Przed piątkowym spotkaniem eliminacji MŚ z Danią polscy kibice masowo kupowali wejściówki na sektory dla fanów gospodarzy, a teraz dostali informację, że mogą je zwrócić, bo jeśli nie udowodnią przynależności do miejscowej publiczności, nie zostaną wpuszczeni na trybuny.
- Podejrzewam, że Duńczycy się boją, że polskich kibiców będzie więcej niż duńskich. W tym kraju mieszka sporo naszych rodaków i zapewne wielu z nich ma ochotę wybrać się na mecz. Sam zresztą podróżowałem z Odense do Vojens, gdy jeździli tam polscy żużlowcy - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Arkadiusz Onyszko.
Były reprezentant Polski uważa, że skoro bilety zostały już sprzedane Polakom, miejscowa federacja nie powinna im stwarzać problemów z wejściem na stadion. - Pod względem wizerunkowym wygląda to kiepsko i nieelegancko. W systemie pojawiła się luka, która jest winą Duńczyków. Jeśli ktoś kupił sobie bilet, to pewnie zarezerwował też samolot, albo zorganizował inny transport. Co ma więc teraz zrobić? Duńczycy powinni to jakoś przełknąć, zresztą mogli się spodziewać olbrzymiego zainteresowania polskich kibiców, bo nasza kadra ściąga na trybuny tłumy - zaznaczył.
Czy wymieszanie publiczności na stadionie Parken grozi incydentami na trybunach? - Nie obawiam się żadnych rozruchów. Duńczycy przychodzą na spotkania piłkarskie całymi rodzinami, poza tym na pierwszy rzut oka ciężko nawet odróżnić kibiców z Polski od tych miejscowych. Barwy są przecież takie same. Dania to spokojny kraj, nikt się tam nie napina, a nastawienie ludzi jest pozytywne - zakończył.
Onyszko grał w Danii w latach 1998-2009. Reprezentował tam barwy Viborg FF, Odense BK oraz FC Midtjylland.
ZOBACZ WIDEO Piękna bramka Zielińskiego. Zobacz skrót meczu Napoli - Atalanta [ZDJĘCIA ELEVEN]
I pod tym mogłabym się podpisać.
Piłka nas ponoć łączy, nie? Dobry tes Czytaj całość