nasza gra wyglądała lepiej, jednak traciliśmy za dużo bramek. Podstawowym celem było to, by nie stracić żadnego gola. To się udało, Flavio Paixao strzelił bramkę i wreszcie skończyliśmy z trzema punktami. To najważniejsze.

Dlaczego po raz kolejny Lechia grała dobrze przez pierwszych kilkanaście minut, po czym kompletnie oddaliście inicjatywę rywalowi? To nie pierwszy taki przypadek w tym sezonie.

- To prawda, podobnie było w meczu z Jagiellonią Białystok, gdzie zaczęliśmy bardzo dobrze, szybko strzeliliśmy bramkę i mogło się wydawać, że wygramy 4:0. Zaczęliśmy jednak grać bardzo słabo i straciliśmy trzy gole. Musieliśmy później odrabiać i skończyło się na 3:3. Musimy pracować nad tym, by grać na równym poziomie.

ZOBACZ WIDEO Sampdoria rozbita. Debiut Dawida Kownackiego w koszmarnym meczu. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Przed wami dwa niezwykle trudne mecze. Najpierw jedziecie do Warszawy, a następnie podejmiecie Lecha Poznań. Czy te spotkania pokażą na co stać w tym sezonie Lechię?

- Czekają nas dwa trudne mecze, ale czuję że jesteśmy gotowi na te dwa spotkania. Pokażemy nasze umiejętności, choć mamy świadomość, że zarówno Legia, jak i Lech również mają bardzo dobrych piłkarzy. Z pewnością będą to ciekawe spotkania dla kibiców.

Za panem szalona podróż. Podczas lata szukał pan klubu, by ostatecznie znów trafić do Lechii. Czy któraś opcja byłaby lepsza?

- Uważam że będzie to mój rok, bo czuję się naprawdę dobrze i jestem pewny siebie. Mocno pracuję na to, by uniknąć kontuzji i dam z siebie dużo drużynie. Według mnie jestem w odpowiednim miejscu, w którym mogę dać dużo od siebie.

Smutne jest to, że zapewne żadnego polskiego klubu nie będzie na pana nigdy stać.

- To prawda, niestety pozostają mi tylko wypożyczenia, bo Sporting Lizbona chce za mnie 3,5 miliona Euro. Tak naprawdę w Portugalii nie dano mi prawdziwej szansy i teraz jestem w Lechii. Podoba mi się miasto, lubię kibiców, ten stadion też mi pasuje. To dla mnie dobre miejsce i najlepsze jeszcze przede mną.

Czy w związku z tym pojawia się żal, że podpisał pan kontrakt właśnie w Sportingu?

- Nie mogę o tym rozmawiać, bo jestem związany kontraktem, więc nie odpowiem na to pytanie.

Lechia ma nowego trenera. Czy widzicie różnicę na treningach w tym co robi Adam Owen?

- Adam Owen to bardzo dobry trener, ale ciągle mamy duży respekt przed tym, jaką pracę wykonał z nami Piotr Nowak. Jest w klubie od długiego czasu i piłkarze wiele mu zawdzięczają. Czas pokaże jak drużynę poukłada Adam Owen, ale to dobry szkoleniowiec i czekają nas dobre czasy.

Czeka was teraz przerwa reprezentacyjna, choć trener nie ukrywał, że chciałby grać już za tydzień. Czy w pana ocenie ta przerwa to dobra sytuacja?

- Dla piłkarzy to dobra sprawa, bo mamy szeroki skład i każdy chce się pokazać, by grać. Ja być może zagram w tym czasie dwa spotkania reprezentacyjne - z Francją i z Luksemburgiem. Będę miał więc więcej szans na grę.

Wierzycie w awans na mistrzostwa świata?

- Mamy na to szanse, ale może to być bardzo trudne, bo nie wszystko zależy od nas, a również od innych reprezentacji. Przede wszystkim nastawiamy się na mecz z Francją, bo każdemu w Bułgarii zależy na tym, by zwyciężyć.

A czy nie obawia się pan meczu z Luksemburgiem? Drużyna ta po ostatnich wynikach jest na ustach wszystkich.

- Niezależnie od wyniku meczu z Luksemburgiem, wolałbym wygrać z Francją, bo wówczas przeszlibyśmy do historii bułgarskiej piłki nożnej.

Komentarze (0)