Jagiellonia Białystok pokonała w Gdańsku drogę z piekła do nieba i odwrotnie. - Nie weszliśmy w to spotkanie najlepiej i Lechia stworzyła sytuacje, strzeliła bramkę ze stałego fragmentu gry. Od tego czasu zaczęliśmy grać i rozegraliśmy bardzo dobre zawody - podkreślił Ireneusz Mamrot.
- Wyjeżdżamy stąd rozczarowani, bo przy 3:1 układało nam się na boisku. Stadion zaczął wywierać presję i straciliśmy piłkę, tracąc gola na 3:2. Kolejnym ważnym momentem była obrona Dusana Kuciaka, gdzie powinniśmy zakończyć tę akcję bramką. Straciliśmy gola w ostatniej minucie meczu i bardzo żałuję tego wyniku. Nie mamy żadnej satysfakcji z wyniku - dodał trener Jagiellonii.
Przy stanie 3:2 dla Jagiellonii, piłka wpadła do bramki Lechii Gdańsk. Sędzia przerwał jednak grę ze względu na uraz Dusana Kuciaka. - Jeżeli bramkarz nie może kontynuować gry, to jest ona przerwana. To kontrowersja, ale trzeba być obiektywnym. Jak bramkarz leży, sędzia może podjąć taką decyzję - ocenił Mamrot.
Białostoczanie nie zagrali mądrze w końcówce meczu, gdzie nie szanowali piłki, tylko dali się wciągnąć w plan Lechii Gdańsk. - Szukaliśmy podań prostopadłych, a trzeba było wybić Lechię z rytmu. Zgodzę się z tym, że powinniśmy mocniej trzymać piłkę - podsumował Ireneusz Mamrot.
Gdańszczanie ciągle szukają pierwszego zwycięstwa na własnym stadionie. - Był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Szkoda, że po raz kolejny musieliśmy gonić wynik. Stworzyliśmy sobie sporo sytuacji, jednak popełniliśmy sporo błędów w defensywie i straciliśmy już po pierwszym golu Jagiellonii kontrolę nad spotkaniem. Jak w Gliwicach zrobiliśmy krok do przodu, teraz się cofnęliśmy. Cieszy, że graliśmy do końca, ale nie możemy sobie pozwolić na stratę łatwych bramek - stwierdził Piotr Nowak.
Szczególnie bolesna była bramka samobójcza, po której Jagiellonia wyrównała. - Nie byliśmy zadowoleni z tego, że po raz kolejny przegrywaliśmy do przerwy. W szatni podkreśliliśmy, że komunikacja powinna wyglądać lepiej. Gra była szybka i czasami takie rzeczy występują. Przy samobójczym golu było wiele momentów, podczas których mogliśmy zastopować akcję Jagiellonii - podkreślił trener.
Czy dwie zmiany, które miały miejsce przy wyniku 1:3 nie powinny być przeprowadzone wcześniej? - To wszystko gdybanie. Zastanawialiśmy się nad zmianami, ale uważaliśmy, że należy dać kilka minut wszystkim piłkarzom. Staraliśmy się ich zmotywować, by weszli zdecydowanie lepiej w drugą połowę, co jednak się nie stało - ocenił Nowak.
Lechia jak na razie nie wygrała ani jednego meczu w Gdańsku. - Nikt nie jest zadowolony z tego, że nie jesteśmy w stanie punktować w domu. Dobra gra przekłada się na punkty i tutaj niepokoi to, że potrafimy tylko gonić wynik, a to zbyt mało. Musimy być konsekwentni w tym, co sobie zakładamy i nie możemy zwalniać gry. Każdy mecz powinniśmy grać jak ostatnie 20 minut, jak przez 20 minut we Wrocławiu, z Sandecją, czy w Gliwicach. Tu jest duże pole dla sztabu szkoleniowego, by uzmysłowić piłkarzom, że tak trzeba grać w każdym meczu - podsumował szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO Kasper Hamalainen: Nowy trener zmienia stopniowo